Raz PiS, raz Ruch Palikota. Będą kolejni. Wszyscy pokazują swoje reklamówki. Równocześnie toczy się walka o spoty. Niebawem Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy zgodne z konstytucją są przepisy kodeksu wyborczego, który zakazuje komitetom wyborczym emitowania płatnych reklamówek wyborczych w telewizji. Jak zatem pokazywać spoty, spotów nie pokazując?
- Między Platformą, PiS-em i PSL-em nie ma różnic. To są partie władzy i finansują się same swoimi uchwałami - przekonywał we wtorek Janusz Palikot, prezentując najnowszy spot swojego Ruchu.
To finansowanie wkrótce może się zmienić. W czwartek Trybunał Konstytucyjny zdecyduje, czy przepisy zakazujące emisji płatnych reklamówek przez komitety wyborcze są zgodne z Konstytucją.
Nie wyborcze - informacyjne
Z nadzieją na unieważnienie przepisów czeka PiS. Od poniedziałku w telewizji oglądać można ostatni spot partii. PiS nie chce nazywać go wyborczym, a jedynie informacyjnym. Jeśli reklamówki będą musiały z afisza zniknąć, to partia uzna to za łamanie podstawowych praw opozycji.
PiS już teraz się skarży. - PO i PSL korzystają pełnymi garściami z tego, Że mają władzę. Mają dostęp do mediów. Opozycja ma ten dostęp ograniczony - mówi szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.
Skorzystają najmniejsi
Zmiany w prawie zainicjowała PJN, ale szybko uzyskała poparcie Platformy. Oficjalnie z powodu oszczędności. Kto na ewentualnym zakazie emisji spotów wyborczych skorzysta? Zapewne małe partie, których i tak na spoty nie stać.
Zdaniem ekspertów od komunikacji społecznej, na zakazie telewizyjnych spotów skorzystają ci, którzy będą potrafili dobrze wykorzystać alternatywne sposoby agitacji. W tym przede wszystkim internet.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24