Zapowiedzi rządu Donalda Tuska w sprawie wojska były szumne. W listopadzie 2008 roku Polska miała zakończyć misję w Iraku i wycofać swoje wojska, miała także sprofesjonalizować swoją armię i lepiej wyposażyć ją technicznie. Decyzje słuszne, gorzej... z wykonaniem. W tvn24.pl podsumowujemy dwa lata rządów Donald Tuska.
W ostatnich dwóch latach Ministerstwo Obrony Narodowej skupiło się na trzech zagadnieniach: wprowadzeniu programu profesjonalizacji armii, modernizacji technicznej wojska oraz zmianach w operacjach zagranicznych. Niemal wszyscy pytani eksperci są zgodni, że decyzja o profesjonalizacji była słuszna, gorzej jednak wyszło z jej wykonaniem. Wszyscy podkreślają także słuszność udziału polskiego wojska w misjach, ale poddają w wątpliwość przyspieszone wycofanie z Iraku. Specjaliści chwalą zakup transportera "Rosomak" oraz krytykują radykalne cięcia finansów na modernizację armii. Jak rząd zajął się armią?
Profesjonalizacja armii
To była decyzja, na którą Polska - w szczególności młodzi polscy mężczyźni - czekała od wielu lat. "Program profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP na lata 2008 - 2010", przyjęty przez rząd 5. sierpnia 2008 roku, pozwolił na przebudowę armii z opartej na przymusowym poborze, na armie ochotniczą i w pełni zawodową – ocenia Sztab Generalny Wojska Polskiego.
Ostatni żołnierze zasadniczej służby wojskowej w sierpniu 2009 roku zostali zwolnieni z jednostek wojskowych i przeniesieni do rezerwy. Dotychczasowy pobór zastąpiono tzw. kwalifikacją wojskową.
We wrzeniu 2008 roku, armia liczyła łącznie 124 800 żołnierzy. Rok później, zmniejszyła się do 95 360. Według planu, w 2010 roku armia miała liczyć 100 tysięcy żołnierzy zawodowych oraz 10 tys. żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych (łącznie 110 tys. żołnierzy). Rok później, Polskie Siły Zbrojne mają liczyć 120 tys. żołnierzy, w tym 100 tys. żołnierzy zawodowych i 20 tys. Narodowych Sił Rezerwowych.
"To najważniejsza decyzja"
- Profesjonalizacja to najważniejsza decyzja tego rządu w dziedzinie wojskowej o najpoważniejszym ciężarze gatunkowym – ocenia generał Stanisław Koziej. Według niego decyzja o profesjonalizacji zasługuje na "piątkę", jednak realizacja programu daje wiele do życzenia. - Przede wszystkim zaplanowano ją na zbyt krótki czas - dwóch lat. Doświadczenie innych państw, które reformowały armie pokazuje, że podobne programy zajmują 5 - 7 lat, jak np. Francja. Konsekwencje tego mogą być takie, że armia będzie ochotnicza, ale ze strukturą armii poborowej. Będzie to wojsko nie do końca wydajne – podsumowuje gen. Koziej.
"Przestarzała struktura"
Z tą oceną zgadza się redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Andrzej Kiński. - Teraz po rezygnacji z poboru mamy armie zawodową, ale do profesjonalizmu jeszcze daleka droga – mówi Kiński. - Pełna profesjonalizacja może zająć nawet 4-5 lat. Polska armia musi jeszcze wdrożyć m.in. nowe procedury szkoleniowe, wprowadzenie technicznych środków szkolenia, odpowiednie zorganizowanie szkolenia poligonowego - wymienia.
- Profesjonalizacja to najważniejsza decyzja tego rządu w dziedzinie wojskowej o najpoważniejszym ciężarze gatunkowym. Wydaje się jednak, że wykonanie zostało podporządkowane kalendarzowi politycznemu, a nie warunkom merytorycznym. (...)Przede wszystkim zaplanowano ją na zbyt krótki czas - dwóch lat. Doświadczenie innych państw, które reformowały armie pokazuje, że podobne programy zajmują 5 - 7 lat, jak np. Francja. Konsekwencje tego mogą być takie, że armia będzie ochotnicza, ale ze strukturą armii poborowej. Będzie to wojsko nie do końca wydajne. Lepiej było wygaszać pobór stopniowo i w tym czasie zmieniać strukturę armii Generał Stanisław Koziej
Modernizacja techniczna
Zapowiadano modernizację nie tylko struktury, ale i sprzętu armii. I pomimo ograniczeń finansowych jakie wystąpiły w roku 2009, postęp w tym zakresie trwa - pisze Sztab Generalny WP. Na wyposażenie żołnierzy wojsk lądowych wprowadzono transportery opancerzone ROSOMAK oraz wyrzutnie przeciwpancerne SPIKE. Do Sił Powietrznych wprowadzono zaś myśliwce F-16. Priorytetem w zakresie modernizacji technicznej jest uzbrojenie i wyposażenie naszych żołnierzy w Afganistanie.
