Politycy rządzącej partii często oceniają przejawy powiązanej z polityką agresji. Te wyroki w podobnych sprawach bywają zupełnie różne i to, co raz jest nazywane agresją, innym razem może być tylko uzasadnioną emocją. Wszystko zależy od tego kto przeciwko komu protestuje. Materiał programu "Czarno na białym"
- Apelujemy z tego miejsca o opanowanie tych emocji, tej spirali nienawiści - mówił Joachim Brudziński, wiceprezes PiS, po tym, jak wejście do jego poselskiego biura zostało zdewastowane. W geście dobrej woli poseł opozycji wyczyścił wtedy oblane farbą drzwi.
Jednak kilka dni później prezes PiS, Jarosław Kaczyński, udzielił wywiadu dla Radia Łódź, w którym komentował protesty m.in. pod Wawelem. - Patrząc na twarze tych osób to po pierwsze, to jest tylko domysł, ale obawiam się, że niektórzy z nich byli pracownikami dawnych organów bezpieczeństwa, a z kolei też wydaje mi się, że widać tam troszkę twarzy osób specjalnej troski - powiedział.
Protesty pod Wawelem i gwizdy na cmentarzach
18 grudnia miała miejsce kolejna miesięcznica pogrzebu pary prezydenckiej. Była wyjątkowo niespokojna. Wizyta prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premier Beaty Szydło i wicemarszałka Ryszarda Terleckiego na Wawelu była blokowana przez grupę kilkudziesięciu osób. - Powiem szczerze, że nikomu chyba nie mieści się w głowie to co się dzieje - skomentowała to wtedy premier Beata Szydło. - Uniemożliwianie modlitwy na grobie bliskiej sobie osoby, prywatnej wizyty przez, przepraszam za to słowo, swoistego rodzaju kulturową dzicz jest czymś absolutnie niezrozumiałym - dodawał Brudziński. Gwizdy i buczenie na cmentarzu przy okazji kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego też powinny oburzać, ale wtedy nie burzyły oburzenia u działaczy PiS. - Politycy, którzy zostali wybuczeni powinni się zastanowić co takiego robią źle, że zostali wybuczeni i wygwizdani - mówił wtedy, w 2012 roku, ówczesny poseł PiS Marcin Mastalerek. - Dla pewnej części Polaków, powstańców, Jarosław Kaczyński jest bohaterem, a Donald Tusk człowiekiem, którego najlepiej wybuczeć - mówił z kolei w 2011 roku Adam Hofman, ówczesny rzecznik PiS. Dziś w PiS o takich wypowiedziach się nie pamięta. - Nie sądzę, żeby ktoś z nas kiedykolwiek mówił w PiS, że uważa, że te zachowania były zachowaniami prawidłowymi - twierdzi poseł PiS Jacek Sasin. - To były emocje ludzi, którzy tam przychodzili - dodaje. - Nie będę potępiał ludzi, którzy tam przychodzą i tak reagują spontanicznie. Nie podoba mi się to, że w tym miejscu są takie zachowania, ale nie mam zamiaru tych ludzi potępiać, bo rozumiem, że to są emocje - mówił ten sam polityk w 2015 roku. - Największa odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy robią te zgromadzenia właśnie w tym celu, żeby przeszkodzić Jarosławowi Kaczyńskiemu w możliwości oddania hołdu swojemu bratu - komentuje wydarzenia pod Wawelem Sasin. Kara dla tych, którzy protestowali pod Wawelem w odpowiedzi na grudniowy kryzys sejmowy jest prawdopodobna. Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wydarzeń z 18 grudnia, bada m.in. czy napisy jak "Idź pan do diabła" wyświetlane na ścianie Wawelu znieważyły Jarosława Kaczyńskiego i towarzyszących mu Beatę Szydło i Ryszarda Terleckiego.
Uznając to za wykonywanie czynności służbowych przez funkcjonariuszy publicznych prokuratorzy mogli z urzędu wszcząć śledztwo. Jednak dopiero teraz będą sprawdzali, czy rzeczywiście była to wizyta służbowa. - Interes społeczny wymaga, żeby objąć to ściganiem z urzędu - mówi Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Okrzyki nawołujące do przemocy
Z kolei kiedy gdańska radna PiS stwierdziła we wpisie na Facebooku, że posłankę PO Agnieszkę Pomaskę trzeba "złapać i ogolić na łyso" śledczy uznali, że słowa te nie były publicznym nawoływaniem do popełnienia przestępstwa. Sprawa została umorzona. Posłanka Pomaska odwołała się do sądu. Zwolennicy radnej PiS, którzy przyszli na rozprawę, skandowali pod adresem posłanki PO "na łyso, na łyso". - Nawoływanie do nienawiści przez osobę publiczną może właśnie nieść takie skutki, że do tej nienawiści będą nawoływać inni, a być może będą ją zaraz stosować - skomentowała to Pomaska. - To jest jakby pokłosie. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Oni próbowali na nas napuścić różnych ludzi, KOD-owców, ZOMO-wców - mówi o tym zdarzeniu poseł PiS Marek Suski. Za to okrzyki protestujących pod Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia pod adresem posłanki PiS Krystyny Pawłowicz skomentował sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. - Niewielu obywateli da się przekonać do tego, że na przykład posłanka wychodząca z Sejmu po pracy, zaatakowana, obrzucana jakimiś przedmiotami, że na to jest agresorka. Nie proszę państwa. Negatywnym bohaterem tego rodzaju wydarzenia są ci, którzy to robią. I ci ludzie dopuszczają się po prostu zwykłego przestępstwa - mówił w grudniu zeszłego roku Jarosław Kaczyński. Na nagraniach nie widać, żeby posłanka PiS była atakowana bądź obrzucana przedmiotami, ale wynika z nich, że tłum wykrzykiwał hasła, które można uznać za złośliwe, ale nie wulgarne, czy nawołujące do przemocy.
Autor: mart/sk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24