|

Wody Polskie kontra naukowcy. Waży się przyszłość polskich rzek

Biebrzański Park Narodowy, mokradła, tereny zalewowe
Biebrzański Park Narodowy, mokradła, tereny zalewowe
Źródło: WitR/Shutterstock

Naukowcy uważają, że plany Wód Polskich wobec polskich rzek na najbliższych sześć lat nie nadają się do realizacji. Przekonują, że trzeba je wymyślić od nowa i poddać od nowa konsultacjom. W tle sporu między urzędnikami z Wód Polskich a naukowcami są zmiany klimatyczne i coraz bardziej dramatyczny problem suszy.

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Skończyły się właśnie trwające trzy tygodnie ogólnopolskie konsultacje społeczne projektów Planów utrzymania wód (na najbliższych sześć lat) przygotowanych przez Wody Polskie.
  • Środowiska naukowe, nie przebierając w słowach, krytykują zamierzenia Wód Polskich, stwierdzając, że planowane działania, zamiast zapobiegać suszy, przyczynią się do zmniejszenia ilości wody w środowisku.
  • Wody Polskie odpowiadają, że działają zgodnie z obowiązującymi przepisami i dobrymi praktykami w tym zakresie.
  • Zdaniem urzędników potrzeby ochrony przyrody zostały uwzględnione w projektach Planów utrzymania wód, które były przedmiotem konsultacji społecznych.
  • Tymczasem najważniejszy organ doradczy rządu w zakresie ochrony przyrody - Państwowa Rada Ochrony Przyrody - rekomenduje całkowite zaniechanie planowanych przez Wody Polskie działań i przeprowadzenie całej procedury od nowa, z uwzględnieniem zagrożeń wynikających ze zmian klimatu.

Plany utrzymania wód to dokumenty planistyczne określające takie działania, jak na przykład wykaszanie roślin, usuwanie drzew na brzegach cieków wodnych, udrażnianie koryt rzek czy konserwacje i remonty urządzeń wodnych. Sporządza się je według przepisów ustawy Prawo wodne, która wskazuje, że zadaniem owych planów jest głównie usuwanie zagrożeń dla swobodnego przepływu wód. Czyli - mówiąc wprost - określone w nich działania mają służyć temu, żeby woda jak najszybciej spłynęła ze zlewni do rzeki, i dalej rzeką do morza.

Tak mówią obowiązujące przepisy - ustawa Prawo wodne. Sęk w tym, że - jak przekonują naukowcy i "rzeczni" aktywiści - stoi to w sprzeczności z aktualnymi potrzebami i wyzwaniami wynikającymi ze zmian klimatu, a także w sprzeczności z międzynarodowymi porozumieniami i zobowiązaniami, które Polska na siebie przyjęła. Bo dzisiaj coraz więcej mówi się o potrzebie tak zwanej renaturyzacji rzek - czyli powrotu do ich stanu pierwotnego. Zgodnie z tą filozofią rzeka nie jest po to, by być torem wodnym dla jednostek pływających, a płynąca jej korytem woda nie ma służyć elektrowniom. Rzeka ma być przede wszystkim rezerwuarem wody. Ma być meandrująca, rozlewać się swobodnie, zawierać w sobie bogatą roślinność, w jej korycie mają rozkładać się powalone drzewa, konary, mówiąc krótko: ma stanowić różnorodny biologicznie ekosystem. Przede wszystkim jednak stojąca w dolinie rzecznej woda ma zasilać podziemne źródła i zapobiegać suszy.

Ale przepisów, które wskazywałyby na konieczność utrzymywania rzek w takim stanie, w obowiązującej ustawie Prawo wodne nie ma.

Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska oraz rzeczniczka Paulina Pierzchała
Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska oraz rzeczniczka Paulina Pierzchała
Źródło: Szymon Pulcyn / PAP

Plany i konsultacje

Od 7 do 31 stycznia trwały w całej Polsce - w jedenastu miastach - konsultacje społeczne Planów utrzymania wód (PUW) i Ocen oddziaływania na środowisko (OOŚ) tychże planów. Odbyły się 23 spotkania, na których prezentowano projekty PUW i zbierano od uczestników wnioski do tych dokumentów.

Zaprezentowane podczas konsultacji społecznych projekty to tabele, w których wymienia się między innymi, w odniesieniu do określonych odcinków cieków wodnych, "wykaz planowanych działań utrzymaniowych", "uzasadnienie konieczności realizacji robót" oraz "szacunkowe analizy kosztów i korzyści".

