- Jeżdżąc po kraju, rozmawiając z Polakami, pani prezes Beata Szydło pokazuje nie tylko to, co chcemy zrobić, ale pokazuje też źródła finansowania - powiedziała w "Faktach po Faktach" rzeczniczka PiS Elżbieta Witek. - Nie chciałbym sprawdzać przez najbliższe lata kosztów prezentów proponowanych przez PiS - stwierdził Adam Szejnfeld z PO.
- To nie jest tak, że obiecujemy i nie mówimy skąd. To, co chcemy wprowadzać, jest naprawdę dobrze wyliczone i pokazujemy źródła finansowania. W przeciwieństwie do Platformy, która mówi, że dopiero na początku października chce przedstawić program - mówiła rzeczniczka PiS Elżbieta Witek.
"Koloryt w kampanii jest potrzebny"
- Gdyby państwo chciałoby zrealizować propozycje PiS, poszłoby w ruinę taką, jaką widzimy w Grecji - stwierdził natomiast Adam Szejnfeld z PO. Dodał, iż rozumie, że "koloryt w kampanii jest potrzebny". - Natomiast nie może być w takich wielkościach prezentowany, które są abstrakcyjne - ocenił.
Jako przykład podał pomysł PiS, aby zlikwidować NFZ. - Służba zdrowia kosztuje miliardy złotych, a propozycja PiS zlikwidowania NFZ i przeniesienia całości finansowania do budżetu państwa, i zniesienie limitów, to jest awykonalne, chyba że miałoby się skończyć kompletnym bankructwem państwa - zaznaczył.
- Rządziliście 8 lat, obiecaliście Polakom bardzo dużo. Przypomnę, że pani premier Ewa Kopacz w swoim expose przedstawiła program, który miał kosztować 200 mld zł. My pokazujemy swój. To nie są żadne czcze obietnice - odparła Witek. Dodała, że koszty propozycji PiS to "koszty naprawy państwa zepsutego po 8 latach rządów PO". - Jeśli pozwolimy Platformie rządzić dłużej, to te koszty będą jeszcze większe - stwierdziła.
"PO chce koniecznie SKOK-i przykleić do PiS"
Politycy odnieśli się także do sytuacji Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo–Kredytowych. W środę Komisja Nadzoru Finansowego ustanowiła zarządców komisarycznych w dwóch kolejnych SKOK-ach.
- Są dwa podmioty: z jednej strony KNF, z drugiej ponad 50 kas, który powinny ze sobą dyskutować. Jeden nadzoruje drugi. PiS nie jest żadnym podmiotem w tej parze - podkreśliła Witek.
Oceniła, że "PO chce w dziwny sposób przykleić SKOK-i do PiS". - Ja czytałam raport KNF za pierwszy kwartał 2015 roku, są tam uwagi, zastrzeżenia, ale ten raport nie kończy się wnioskami wynikającymi z tego, że dzieje się coś bardzo złego - zauważyła.
Dodała, że "KNF przez półtora roku miał nadzór nad SKOK Wołomin i nie zrobił nic". - Nie wyobrażam sobie, by w demokratycznym państwie którykolwiek premier rządu w sposób tak nieodpowiedzialny, publicznie mówił o piramidzie finansowej, o bankructwie, bo to zmierza do tego, że za chwilę wywołacie państwo panikę - zwróciła się do Szejnfelda.
- Gdyby nasze banki nie były tak gigantyczne, to to, co się dzieje w SKOK-ach, mogłoby doprowadzić do upadku nie tylko tych SKOK-ów, ale także banków. Te 3 miliardy 600 milionów z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG udziela pomocy finansowej - red.), to jest pośrednio od banków, my wszyscy za to płacimy - odparł Szejnfeld.
Zaznaczył, iż "cieszy się, że pierwszy raz ktoś z PiS powiedział, że nie ma ze SKOK-ami nic wspólnego". - Zaskakująca deklaracja. Pierwszy raz słyszałem o problemach SKOK-ów 11 lat temu w Sejmie na komisjach, przez te 11 lat, jak kiedykolwiek padła nazwa SKOK, a był tam przedstawiciel PiS, to natychmiast rzucał się Rejtanem. Jeżeli nie macie żadnych związków z tą instytucją, to nie wiem, dlaczego 11 lat słyszymy taki zapalony proces obrony tych instytucji - stwierdził.
Autor: eos//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24