Myśliwi nie powinni sami stwarzać zagrożenia przy organizowaniu polowań - powiedział w czwartek minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. W środę Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wystąpiła do stacji TVN24 o przekazanie pełnego nagrania z reportażu Piotra Czabana. Chodzi o materiał dotyczący ochrony przed afrykańskim pomorem świń, która - jak wynika z dziennikarskiego śledztwa - jest fikcją.
Reporterzy TVN24 ujawnili w wyemitowanym we wtorek reportażu, że dochodzi do przypadków, gdy z krwią dzików mają kontakt inne zwierzęta. W tym te upolowane, które trafiają później na rynek.
Wszystko zaczęło się od nagrania, jakie reporterzy otrzymali od Bogusława Pilcickiego, który jest myśliwym, członkiem Koła Łowieckiego "Struga" w powiecie sokólskim.
Na nagraniu widać zabite jelenie, rzucone na stertę w chłodni. Jego tropem reporterzy pojechali do lasu w Sosnowiku - wsi położonej w Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu, na terenie nadleśnictwa Krynki. Im głębiej reporterzy wchodzili w ten las, tym bardziej okazywało się, jak wielką fikcją jest ochrona przed ASF, czyli afrykańskim pomorem świń.
Reakcja białostockiej prokuratury
Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku poinformował, że w środę prokurator "wystąpił do stacji TVN24 o nadesłanie pełnego nagrania z reportażu w związku z faktami, które zostały tam przedstawione". - Po jego otrzymaniu materiały zostaną przeanalizowane pod kątem tego, czy łączą się one z prowadzonym w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku od blisko czterech lat śledztwem, dotyczącym rozprzestrzeniania się ASF - powiedział.
Dodał, że wówczas podjęta zostanie decyzja, czy postępowanie będzie się toczyło w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocką prokuraturę, czy przez inną właściwą miejscowo jednostkę. Janyst przekazał, że toczące się od 2016 roku śledztwo obejmuje "szereg wydarzeń" związanych z pojawianiem się kolejnych ognisk afrykańskiego pomoru świń na terenie Polski. Dodał, że w jego ramach "zostały przedstawione zarzuty osobom związanym z obrotem trzodą chlewną dotyczące nieprzestrzegania warunków tego obrotu bądź w zakresie posiadania dokumentacji, bądź warunków sanitarnych".
Kontrola w nadleśnictwie Krynki
Rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych podkreśla, że ani nadleśnictwo Krynki, ani Lasy Państwowe nie mają możliwości przeprowadzenia kontroli działalności kół łowieckich. Jak dodała, w zakresie bioasekuracji myśliwych może kontrolować Inspekcja Weterynaryjna i Polski Związek Łowiecki.
- Czym innym jest zachowanie pracowników nadleśnictwa, którzy - jak było widać w materiale - posiadali wiedzę o nieprzestrzeganiu bioasekuracji - powiedziała w czwartek TVN24 Anna Malinowska, rzeczniczka dyrekcji.
W związku z tym dyrektor generalny Lasów Państwowych zleci kontrolę regionalnemu dyrektorowi w Białymstoku w trybie natychmiastowym. Kontrola ma sprawdzić, kto wiedział o łamaniu podczas polowań przepisów dotyczących bioasekuracji.
- Bo w sytuacji, kiedy pracownik LP powziął takie informacje, jest zobowiązany do tego, żeby poinformować przełożonego, a ten odpowiednie organy, czyli w tym wypadku na przykład Inspekcję Weterynaryjną - dodała Malinowska.
Ardanowski: przeanalizuję reportaż
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski przyznał w czwartek, że nie widział materiału Piotra Czabana wyemitowanego we wtorek w programie "Czarno na białym". Słyszał, że jest jakiś reportaż, pokazujący w złym świetle myśliwych.
- Jeżeli takie przypadki są, to rzeczywiście są naganne, bo myśliwi nie powinni stwarzać zagrożenia, jeżeli chodzi o prowadzenie polowań - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski. - Te polowania są niezbędne. Między innymi od tego zależy, czy poradzimy sobie z ASF - dodał.
Ardanowski zapowiedział, że przeanalizuje reportaż. Poinformował też, że Główny Lekarz Weterynarii dokładnie zajął się materiałem i sprawdza, czy ze strony nadzorujących lekarzy powiatowych nie było jakichś niedociągnięć.
"Niezrozumiały ostracyzm czy bojkot"
Minister rolnictwa zaznaczył, że nie ma możliwości, by przy każdym myśliwym postawić policjanta. - To musi być też poczucie odpowiedzialności samych myśliwych. Jeżeli biorą się za organizowanie polowań, to one muszą być przeprowadzone w taki sposób, żeby zminimalizować czy wyeliminować możliwość rozwleczenia choroby, ale skutecznie również wykonać odstrzał dzików do tej ilości, którą zaleca Unia Europejska - powiedział.
Zauważył, że sprawa przestrzegania bioasekuracji w gospodarstwach rolnych jest bardzo ważna dla państwa, bo roczna produkcja trzody chlewnej w Polsce to wartość około 20 miliardów złotych.
Zaznaczył też, że obowiązek odstrzału dzików spoczywa na Polskim Związku Łowieckim. - Część z nich to rozumie. Część niestety w dalszym ciągu stosuje jakiś niezrozumiały dla mnie ostracyzm czy bojkot, przyczyniając się do utrwalenia, utrzymania, rozwleczenia choroby w Polsce.
Wirus ASF w Polsce
ASF, czyli afrykański pomór świń, to epidemia, z którą Polska walczy od ponad pięciu lat. Tam, gdzie pojawia się wirus, całkowicie likwidowana jest hodowla świń. Żeby bronić się przed rozprzestrzenianiem choroby, rząd wprowadził rygorystyczne obostrzenia sanitarne. Za odstrzał dzików, które przenoszą wirus ASF, odpowiadają myśliwi - czyli Polski Związek Łowiecki - których nadzoruje Ministerstwo Środowiska. Nad prawidłowym przebiegiem polowań czuwają nadleśnictwa podległe temu resortowi. Za ochronę i walkę z ASF oraz sanitarną kontrolę nad kołami łowieckimi w imieniu ministerstwa rolnictwa odpowiada Inspekcja Weterynaryjna - Główny Lekarz Weterynarii, wojewódzcy i powiatowi lekarze weterynarii. Do tej pory walka z afrykańskim pomorem świń skupiała się na kontrolowaniu rolników.
Niedawno wirus ASF dotarł do województw wielkopolskiego i lubuskiego. Niemiecki land Brandenburgia zamierza postawić płot na granicy z Polską. Polski rząd planuje wysłać do lasu żołnierzy, żeby razem z myśliwymi strzelali do dzików.
Autor: nina/js/kab/kwoj, ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: TVN24