Uważam się za dziecko przeznaczenia. Szczególne warunki, w których przyszło mi spędzić całą młodość, pozbawiły mnie możliwości wahań. Jedyny wybór, przed którym stałem, był taki: albo zaakceptuję coś, co uważam za zło, albo odmówię akceptacji. Nic więcej - wspominał Władysław Bartoszewski w wywiadzie-rzece z Michałem Komarem. Bartoszewski, znany z niezawodnej pamięci, poczucia humoru i ciętego języka zmarł w piątek w Warszawie. Miał 93 lata.
"Chciałbym zostać geografem, bo interesuję się i lubię geografję, z której dowiadujemy się o naszej Ojczyźnie, o jej dzielnicach, mieszkańcach, klimacie, o obcych krajach, miastach, górach, rzekach i t.d.(…) O ile nie będę mógł zostać geografem, bo w życiu się różnie warunki układają, pragnąłbym zostać reporterem." - tak pisał o swoich zawodowych marzeniach 12-letni Władek Bartoszewski na łamach tygodnika dla dzieci "Moje Pisemko" (30.06.1934 r.).
Został jednak profesorem, wybitnym znawcą stosunków polsko-niemieckich, ambasadorem, ministrem, Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata, laureatem niezliczonej liczby nagród i odznaczeń. Jego bibliografia liczy niemal 1500 pozycji.
- Najpiękniejszy polski życiorys, najpiękniejsza biografia - powiedział o nim kiedyś Donald Tusk.
Przeżył Oświęcim, w czasie wojny pomagał Żydom, brał udział w Powstaniu Warszawskim, siedział w stalinowskim więzieniu.
Znany z niezawodnej pamięci, poczucia humoru i ciętego języka. Jak również z wyrazistych poglądów, których nie bał się wyrażać. Protestujących przeciw uroczystościom upamiętniającym mord w Jedwabnem nazwał półanalfabetami, a stając na czele komitetu wyborczego PO w wyborach parlamentarnych w 2007 r. na jednej z konwencji wyborczych apelował: - Nie można wierzyć frustratom i dewiantom politycznym, którzy swoje kompleksy odreagowują na narodzie. Polska potrzebuje rządu, a nie nierządu!
"Biografia pełna paradoksów"
- To jest biografia pełna paradoksów - powiedział w dniu jego 75. urodzin historyk Jacek Woźniakowski.
- Więzień Oświęcimia zostaje jednym z twórców pojednania polsko-niemieckiego. Wieloletni więzień polityczny PRL zostaje ministrem spraw zagranicznych w rządzie utworzonym przez siły polityczne wywodzące się z PRL - mówił.
- Bartoszewski ma typowo polski romantyzm - dodawał Woźniakowski - mierzy siły na zamiary. Zupełnie niepolska jest natomiast jego pracowitość i to, że ma bardzo zdecydowane przekonania, ale nie ma uprzedzeń - kontynuował.
Młodość - wojna
Bartoszewski urodził się 19 lutego 1922 w Warszawie. Jego ojciec Władysław pracował w banku a matka była urzędniczką. Ukończył gimnazjum im. św. Stanisława Kostki w Warszawie.
Wojna zaskoczyła go jako 17-letniego chłopca – dzięki pomocy ojca zatrudnił się wówczas w PCK, co miało zapewnić mu względne poczucie bezpieczeństwa. Jak się okazało, nie na długo – 19 września 1940 roku w wyniku obławy na Żoliborzu trafił do obozu w Oświęcimiu. Został numerem obozowym 4427. Nie było jeszcze wówczas komór gazowych i obozu zagłady Birkenau.
Dużo chorował – pod koniec 1941 roku najprawdopodobniej dzięki staraniom PCK, został zwolniony z obozu. Znajoma harcerka Hanna Czaki spisała jego relację z pobytu w Auschwitz, którą później reportażystka Halina Krahelska opracowała jako pamiętnik anonimowego więźnia ("Oświęcim. Pamiętnik więźnia" - pierwszą publikacja podziemnej Komisji Propagandy w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Okręgu Warszawskiego AK – 1942 r.). Relacja ta znalazła się w jednej z ostatnich książek Bartoszewskiego "Mój Auschwitz" (2010 r.).
W tym samym roku (1941 r.) podjął studia polonistyczne na tajnym wydziale UW. Rok później został żołnierzem AK, wstąpił w szeregi katolickiego Frontu Odrodzenia Polski, współorganizował Radę Pomocy Żydom "Żegota", w której działał kolejne dwa lata. Na przełomie 1942 i 1943 roku był sekretarzem redakcji miesięcznika "Prawda".