W stosunku do lat ubiegłych, wzrosły "wydatki bieżące", takie jak zakup amunicji i remonty oraz zakupy osprzętu i uzbrojenia. W 2009 roku zaplanowano wydać 4 489,4 mln.
Zakupy
Do tegorocznych zakupów wojsko zalicza kołowy transporter opancerzony - bojowy z 30 mm armatą, w tym: dopancerzenie, dodatkowe wyposażenie dla PKW Afganistan, wozy ewakuacji medycznej oraz zabezpieczenie techniczne. Ponadto zakupiono śmigłowiec szkolenia podstawowego, systemy dowodzenia i sprzęt łączności (terminale satelitarne, moduły dowodzenia i rozpoznania, dostosowanie systemu i urządzeń oraz sprzętu łączności i dowodzenia do technicznych rozwiązań NATO).
Do tego dochodzi indywidualne wyposażenie żołnierzy, czyli uniwersalne kamizelki ochronne, ubiór bojowy, karabinki szturmowe, karabiny maszynowe, nowoczesne wyposażenie noktowizyjne.
Trafne ROSOMAK-i
To na pewno nie koniec zakupów. W zakresie modernizacji technicznej opracowano 14 programów operacyjnych, które stanowią mapę drogową dla modernizacji technicznej polskiej armii na następne 10 lat; jednym z kluczowych priorytetów tych programów jest bezpieczeństwo żołnierzy biorących udział w misjach poza granicami kraju. Dużo uwagi poświęcono w nim m.in. bezzałogowym systemom powietrznym, śmigłowcom wsparcia bojowego, indywidualnemu wyposażeniu i uzbrojeniu żołnierza - TYTAN, a także dalszemu rozwojowi programu kołowych transporterów opancerzonych - KTO ROSOMAK.
Łączny koszt wdrożenia do 2018 roku wszystkich 14 programów operacyjnych oszacowano na ok. 30 mld zł.
Modernizacja? Trója!
Generał Stanisław Koziej ocenia modernizację "na trójkę". - Mam dwa zastrzeżenia – mówi Koziej. - Pierwsze to obniżenie procentowej części budżetu MON przeznaczanej na modernizację armii. Zanim przyszedł do władzy obecny rząd, procentowy udział budżetu w modernizacji wynosił około 25 procent. W mojej ocenie błędnie minister Klich założył, że właśnie w tym segmencie znajdzie pieniądze na realizacją projektu uzawodowienia armii – stwierdza generał. Według niego minister poświęcił tempo modernizacji na rzecz utrzymania jak największej liczebności armii. - Szukał pieniędzy w modernizacji technicznej. A powinniśmy wydawać około 1/3 budżetu na modernizację sprzętu – stwierdził Koziej.
Beznadziejne F16
Katastrofą jest jednak zakup programu F16, ponieważ brakuje samolotów szkoleniowych. Teraz piloci szkolą się na dwuosobowych F16 co kosztuje majątek i jest marnotrawstwem. Brakuje instruktorów. Jest ich teraz trzech, którzy w pełni mogą wykorzystać możliwości bojowe samolotu. Nie ma systemu rozpoznania i brakuje systemu walki elektronicznej, ponieważ nie został zintegrowany. Do niedawna nie było symulatora. Obecnie mamy 48 samolotów F16, a pilotów zdolnych do opanowania wszystkich systemów walki na F16, jest od 2 do 4 osób Wojciech Łuczak
Wojciech Łuczak narzeka z kolei, że rząd zbyt dużo pieniędzy poświęca na misję w Afganistanie i cierpi na tym stan uzbrojenia w kraju. - Jednak to, za co warto pochwalić MON, to zakup transportera opancerzonego ROSOMAK, który jest obecnie najlepszy w tej klasie na świecie. Mimo licznych ataków w Afganistanie zginął tylko jeden człowiek, po eksplozji 300 kg materiału wybuchowego. Takiego wybuchu nawet krążownik by nie wytrzymał – ocenia Łuczak. Wyrzutnie typu SPIKE to również sprzęt na poziomie światowym. Większość państw europejskich używa tego sprzętu - dodaje.
