Wydanie przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia zgodnego z wnioskiem pierwszej prezes Sądu Najwyższego doprowadziłoby do niemożności stosowania w praktyce zaskarżonej ustawy o dostępie do informacji publicznej - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Rzecznik Praw Obywatelskich przekazał Trybunałowi obszerne uzasadnienie prawne swojego stanowiska w sprawie wniosku pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów o dostępie do informacji publicznej.
Adam Bodnar przystąpił do tej sprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym w pierwszej połowie marca. Zapowiedział wówczas przygotowanie pisma przeciwnego wnioskowi I prezes SN i wspierającego argumentację o zgodności zaskarżonych przepisów z konstytucją.
Adam Bodnar ocenił w swoim stanowisku, że "wydanie orzeczenia zgodnego z treścią wniosku doprowadziłoby de facto do wydrążenia ustawy o dostępie do informacji publicznej z treści i niemożności stosowania tej ustawy w praktyce". "Po prostu ustawa o dostępie do informacji publicznej przestanie działać" - napisano na stronie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Analiza uzasadnienia wniosku I prezes SN prowadzi do konkluzji, że intencją wnioskodawczyni jest w istocie zakwestionowanie dotychczasowego dorobku orzeczniczego sądów administracyjnych dotyczącego stosowania przepisów o dostępie do informacji publicznej i przeprowadzenie de facto fundamentalnej zmiany tej ustawy" - uważa RPO.
Zarzuty pierwszej prezes
Obszerny wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów o dostępie do informacji publicznej prezes Manowska skierowała do TK w połowie lutego. W sześciu zarzutach kwestionuje ona między innymi przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej w zakresie, w jakim nie definiują konkretnie niektórych pojęć. Według I prezes SN przepisy te w nieuprawniony sposób poszerzają rozumienie podmiotów, które są zobowiązane do udostępnienia informacji publicznej.
Jak uzasadniał w lutym rzecznik prasowy Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski, ustawa o dostępie do informacji publicznej posługuje się w wielu miejscach bardzo ogólnymi pojęciami, którym w orzecznictwie nadano często nader szeroki zakres. - Dotyczy to zwłaszcza pojęć takich jak "osoba mająca związek z pełnieniem funkcji publicznych". W praktyce oznacza to likwidację ochrony prywatności każdego pracownika urzędu publicznego, bowiem jego praca, nawet jeśli jest świadczona na bardzo mało znaczącym stanowisku, "ma związek" z pełnieniem funkcji publicznej przez inne osoby zatrudnione w danym urzędzie" - wskazywał sędzia.
"Przejaw zasady jawności życia publicznego i transparentności działań władzy"
RPO zaznacza natomiast, że "do kompetencji Trybunału nie należy rozstrzyganie, która z pochodzących od różnych organów władzy publicznej interpretacja przepisu jest właściwa ani badanie którejkolwiek z tych rozbieżnych interpretacji".
We wniosku prezes Manowska zakwestionowała m.in. zgodność z konstytucją przepisów, które zobowiązują do udostępnienia informacji publicznej "o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji" również w odniesieniu do informacji należących do sfery prywatności tych osób oraz do danych osobowych. Według pierwszej prezes SN normy mogą prowadzić do naruszenia zasady prywatności.
I prezes SN zwróciła też uwagę, że przepisy zobowiązujące do udostępnienia informacji publicznej nie regulują kwestii anonimizacji danych osobowych lub innych danych ze strefy prywatności. We wniosku do TK wskazano też, że zaskarżone przepisy wymagają konkretyzacji, zapewniając w sposób ustawowy osobom pełniącym funkcje publiczne konstytucyjną ochronę prywatności.
"Przyjęte na gruncie orzecznictwa TK i sądów administracyjnych szerokie rozumienie pojęcia informacji publicznej, które umożliwia udostępnienie informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, stanowi przejaw zasady jawności życia publicznego i transparentności działań władzy publicznej" - wskazuje z kolei Bodnar.
"Nie można uznać, że przepisy ustawy są tak rażąco nieostre"
Ponadto prezes Manowska zaskarżyła m.in. przepis tej ustawy przewidujący karę do roku więzienia dla tego, kto wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej. Jak oceniła, skoro przepisy mówiące o informacji publicznej nie są precyzyjne, to nie jest możliwe ustalenie podlegającego karze czynu zabronionego.
"Nie można uznać, że przepisy ustawy są tak rażąco nieostre, że zupełnie uniemożliwiają kategoryczne stwierdzenie, czy dana informacja jest informacją publiczną. Podmioty, na które nałożono obowiązek jej udostępniania, powinny potrafić ocenić, czy dana informacja stanowi informację publiczną. Sytuacje, w których dokonanie takiej oceny nie jest możliwe, należy ocenić jako wyjątkowe" - zaznaczył natomiast RPO
Stanowiska w tej sprawie powinni jeszcze przedstawić Sejm i Prokurator Generalny. TK nie wyznaczył na razie terminu rozpoznania wniosku I prezes SN.
Źródło: PAP, tvn24.pl