Zaczął pracę w Wydziale Bezpieczeństwa Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, gdzie zajął się pomocą dla więźniów, w Referacie Żydowskim - pomocą dla uczestników Powstania w Getcie Warszawskim (1943 r.). Wziął udział w Powstaniu Warszawskim jako adiutant dowódcy w radiostacji "Anna". Był redaktorem naczelnym dwóch czasopism: "Wiadomości z Miasta" i "Wiadomości Radiowe”. Dowództwo AK doceniło jego zaangażowanie i przyznało mu Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami, potem Krzyż Walecznych. Pod koniec powstania Bartoszewski awansował na stopień podporucznika. Z perspektywy czasu oceniał Powstanie Warszawskie jako wygraną Polaków. Swoje wspomnienia z Powstania spisał w książce "Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego" (publikacja 1967 r.).
"Nie lubię o nic prosić. Nigdy nie prosiłem" – wyznał w wywiadzie udzielonym Michałowi Komarowi. ("Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka").
"Uważam się za dziecko przeznaczenia. Szczególne warunki, w których przyszło mi spędzić całą młodość, pozbawiły mnie możliwości wahań. Jedyny wybór, przed którym stałem, był taki: albo zaakceptuję coś, co uważam za zło, albo odmówię akceptacji. Nic więcej" - wspominał.
Więzień, aktywista, profesor
Po wojnie podjął współpracę z Główną Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Publikował w opozycyjnej "Gazecie Ludowej", gdzie ukazały się jego pierwsze wspomnienia z powstania.
W 1946 r. jedyny raz w swoim życiu wstąpił do partii – opozycyjnego mikołajczykowskiego Polskiego Stronnictwa Ludowego. W tym samym roku pod fałszywym zarzutem szpiegostwa został zatrzymany i zamknięty w areszcie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie w więzieniu przy ul. Rakowieckiej.
Jak głosi legenda, z powodu swojego gadulstwa został przez hitlerowskich współwięźniów ochrzczony ksywką "Maschinengewehr" (karabin maszynowy), a oficerowie śledczy zamiast wymuszać zeznania, błagali go "Bartoszewski, przestańcie już mówić...".
Wkrótce został zwolniony, jednak w 1949 r. ponownie został aresztowany i w więzieniach w Rawiczu i Raciborzu przebywał do 1954 r. W trakcie pobytów w więzieniach słuchał licznych relacji świadków hitlerowskiej okupacji – później wykorzystał je w swojej książce "Warszawski pierścień śmierci. 1939-1944. Terror hitlerowski w okupowanej stolicy." (1984 r.).
W marcu 1955 roku Najwyższy Sąd Wojskowy uznaje, że został niesłusznie skazany. W 1957 roku Bartoszewski zaczyna współpracę z "Tygodnikiem Powszechnym". W 1948 roku kontynuował studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, ale nie było mu dane uzyskać tytułu magistra - z przyczyn politycznych został skreślony z listy studentów. To nie przeszkodziło mu jednak w międzynarodowej karierze naukowej, która właśnie miała się rozpocząć.
Nawiązał kontakt z Radiem Wolna Europa, przyjaźnił się z wybitnymi postaciami polskiej emigracji: Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, Janem Nowakiem-Jeziorańskim i Czesławem Miłoszem. Sprzeciwiał się zmianom Konstytucji PRL (1976 r.).
W 1963 r. wyjechał do Izraela na zaproszenie Instytutu Yad Vashem. Otrzymał Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 28 października 1963 r. drzewko w imieniu "Żegoty" posadził razem z Marią Kann, która opracowała "Na oczach świata" (podziemną broszurę o Powstaniu w Getcie).
W 1967 r. ukazał się "Ten jest z ojczyzny mojej - Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (1967), w której wspólnie z Zofią Lewinówną umieścił setki relacji z Zagłady. W 1969 r. zostaje wybrany do Zarządu Polskiego PEN Clubu, by w 1972 r. zostać sekretarzem generalnym (do 1983 r.) W 1973 r. rozpoczął wykłady na KUL.
W 1981 r. jest członkiem "Solidarności" – w stanie wojennym został internowany w ośrodku w Jaworzu (zwolniony w kwietniu 1982 r.) Współwięźniów pocieszał wówczas: "Po raz dziewiąty w życiu spędzam Boże Narodzenie w więzieniu. Można to przeżyć i pozostać sobą. (...) Nie życzę wam przede wszystkim, żebyśmy szybko wrócili do domu, choć każdy z nas by tego bardzo chciał. Życzę wam, abyście wrócili do domu w takiej kondycji, by móc waszym żonom, dzieciom i wszystkim waszym przyjaciołom spojrzeć w oczy".
W latach 80. wykładał w Monachium, Eichstatt, potem w Augsburgu. Wówczas uzyskał tytuł profesorski przyznany przez rząd Bawarii. W 1986 r. z rąk Prezydenta RP na Uchodźstwie otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta.
Ambasador, minister spraw zagranicznych, senator
W wolnej Polsce uchodził już za autorytet. Dążył do pojednania polsko-niemieckiego, przyjaźnił się z Helmutem Kohlem, który mówił o ich relacji: - Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy od lat zaprzyjaźnieni. […] Zawsze byłem pod wrażeniem jego moralnej i intelektualnej sity oraz wewnętrznego ciepła.