Dowiadujemy się z nich więc, że na przykład na danym odcinku rzeki (zdaniem oponentów nie jest on precyzyjnie wskazany - o czym za chwilę) będą wykaszane rośliny, a działanie to zostanie zrealizowane w celu: "utrzymania przepływu wody na poziomie istotnym dla urządzeń wodnych" i że - jeśli chodzi o analizę kosztów i korzyści - "brak jest możliwości ich oszacowania" (takie stwierdzenia przeważają w prezentowanych przez Wody Polskie tabelach).

Naukowcy mówią "nie"

Ten materiał, zdaniem naukowców, jest nie do przyjęcia. Przedstawiają oni szereg nieprawidłowości, które wystąpiły przy jego sporządzeniu.

O jakich naukowcach tu mowa?

30 stycznia swoją opinię opublikowała Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP). To ciało doradcze złożone z czterdziestu naukowców z różnych polskich uczelni, specjalistów z zakresu nauk przyrodniczych, powołane przez ministra klimatu i środowiska. Ministra Paulina Hennig-Kloska przy powoływaniu PROP stwierdziła:

Budujemy niezależny zespół, który będzie mówił w imieniu przyrody. Bo przyroda nie zwołuje konferencji prasowych, nie krzyczy przez megafony. Przyroda milczy - i dlatego potrzebuje tych, którzy będą jej głosem.

Dzień po publikacji opinii PROP, 31 stycznia, swoją opinię opublikował Komitet ds. Kryzysu Klimatycznego Polskiej Akademii Nauk. To kolejne grono złożone z najwybitniejszych polskich specjalistów z zakresu nauk przyrodniczych. Zespół liczy dwudziestu sześciu członków, badaczy z takich dziedzin, jak biologia, geografia, fizyka czy chemia.

Naukowcy mówią jednym głosem: Plany utrzymania wód, przygotowane i konsultowane przez Wody Polskie nie nadają się do realizacji.

Rozlewiska rzek siedliskiem wielu rzadkich i cennych przyrodniczo gatunków roślin i zwierząt (na zdjęciu: samiec i samica bataliona - rzadkiego gatunku ptaków)
Rozlewiska rzek siedliskiem wielu rzadkich i cennych przyrodniczo gatunków roślin i zwierząt (na zdjęciu: samiec i samica bataliona - rzadkiego gatunku ptaków)
Źródło: Shutterstock

Po co woda w rzece?

Spróbujmy przywołać najważniejsze argumenty przedstawicieli świata nauki.

Po pierwsze - i najważniejsze: prace utrzymaniowe zaproponowane przez Wody Polskie będą szkodzić przyrodzie, a w konsekwencji będą stanowić zagrożenie dla człowieka.

Zasadniczy problem dotyczy tego, jak traktowana jest "woda w krajobrazie". Wobec zmian klimatu i widma katastrofalnej suszy powinna być ona zatrzymywana, zasilać mokradła, torfowiska, rozlewiska. Tymczasem Plany utrzymania wód stawiają sobie za cel swobodny spływ wody i polegają na udrażnianiu cieków - w celu "zapewnienia właściwej pracy urządzeniom wodnym". Czyli jest to kierunek odwrotny od tego, jaki rekomendują naukowcy.

W komunikacie Komitetu ds. Kryzysu Klimatycznego Polskiej Akademii Nauk czytamy:

"Niestety, żadna z wymienionych w tym akcie prawnym prac utrzymaniowych nie pozwala na ograniczenie ryzyka suszy, które w wyniku postępującego kryzysu klimatycznego obejmuje coraz większy obszar Polski (…).

Wskazane prace utrzymaniowe, planowane na całym obszarze Polski, na terenach leśnych, rolniczych i miejskich, doprowadzą do nasilenia zjawiska suszy - przyspieszenia odpływu wód powierzchniowych, zwiększenia intensywności drenażu wód podziemnych, pogorszenia stanu ekosystemów wodnych oraz uszczuplenia zasobów wodnych naszego kraju. (…) 

Ponadto prace te, prowadzące do przyspieszenia odpływu, zwiększą zagrożenia podczas coraz częstszych gwałtownych powodzi, co można było obserwować w czasie katastrofalnej powodzi w Kotlinie Kłodzkiej w ubiegłym roku. Przyspieszenie spływu wód nie eliminuje bowiem ryzyka powodziowego, a jedynie transferuje je w dół rzeki, skracając równocześnie czas na podjęcie odpowiednich działań".

