Wolna Polska jest wartością najwyższą, o którą warto było walczyć przed 63 laty, i warto jest walczyć teraz - mówił prezydent Lech Kaczyński podczas uroczystości 63. rocznicy Powstania Warszawskiego.
Prezydent podkreślił, że bohaterstwo walki uczestników Powstania Warszawskiego docenili nawet nasi wrogowie.
- Od ponad 60 lat trwa dyskusja, czy ta ofiara była potrzebna. Przez 63 dni istniała wtedy, między hitlerowskim a sowieckim imperializmem, na małym skrawku ziemi w Warszawie, wolna Polska. I to jest odpowiedź na owo historyczne pytanie - zaznaczył prezydent. Dodał, że warto jest ponadto zachować tradycję tej walki.
- Pamiętamy i obiecujemy, że będziemy pamiętać. Mam nadzieję, że nie tylko dziś, ale także wtedy, gdy władze w naszym kraju przejmą następne pokolenia - mówił Lech Kaczyński
Uroczystość zorganizowano w Parku Wolności przy muzeum Powstania Warszawskiego.
Prezydent wręczył odznaczenia weteranom walk powstańczych, dostaną też patent oficerski. Wśród 32. uhonorowanych są uczestnicy akcji "Burza". Ci, którzy otrzymali odznaczenia, byli do tej pory pomijani i będzie to pierwsze odznaczenie w ich życiu. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski został uhonorowany ks. biskup Edward Materski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczony został Zbigniew Bokiewicz. W imieniu odznaczonych prezydentowi podziękował Ryszard Jakubowski, ps. "Boruta". - To szczególna satysfakcja, że odznaczeni zostaliśmy tutaj - w Muzeum Powstania Warszawskiego - podkreślił.
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski oddając hołd powstańcom podkreślił, że nie była to tylko walka o Warszawę. - To była walka o wolną i niepodległą Polskę - powiedział.
- Pamięć o walce i ofierze powstańców i całego miasta przez kilka dziesięcioleci usiłowano tłamsić, a czyny jego bohaterów wielu z nich przyniosły cierpienia, poniżenie i upokorzenie - mówiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Trwożono się przed wami, trwożono się przed ideą, której byliście wierni, lękano się waszych marzeń o Polsce niepodległej i naprawdę suwerennej, a wy na przekór wszystkiemu braliście marzenia za rzeczywistość. Po jakże wielu latach, także dzięki mocy waszego ducha marzenia te zostały spełnione - dodała.
Dwa miesiące zamiast kilku dni
1 sierpnia 1944 roku, na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora", w Warszawie wybuchło powstanie. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez hitlerowców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad 2 miesiące. Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej. Ogromne straty poniesione przez stronę polską w wyniku powstania powodują, iż decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje.
Gen. Tadeusz Komorowski „Bór", 20 listopada 1943 roku wydał rozkaz o rozpoczęciu planu „Burza”. Stwierdzał on m.in.: „Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawo gospodarza. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń”.
Z militarnego punktu widzenia „Burza” była próbą współpracy polsko-sowieckiej w walce z Niemcami, natomiast w wymiarze politycznym jej celem było skłonienie Sowietów do uznania polskich praw do ziem II Rzeczypospolitej, na które wkraczała Armia Czerwona.
Zabić mieszkańców, nie brać jeńców
Pierwotny plan „Burzy” nie przewidywał walk w stolicy. Jednak na początku lipca 1944 roku premier Stanisław Mikołajczyk, w depeszy skierowanej do Delegata Rządu, postawił następujące pytanie: „Czyście rozpatrywali kwestię powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie by władzę przed przyjściem Sowietów objął Delegat Rządu i Komendant Armii Krajowej?”. W kraju depeszę tę uznano za pewnego rodzaju pełnomocnictwo do podjęcia decyzji o wybuchu powstania w Warszawie w chwili uznanej za najwłaściwszą.
O podjęciu walk w stolicy zadecydowano 21 lipca 1944 roku na spotkaniu generałów: Tadeusza Komorowskiego, Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” i Tadeusza Pełczyńskiego „Grzegorza”. Przez kilka następnych dni trwały konsultacje wewnątrz Komendy Głównej AK, której stanowisko przedstawiono następnie Janowi S. Jankowskiemu, Delegatowi Rządu na Kraj, w celu uzyskania jego akceptacji. Odbyło się także posiedzenie Rady Jedności Narodowej, na którym opowiedziano się za opanowaniem Warszawy przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej.
1 sierpnia do walki w Warszawie przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Jednak zaledwie co czwarty z nich liczyć mógł na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku.
Na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, który stwierdzał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
W powstaniu planowanym początkowo na kilka dni, a trwającym 63, poległo ok. 18 tys. powstańców, 25 tys. zostało rannych. Zginęło również ok. 3,5 tys. żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Po kapitulacji pozostałych mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zniszczone.
tea
Źródło: PAP, IAR, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: TVN24