Radni woj. śląskiego przyjęli w czwartek rezygnację marszałka Adam Matusiewicz z PO. - Wolę odejść z honorem, niż zapisać się w historii w galerii tchórzy i asekurantów - powiedział Matusiewicz. Do dymisji podał się po ubiegłotygodniowym chaosie na kolei na Śląsku.
Marszałek podał się do dymisji w ubiegłym tygodniu w związku z chaosem na kolei po przejęciu całości przewozów w regionie przez samorządową spółkę Koleje Śląskie. W ubiegły czwartek złożył rezygnację na ręce przewodniczącego sejmiku, jednak formalnie przyjąć ją musieli radni - zwykłą większością głosów. "Za" zagłosowało 38 radnych, 1 osoba wstrzymała się.
Odejście z honorem
- Wolę odejść z honorem, niż zapisać się w historii w galerii tchórzy i asekurantów, którzy boją się podejmować ważne decyzje, a ich jedynym celem byłoby nikomu się nie narażać i tylko trwać - podkreślił przed głosowaniem Matusiewicz.
Dymisja marszałka oznacza odwołanie całego zarządu województwa (tworzonego dziś przez przedstawicieli PO, PSL i Ruchu Autonomii Śląska). Przepisy pozwalają, by ustępujący zarząd pracował jeszcze przez maksymalnie trzy miesiące, jednak - jak deklarował w piątek szef śląskiej Platformy Tomasz Tomczykiewicz - nowy zarząd ma zostać powołany w styczniu.
Apel o nieusuwanie marszałka
Przed głosowaniem burmistrz Mikołowa Marek Balcer, w imieniu ponad stu samorządowców z regionu, wystąpił z apelem do sejmiku o nieprzyjmowanie dymisji Matusiewicza, a do niego samego o wycofanie swej decyzji. Samorządowcy podkreślili m.in. dobrą współpracę z nim przy prowadzeniu inwestycji unijnych. - Jesteśmy w momencie, gdy decydują się losy kolejnej perspektywy unijnej - akcentował burmistrz Mikołowa.
W dyskusji nad odwołaniem marszałka przewodnicząca klubu PO Agnieszka Kostempska powiedziała, że szanuje decyzję marszałka i ceni go za odwagę i honorową decyzję. - Niestety, tak to w życiu już bywa, że duże projekty pociągają za sobą pewne ryzyko. W przypadku Kolei Śląskich plan okazał się niedoskonały: zawiódł czynnik ludzki - wskazała. Wyraziła nadzieję, że w najbliższych tygodniach marszałek naprawi sytuację na kolei.
Wątpliwości dot. pracy Matusiewicza
Szef klubu radnych PiS Czesław Sobierajski bilansując dokonania Matusiewicza, chwalił go m.in. za niewyprowadzenie urzędu marszałkowskiego z należącego do wojewody gmachu Sejmu Śląskiego.
Wytknął natomiast marszałkowi np. wciąż niewyjaśnione problemy z flagową inwestycją regionu - modernizacją Stadionu Śląskiego, zbliżające się do maksymalnego zadłużenie regionu, a także niewystarczające wykorzystywanie środków unijnych. Podkreślił też, że marszałek odpowiada za problemy Kolei Śląskich. - Tak jak to było zrobione, to było niemożliwe, żeby się mogło udać - ocenił.
Poseł Jerzy Polaczek (PiS) wskazał m.in., że start Kolei Śląskich nie udał się ze względu na nieodpowiedzialny zarząd tej spółki. Wytknął niepodpisanie przed 9 grudnia umowy Kolei Śląskich ze spółką PKP PLK dotyczącej informowania podróżnych na dworcach kolejowych.
Pytał m.in., jakie dodatkowe koszty poniosą Koleje w związku z komercyjnymi umowami z Przewozami Regionalnymi na wykonywanie części połączeń, a także czy prawdą jest załatwienie Kolejom Śląskim licencji Urzędu Transportu Kolejowego - przez polityków PO - na ostatnią chwilę?
Nie kopać leżącego
Radny Michał Wójcik z Solidarnej Polski ocenił, że największym błędem Matusiewicza był dobór ludzi, którymi się otoczył. Krytykował obecną koalicję PO, PSL i Ruchu Autonomii Śląska, zwłaszcza ze względu na udział w niej RAŚ. Całemu zarządowi zarzucił osłabienie prestiżu Śląska. Jak mówił, region, który dotąd w Polsce utożsamiany był z solidnością i punktualnością, teraz kojarzy się m.in. z Kolejami Śląskimi.
Klub SLD nie wziął udziału w dyskusji nad odwołaniem marszałka (radny Michał Czarski uznał, że "nie kopie się leżącego"). W dyskusji przed odwołaniem zarządu woj. śląskiego szefowa klubu SLD Małgorzata Ochęduszko-Ludwik oceniła ustępujący zarząd jako bardzo słaby.
Jak zaznaczyła, m.in. przez dwa lata z sejmikowej mównicy nie usłyszała odpowiedzi ani wicemarszałka, ani członka zarządu na zadane wcześniej merytoryczne pytanie radnego. Wytknęła też członkom zarządu brak uczestnictwa w posiedzeniach sejmikowych komisji.
W obronie własnej
Marszałek Matusiewicz odnosząc się do wystąpień radnych, mówił m.in., że trochę go boli, gdy osobiście jest obarczany np. winą za awarię przy rozciąganiu dachu Stadionu Śląskiego.
Marszałek wskazał też, że niepracujący już dla Kolei Śląskich autor ich rozkładu nie był osobą niesprawdzoną - układał m.in. rozkłady w Polsce i za granicą.
Na pytanie o dodatkowe koszty związane z kursowaniem na trasach międzywojewódzkich Przewozów Regionalnych odparł, że takie koszty będą, ponieważ PR zaoferowały stawki prawie dwa razy wyższe niż Koleje. - Rozwiążemy prawdopodobnie to tak, że Koleje Śląskie zrezygnują z pewnych rozszerzeń rozkładu, które były planowane w ciągu roku - powiedział.
Sytuacja kolejowa zawyrokowała o dymisji
Nawiązując do krytyki innych członków zarządu, Matusiewicz zaakcentował, że bardzo dobrze współpracowało mu się w tym składzie. Chwalił współpracowników za kompetencje, zaangażowanie i pracowitość.
Matusiewicz podkreślił też, że bezpośrednim powodem jego rezygnacji jest sytuacja związana z Kolejami Śląskimi, m.in. wprowadzenie zarządu w błąd przez kierownictwo spółki. Przypomniał, że te - odwołane już - osoby m.in. formalnie poświadczały nieprawdę, co zostało już zgłoszone prokuraturze.
Zaznaczył jednak, że zmiana przewoźnika co do zasady była konieczna - współpracy z dotychczasowym nie wytrzymałby bowiem budżet woj. śląskiego.
Autor: zś//bgr / Źródło: PAP