Natomiast w opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody napisano:

"Przyspieszając spływ wód powierzchniowych i obniżając poziom bazy drenażu dla wód podziemnych, prace zaplanowane w Planach utrzymania wód prowadzą do pozbywania się wody z krajobrazu, przez co nasilają przesuszenie gleb. W obliczu pogłębiającej się co roku suszy, stoi to w sprzeczności z zasadą adaptacji do zmiany klimatu, w szczególności konieczności retencjonowania wody w glebie".

Nieprawnie, nieekonomicznie, nierzetelnie

To problem zasadniczy, jednak zarzutów formułowanych przez naukowców wobec projektów planów przygotowanych przez Wody Polskie jest znacznie więcej. Wymieńmy najważniejsze:

  • Plany zostały przyjęte niezgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi ochrony przyrody, w tym z dokumentami międzynarodowymi, zobowiązującymi Polskę do zachowywania bioróżnorodności i ochrony ekosystemów wodnych.
  • Nie wskazano żadnej analizy kosztów i korzyści planowanych działań, stwierdzając, że nie jest to możliwe do oszacowania, co - zdaniem naukowców - nie jest zgodne z prawdą.
  • Same konsultacje społeczne zostały przeprowadzone nierzetelnie i niewłaściwie, między innymi z tego powodu, że w zaprezentowanych materiałach nie znajdują się wskazania dokładnych lokalizacji planowanych działań, więc faktycznie nie wiadomo, w którym miejscu będzie miało miejsce planowane działanie (na przykład wycinka drzew czy wykaszanie roślin).
  • Oceny oddziaływania na środowisko sporządzone na potrzeby Planów (dodajmy: sporządzone obligatoryjnie - jest wymóg dokonywania takich ocen) są wykonane nierzetelnie i "nie przekonują, że oddziaływanie tych planów na środowisko mogłoby być akceptowalne".
Dolina Baryczy
Dolina Baryczy
Źródło: Tomasz Wojtasik / PAP

Nowe otwarcie?

Jak Wody Polskie odpowiadają na krytykę ze strony świata nauki?

Zanim zostanie przywołana odpowiedź na to pytanie, warto wspomnieć o deklaracjach, jakie padały przed rokiem, kiedy kierownictwo w tej instytucji obejmowała nowa prezeska - Joanna Kopczyńska (została mianowana szefową Wód Polskich w styczniu 2024 roku).

Wkrótce po objęciu przez nią funkcji na stronach Wód Polskich pojawił się artykuł zapowiadający "nowe otwarcie" - czyli zmianę dotychczasowego paradygmatu, polegającą na odejściu od "betonowania" rzek, traktowania ich jak "autostrad" i stawianiu na podejście "prośrodowiskowe".

Jak czytamy w oficjalnym komunikacie opublikowanym na rządowych stronach: "W dobie postępujących zmian klimatu i problemów cywilizacyjnych - suszy, powodzi i zanieczyszczeń wód - gospodarka wodna jest jednym z wiodących sektorów dla zapewnienia bezpieczeństwa ludziom i ochrony środowiska naturalnego".

I jeszcze:

Wody Polskie będą stosować dobre praktyki utrzymania wód podczas planowania i prowadzenia prac utrzymaniowych i inwestycyjnych. To nowe otwarcie w prośrodowiskowym kierunku zarządzania wodami przez PGW Wody Polskie.

W swojej opinii członkowie Państwowej Rady Ochrony Przyrody stwierdzają krótko:

Udostępnione obecnie do konsultacji projekty planów utrzymania wód przeczą tym deklaracjom.
Joanna Kopczyńska powołana na stanowisko Prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie
Joanna Kopczyńska powołana na stanowisko Prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Działamy zgodnie z prawem

W wysłanym do nas mailu pracownicy Wód Polskich ustosunkowują się do zarzutów sformułowanych przez naukowców z PROP.

W korespondencji czytamy, że działania Wód Polskich są zgodne z szeregiem przepisów, głównie z ustawą Prawo wodne, a także z przyjętymi na przełomie 2016 i 2017 roku i obowiązującymi do dzisiaj dokumentami planistycznymi. "W ramach trwających prac nad projektami Planów utrzymania wód, ich zakres i zawartość zostały przeanalizowane pod kątem zgodności z przepisami prawa powszechnie obowiązującego" - czytamy.

