41 samochodów wpadało na siebie jeden po drugim. Cztery osoby są ranne. Przyczyną najprawdopodobniej była gołoledź i niedostosowana prędkość do warunków na drodze. Do gigantycznego karambolu doszło na wlocie do Poznania od strony Wrocławia, na drodze krajowej nr 5 na wiadukcie w Kotowie, niedaleko granic miasta.
W karambolu, który zaczął się około godziny 7. rano ucierpiały 4 osoby, ale ich obrażenia nie są groźne i już opuścili szpital. Część samochodów będzie mogła odjechać o "własnych siłach" po pozostałe już przyjechały lawety.
- Na około trzykilometrowym odcinku, na drodze jest lodowisko - powiedział Józef Klimczewski z Wydziału Ruchu Drogowego W Poznaniu. - Podstawiliśmy autobusy, by kierowcy, którzy wzięli udział w tym zdarzeniu mogli się ogrzać - dodał Klimczewski. Dodatkową przyczyną karambolu jest fakt, że obowiązków nie dopełnili poznańscy drogowcy. Nawierzchnia na tym odcinku drogi nie była posypana, a piaskarka przyjechała dopiero o 9, już po karambolu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24