Katastrofą jest jednak zakup programu F16, ponieważ brakuje samolotów szkoleniowych. - Teraz piloci szkolą się na dwuosobowych F16 co kosztuje majątek i jest marnotrawstwem. Brakuje instruktorów. Jest ich teraz trzech, którzy w pełni mogą wykorzystać możliwości bojowe samolotu. Nie ma systemu rozpoznania i brakuje systemu walki elektronicznej, ponieważ nie został zintegrowany. Do niedawna nie było symulatora. Obecnie mamy 48 samolotów F16, a pilotów zdolnych do opanowania wszystkich systemów walki na F16, jest od 2 do 4 osób - twierdzi Łuczak.
Kryzys?
Kolejnym minusem jest fakt, że w ciągu dwóch lat nie udało się stworzyć agencji/urzędu do spraw uzbrojenia. Minister Klich obiecywał, że poszczególni dyrektorzy agencji odpowiadaliby za konkretne programy modernizacyjne, podobnie jak jest w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. W Polsce brakuje koordynacji między różnymi składnikami MON w sprawie programów modernizacji wojska. Tutaj potrzebna jest centralna instytucja – ocenia Łuczak.
W ostatnim czasie program modernizacji niestety był zaniedbywanym – mówi jeden z ekspertów wojskowych. Powodów można doszukiwać się w kryzysie gospodarczym. Rząd szukając oszczędności zaczął od Ministerstwa Obrony.
Nie ma sensu dyskutować jaka jest sensowność tych decyzji z punktu widzenia armii. Natomiast jeśli chodzi o sam udział w tych misjach to jest to ogromny kapitał, który wspomaga proces profesjonalizacji. Ci, którzy biorą w nich udział zdobywają drogocenne doświadczenie, które mogą potem przekazywać. Armia ma okazje zweryfikowania umiejętności, sprzętu technicznego, obieranej taktyki, może współpracować z wielonarodowościowymi partnerami. W skali sił zbrojnych te misje są bardzo korzystne Andrzej Kiński
Operacje zagraniczne
Polski rząd zmienił także wojskową politykę zagraniczną. - W roku 2008 polskie wojsko rozpoczęło misję w Czadzie, wycofywaliśmy wojska z Iraku oraz zwiększyliśmy zaangażowanie w Afganistanie przejmując odpowiedzialność za prowincję Ghazni. Pięcioletni udział sił zbrojnych w operacji "Iracka Wolność" pod względem wojskowym zakończył się sukcesem – czytamy w informacji przesłanej SDiA TVN24 przez Sztab Generalny WP. - W dziesięciu zmianach w Iraku doświadczenie zdobyło około 15 tys. żołnierzy - zaznacza SGWP.
W 2008 roku poza granicami kraju służyło ok. 6 tysięcy 600 żołnierzy. W 2009 roku ok. 7 tysięcy żołnierzy wykonywało zadania w 9 misjach i operacjach. Priorytetem zaangażowania w 2009 roku pozostają misje NATO i Unii Europejskiej (ISAF, KFOR i EUFOR) oraz zaangażowanie w ramach sił odpowiedzi NATO (1 połowa 2009 roku dyżur batalionu OPBMR) i Grup Bojowych Unii Europejskiej. Obecnie trwa wycofywanie naszych żołnierzy z misji ONZ: w Libanie (UNIFIL) oraz z misji w Czadzie. Wycofano także polskich żołnierzy z misji UNDOF na wzgórzach Golan.
Liczba żołnierzy na misjach wojskowych nieznacznie zwiększyła się od końca 2007 roku. W Iraku, z 900 osób zostało 20, Do Afganistanu zaś dołączyło kolejnych 800 żołnierzy i jest ich teraz 2000. Polska wysłała także 20 obserwatorów do Gruzji.
Z Iraku - za szybko
Koszty misji zagranicznych wzrosły ponad dwukrotnie w stosunku do 2007 roku. Wtedy wydawano 280 mln zł, a rok później, 670 mln zł, czego 300 mln na misję w Afganistanie. Podobnie - w roku 2009.
- Krytycznie oceniam przyspieszone wyjście naszego kontyngentu z Iraku na rzecz zwiększenia obecności w Afganistanie – ocenia gen. Stanisław Koziej. - Uważam, że w Iraku mamy własne interesy narodowe lub możliwość prowadzenia interesów biznesowych i lepiej było tego obszaru się trzymać niż wchodzić zwiększoną siłą do Afganistanu - twierdzi. Generał Koziej uważa, że zbyt pochopnie podjęto także decyzję o wycofaniu się z wszystkich ONZ-owskich misji. - Z kolei misja w Czadzie była zaznaczeniem swojej wojskowej obecności w Unii Europejskiej. Oceniam ją pozytywnie – stwierdza Koziej.
Jak Wy oceniacie dwa lata rządów PO w wojsku? Zapraszamy do dyskusji na forum.
Źródło: tvn24.pl, Sekcja dokumentacji i analiz TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/mon.gov.pl