Sąd Apelacyjny w Warszawie podwyższył kwotę zadośćuczynienia dla Wojciecha Kwaśniaka. Były wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego za szkody wyrządzone akcją prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego ma otrzymać 20 tysięcy złotych.
O decyzji warszawskiego sądu Wojciech Kwaśniak poinformował TVN24. "Sąd Apelacyjny w Warszawie w wydanym wyroku podwyższył kwotę należnego mi zadośćuczynienia z kwoty 15 tys. zł do kwoty 20 tys. zł, którą to kwotę Skarb Państwa obowiązany jest mi wypłacić z tytułu niewątpliwie niesłusznego zatrzymania przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie w dniu 6 grudnia 2018 r. Dodatkowo Sąd całością kosztów i zastępstwa procesowego obciążył Skarb Państwa" - poinformował.
Zatrzymanie Wojciecha Kwaśniaka
W 2018 roku agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie prokuratury zatrzymali byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka i sześciu podległych mu urzędników, w tym Wojciecha Kwaśniaka. Jak informowała Prokuratura Krajowa, zatrzymania dotyczyły niedopełnienia obowiązków przez urzędników przy nadzorze nad SKOK Wołomin w latach 2013-2014.
W 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że zatrzymanie Wojciecha Kwaśniaka było niesłuszne. Sędzia Danuta Kachnowicz w uzasadnieniu tego orzeczenia wyliczyła, że w wyniku akcji Kwaśniak doznał "wstydu, upokorzenia oraz cierpień psychicznych".
Przypomniała, że byłego wiceszefa KNF - stanowisko zajmował za rządów PO-PSL - wyprowadzono z domu w kajdankach, skutego potem w konwoju agenci Biura przewieźli do szpitala, bo skarżył się na stan zdrowia, a potem w konwoju do Szczecina, gdzie przed osadzeniem w izbie zatrzymań został poddany rewizji osobistej.
Pobicie
Wojciech Kwaśniak jako wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W maju 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie. Bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. Proces w tej sprawie ciągnął się od wielu lat. Ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w końcu 2015 r., jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu 2019 r.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24