Mimo że na Podhalu opadają wody rzeki Białki, na południu województwa podkarpackiego sytuacja ciągle się pogarsza. Woda wylewa się już z koryta Sanu, Wisłoki i Wisłoka, zrywając mosty i podtapiając domy. Władze regionu ogłosiły właśnie nowe alarmy powodziowe dla siedmiu powiatów.
Alarmy dotyczą powiatów bieszczadzkiego, leskiego, brzozowskiego, jasielskiego, sanockiego, przemyskiego i rzeszowskiego.
Stany alarmowe przekroczone zostały na rzekach: San w Sanoku o ok. 70 cm, w Lesku o prawie pół metra, Wisłok w Krośnie o prawie pół metra, a w Żarnowej zbliża się do stanu alarmowego. Podnosi się także poziom Wisły, ale na razie jej wody w regionie płyną poniżej stanów ostrzegawczych.
Coraz gorzej
Stan alarmu powodziowego ogłoszono też dla Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce bo do zbiornika płynie coraz więcej wody. Niebezpiecznie przybywa także wody w zbiorniku w Sieniawie. - Najtrudniejsza sytuacja jest na Sanie w Sanoku, gdzie woda miejscami wylewa się z koryta - poinformował kierownik Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie Stanisław Szynalik. Wisłoka i Wisłok też są coraz groźniejsze.
Mieszkańcy opuszczają domy
W Sanoku zerwany został też most. Strażacy zwrócili się do mieszkańców miasta, których domy usytuowane są wzdłuż Sanu, aby jak najszybciej je opuścili. W Krośnie strażacy pomagają wypełniać worki piaskiem i układać na wałach.
W ciągu ostatniej nocy na terenach górskich i podgórskich województwa zanotowano duże opady deszczu, miejscami nawet 70 litrów wody na metr kwadratowy.
Sytuacja może być jeszcze groźniejsza, bo nad Podkarpaciem wciąż przybywa ciemnych chmur. Prognoza pogody przewiduje dalsze okresowe opady deszczu i burze.
Podhale liczy straty
Na szczęście powoli opada poziom rzeki Białki na Podhalu. Władze powoli liczą straty - tylko w samej Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie zamknięty dla ruchu samochodowego i pieszego zamknięty jest most (między Bukowiną a Czarną Górą), przekroczą one grubo ponad milion złotych.
ŁOs//mat
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24