Tymczasem cytowani powyżej naukowcy są odmiennego zdania - twierdzą, że Plany zgodne z tymi przepisami nie są, przy czym obydwie strony powołują się na te same akty prawne.

Kolejny zarzut przyrodników jest następujący: "konsultacje społeczne uchybiają wymogom uczciwej partycypacji społecznej".

Urzędnicy z Wód Polskich odpierają te zarzuty, wskazując, że "konsultacje społeczne zostały przeprowadzone z zachowaniem przepisów stosownych ustaw". I dalej: "Ponadto, mimo że ustawa nie przewiduje takiego obowiązku, w celu przeprowadzenia jak najszerszych konsultacji, zostały zorganizowane 23 spotkania konsultacyjne w różnych lokalizacjach w kraju" - czytamy w odpowiedzi Wód Polskich. Zaś zarzut, że nie wiadomo, gdzie mają być realizowane planowane działania, bo nie wynika to z zaprezentowanych podczas konsultacji tabel, Wody Polskie odpierają w ten sposób: "zostało opracowane i udostępnione dodatkowe narzędzie - portal informacyjny umożliwiający odczytanie informacji zawartych w projektach PUW według wybranej lokalizacji na mapie kraju".

W niedzielę, 2 lutego, portal był nieaktywny - pojawiała się informacja, że "tryb konserwacji jest włączony".

Portal - Plany utrzymania wód
Portal - Plany utrzymania wód

Urzędnicy podkreślają także, że w pracach nad projektami Planów utrzymania wód zostały uwzględnione zapisy "Katalogu dobrych praktyk w zakresie robót hydrotechnicznych i prac utrzymaniowych wraz z ustaleniem zasad ich wdrażania".

Ów Katalog to zbiór przyjętych zasad postępowania z zasobami wody w sposób zrównoważony i uwzględniający potrzeby przyrody i środowiska, a także zmiany klimatu. To również kolejny dokument, na który powołują się obydwie strony sporu, i ponownie - naukowcy są odmiennego zdania niż urzędnicy z Wód Polskich. Twierdzą, że wytyczne Katalogu w Planach uwzględnione nie zostały.

Kolejna sprawa: gremia naukowe stwierdzają, że przedstawione prognozy oceny oddziaływania na środowisko Planów utrzymania wód nie odpowiadają w pełni wymogom polskiego prawa i są sporządzone nierzetelnie. 

Również i w tym zakresie urzędnicy powołują się na ustawę, zgodnie z którą - ich zdaniem - zostały sporządzone prognozy oceny oddziaływania na środowisko. Czyli zdają się mówić: "robimy wszystko zgodnie z prawem".

Idźmy dalej - zdaniem członków PROP, wdrożenia działań planowanych przez Wody Polskie "uniemożliwiłyby osiągnięcie celów ochrony i odbudowy przyrody wynikających ze zobowiązań międzynarodowych Polski" i byłyby szkodliwe dla środowiska i przyrody.

W odpowiedzi na ten zarzut urzędnicy w pierwszej kolejności wyjaśniają, że Plany utrzymania wód nie są dokumentem ukierunkowanym na poprawę stanu wód. Stanowi instrument zarządzania zasobami wodnymi dla zapewnienia celów określonych w ustawie Prawo wodne. Czyli - znowu podobna argumentacja: "działamy zgodnie z przepisami" - w kierunku realizacji celów zapisanych w ustawie Prawo wodne.

Jakie to cele? Przypomnijmy: ochrona przed powodzią, spływ lodu, zapewnienie funkcjonowania urządzeń wodnych, zapewnienie eksploatacji dróg wodnych i urządzeń wodnych. Nie ma w nich słowa o zwiększaniu retencji, renaturyzacji rzek czy zatrzymywaniu wody w krajobrazie (wręcz przeciwnie - jest mowa o "eksploatacji dróg wodnych", więc o swobodnym spływie wody).

Minimalizujemy szkody

Wody Polskie zapewniają także, że "szczegółowo przeanalizowano wszystkie oddziaływania prac utrzymaniowych" i wprowadzono "szereg uwarunkowań ich realizacji i ograniczeń", a także "zrezygnowano z realizacji szeregu zaplanowanych działań" - jeśli miałyby powodować zagrożenia dla środowiska. Wprowadzono również - o czym wspominają urzędnicy - zakazy prowadzenia działań w parkach narodowych i rezerwatach przyrody, a także "obligatoryjne stosowanie działań minimalizujących i nadzoru przyrodniczego" na wszystkich innych (niż parki narodowe i rezerwaty) obszarach chronionych (chodzi o obszary Natura 2000, parki krajobrazowe i obszary chronionego krajobrazu).