Od 1990 r. przez pięć lat był ambasadorem RP w Austrii. Alois Mock, ówczesny austriacki minister spraw zagranicznych pisał o tej decyzji: "Można było o mnie wiele powiedzieć, tylko nie to, że byłem zaskoczony. Był po prostu logicznym kandydatem i my w Austrii cieszyliśmy się z tego, że w końcu mamy go u siebie na dłużej".
W 1992 r. otrzymał honorowe Obywatelstwo Izraela. W 1995 r. Bartoszewski został ministrem spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego z nadania prezydenta Lecha Wałęsy. Był wówczas jedynym ministrem na świecie, będącym honorowym obywatelem Izraela. Ambasador Izraela w Wiedniu na wieść o jego nominacji, powiedział: "Nad Jordanem zdarzają się cuda. Izrael nie istnieje jeszcze 50 lat, a już ma naraz dwóch ministrów zagranicznych".
28 kwietnia 1995, jako jedyny zagraniczny mówca wystąpił z godzinnym przemówieniem podczas uroczystej sesji Bundestagu i Bundesratu z okazji 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Bonn. Zwrócił się wówczas ze słowami przeprosin za wysiedlenia Niemców z Polski, zwrócił uwagę na tragedię ludności polskiej jak i niemieckiej.
- Bolejemy nad indywidualnymi cierpieniami niewinnych Niemców dotkniętych skutkami wojny, którzy utracili swe strony ojczyste – mówił Bartoszewski.
W tym samym roku podał się do dymisji, gdy prezydentem został Aleksander Kwaśniewski. W 1997 r. został senatorem (do 2001 r.). W 2000 r. ponownie został szefem polskiej dyplomacji w rządzie Jerzego Buzka (do 2001 r.). Brał udział w polskich negocjacjach podczas szczytu w Nicei, w grudniu 2000. W kwietniu 2001 r. podczas przemówienia w waszyngtońskim Holocaust Memorial Museum wygłosił następujące słowa: - Sodoma zostanie uratowana, jeśli znajdzie się dziesięciu sprawiedliwych. W Jedwabnem nie znalazło się. Dziś mówimy o tej zbrodni, jutro może dowiemy się o kolejnych ( ). Mojemu małemu krajowi życzę wielkości moralnej.
W czerwcu 2001 r. został przewodniczącym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Narodowego. Pierwsza uchwała Rady w nowym składzie dotyczyła uczczenia 60. rocznicy mordu w Jedwabnem.
Działał w Międzynarodowej Radzie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, oraz Polskim PEN Clubie. Pełnił funkcję przewodniczącego Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Zrezygnował jednak z tej funkcji w 2006 r., kiedy Antoni Macierewicz w Telewizji Trwam odniósł się do listu byłych ministrów spraw zagranicznych krytykującego odwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wprost stwierdził, że większość z nich była "agentami sowieckich służb specjalnych".
W 2007 r. wystąpił z członkostwa w Kapitule Orła Białego. W tym samym roku stanął na czele Komitetu Honorowego Platformy Obywatelskiej. Po wygranych wyborach premier Donald Tusk dziękował Bartoszewskiemu wymieniając go z nazwiska i nazywając "najpiękniejszą polską biografią".
Bartoszewski dostał propozycję ponownego objęcia resortu spraw zagranicznych, jednak odmówił. Ostatecznie został sekretarzem stanu, pełnomocnikiem ds. Dialogu Międzynarodowego. W 2009 r. jako przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej założył Fundację Auschwitz-Birkenau. Dzięki jego staraniom kontrowersyjna szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach nie weszła do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", nadzorującej powstające w Berlinie muzeum wysiedlonych.
Bartoszewski powiedział 3 marca 2009 r. w TVN 24, że Steinbach jest konsekwentna w jednym, "w negatywnym ocenianiu Polski i Polaków, w odrzucaniu porozumienia z Polską, w krytykowaniu Polaków, przypisywaniu im już przed wojną jakichś diabolicznych zamiarów wobec Niemców w ogóle".
W 2010 r. został wybrany "Człowiekiem Roku" Gazety Wyborczej. Był członkiem Komitetu Honorowego Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. W wywiadzie dla austriackiego dziennika "Der Standard" powiedział wówczas: "Jeśli Jarosław Kaczyński - a w ostatnich dniach już to się rozpoczęło - będzie wykorzystywał wielką stratę, jakiej doznał, jako argumentu wyborczego, wówczas będę musiał powiedzieć: jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i nekrofilii każdego rodzaju".
W 2010 r. ukazały się m.in. jego wspomnienia "Życie trudne, lecz nie nudne. Ze wspomnień Polaka w XX wieku" oraz książka poświęcona relacjom polsko – niemieckim "O Niemcach i Polakach. Wspomnienia. Prognozy. Nadzieje".
Władysław Bartoszewski zmarł 24 kwietnia 2015 r. w Warszawie. Miał 93 lata.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24