- Stan zdrowia koni oceniała szajka przestępcza. Tu nie ma koni w złym stanie zdrowia - mówił oburzony właściciel stadniny koni w Prądzewie. W tym samym czasie jego konie były wywożone przez obrońców zwierząt.
W czwartek stadninę w Prądzewie opuszczą wszystkie konie. Od rana trwa akcja wywożenia zwierząt, z które w większości trafią później do adopcji.
Jednak właściciel nie zgadza się na odebranie mu zwierząt.
Konie zabierają przestępcy
- W stajni nie ma drastycznych warunków, konie są najedzone i zadbane - protestował właściciel. - Ich stan zdrowia był oceniany przez szajkę przestępczą złożoną z prezesa (Pogotowia i Straży dla Zwierząt - red.) i lekarza. Proszę państwa, wśród lekarzy zdarzają się przestępcy, łapówkarze i złodzieje - mówił wyraźnie zdenerwowany mężczyzna.
Jednak zgodnie z decyzją gminy obrońcy praw zwierząt wywożą konie z Prądzewa. Jak mówił prezes Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance Grzegorz Bielawski w czwartek rano akcja ewakuacji koni rozpoczęła się z kłopotami.
- Konie miały wyjechać rano, ale musieliśmy wezwać policję. Właściciel twierdził, że jest to bezprawne najście, wyzywał nas od przestępców, złodziei i nie pozwolił wyjeżdżać samochodom ze zwierzętami - opowiadał Bielawski. Po przyjeździe patrolu policji załadunek koni odbywał się bez kłopotów.
Do adopcji
Do tej pory zwierzęta od miesięcy żyły w odchodach, bez ściółki i czystej wody, a wiele z nich miało otwarte, nieleczone rany.
W czwartek trafią na jakiś czas do osób, które zadeklarowały dać im schronienie. Jak tłumaczy Grzegorz Bielawski, jeżeli wójt gminy podejmie odpowiednią decyzję administracyjną, konie na stałe trafią do nowych właścicieli.
Nieludzkie warunki
Informacja o tym, że w Prądzewie właściciel stajni trzyma konie w nieludzkich warunkach trafiła w zeszłym tygodniu do Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance. Stowarzyszenie postanowiło interweniować. Na miejscu okazało się, że w stajni, będącej własnością firmy kierowanej przez Krzysztofa K., żyje 55 koni czystej krwi arabskiej.
Według świadków, zwierzęta trzymane były w strasznych warunkach. Stały w odchodach sięgających pół metra, miały na skórze ropiejące rany od niezdejmowanych kantarów. Konie były również wychudzone - miały utrudniony dostęp do pokarmu.
tka kg/sk/kwj
Źródło: tvn24