O owych "działaniach minimalizujących" - "fakultatywnych" i "obligatoryjnych" - które według Wód Polskich mają być gwarantem "prośrodowiskowego" podejścia, szeroko piszą naukowcy z PROP.

Czytamy: "co do fakultatywnych działań minimalizujących nie ma żadnej gwarancji, że zostaną one faktycznie zastosowane - nie ma tym samym żadnej gwarancji, że prace utrzymaniowe nie pogorszą dobrego stanu poszczególnych elementów jakości wód".

I dalej: "nie przedstawiono żadnego uzasadnienia i nie ma żadnej gwarancji, że zaproponowane działania minimalizujące wystarczą, by obecny zły stan elementów jakości wód mógł być poprawiony do stanu dobrego. (...) W naszej ocenie istnieje duże ryzyko, że realizacja pakietu działań [proponowanych przez Wody Polskie - red.](…) może pogorszyć stan wód".

Mokradła Biebrzańskiego Parku Narodowego
Mokradła Biebrzańskiego Parku Narodowego
Źródło: 264474744/Adobe Stock

Plany do kosza?

Naukowcy z Komitetu PAN stwierdzają wprost, że planowane przez Wody Polskie działania "będą prowadzić do zwiększenia ryzyka suszy na obszarze Polski". Rekomendują unieważnienie konsultacji społecznych, które właśnie się zakończyły.

Naukowcy z PROP natomiast piszą, że "przedstawione projekty Planów utrzymania wód są rażąco wadliwe i nie nadają się do poprawienia".

I podsumowują: "Rekomendujemy sporządzenie [ich - red.] od nowa".

Wody Polskie - przynajmniej na razie, jak wynika z przysłanej do nas korespondencji - bronią swoich Planów utrzymania wód i nie zapowiadają unieważnienia ogólnopolskich konsultacji, a także wycofania się z planowanych działań.

Skończyły się właśnie trwające trzy tygodnie ogólnopolskie konsultacje społeczne projektów Planów utrzymania wód (na najbliższych sześć lat) przygotowanych przez Wody Polskie.

Środowiska naukowe, nie przebierając w słowach, krytykują zamierzenia Wód Polskich, stwierdzając, że planowane działania, zamiast zapobiegać suszy, przyczynią się do zmniejszenia ilości wody w środowisku.

Wody Polskie odpowiadają, że działają zgodnie z obowiązującymi przepisami i dobrymi praktykami w tym zakresie.

Zdaniem urzędników potrzeby ochrony przyrody zostały uwzględnione w projektach Planów utrzymania wód, które były przedmiotem konsultacji społecznych.

Tymczasem najważniejszy organ doradczy rządu w zakresie ochrony przyrody - Państwowa Rada Ochrony Przyrody - rekomenduje całkowite zaniechanie planowanych przez Wody Polskie działań i przeprowadzenie całej procedury od nowa, z uwzględnieniem zagrożeń wynikających ze zmian klimatu.

Plany zostały przyjęte niezgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi ochrony przyrody, w tym z dokumentami międzynarodowymi, zobowiązującymi Polskę do zachowywania bioróżnorodności i ochrony ekosystemów wodnych.

Nie wskazano żadnej analizy kosztów i korzyści planowanych działań, stwierdzając, że nie jest to możliwe do oszacowania, co - zdaniem naukowców - nie jest zgodne z prawdą.

Same konsultacje społeczne zostały przeprowadzone nierzetelnie i niewłaściwie, między innymi z tego powodu, że w zaprezentowanych materiałach nie znajdują się wskazania dokładnych lokalizacji planowanych działań, więc faktycznie nie wiadomo, w którym miejscu będzie miało miejsce planowane działanie (na przykład wycinka drzew czy wykaszanie roślin).

Oceny oddziaływania na środowisko sporządzone na potrzeby Planów (dodajmy: sporządzone obligatoryjnie - jest wymóg dokonywania takich ocen) są wykonane nierzetelnie i "nie przekonują, że oddziaływanie tych planów na środowisko mogłoby być akceptowalne".

Czytaj także: