Ile nauczyciele wydali na naukę zdalną, a ile dostali od państwa? Odpowiedzi na te pytania pokazują, że ta grupa zawodowa nie dostała odpowiedniego rządowego wsparcia. Związek Nauczycielstwa Polskiego mówi nawet o wykluczeniu. Nauczyciele kupowali sprzęt za własne pieniądze albo korzystają ze swojego, często starego, co jest uciążliwe podczas prowadzenia lekcji. Materiał magazynu "Polska i Świat".
O tym, że poprowadzenie lekcji online na 10-letnim laptopie po prostu nie może się udać nauczycielka języka polskiego z Opola Beata Zajączkowska-Kaim wiedziała wcześniej. Połączenie się rwało, a komputer wymagał specjalnych przygotowań na długo przed lekcją. - Bardzo długo się włączał. Jeśli miałam zacząć lekcje o godzinie 8, to ja już z drżeniem serca o 7 go włączałam i czekałam aż nabierze mocy – mówi nauczycielka.
Zajączkowska-Kaim w październiku miała wrócić do pracy po rocznym urlopie dla poratowania zdrowia. Dlatego pod koniec sierpnia kupiła nowy komputer, a także zestaw szkoleń i dodatkowy napęd do płyt CD. Zdarzało się, że na lekcji używała wymiennie kilku sprzętów jednocześnie, a i tak zawsze coś szwankowało.
- Gdy włączałam na moim starym 10-letnim laptopie płytę CD, uczniowie pytali: co to jest za hałas. A to ta odtwarzarka powodowała taki hałas, że mnie zagłuszała - opowiada. Dopiero w listopadzie dostała nowy służbowy sprzęt - finansowany przez marszałka województwa - na którym już wszystko działało bez zarzutu.
Lekcje zdalne okazały się zbyt dużym wyzwaniem także dla starego komputera nauczyciela historii i angielskiego z Gdyni Szymona Leppera. - Ten, który mam obecnie kupiłem za niecałe dwa tysiące złotych, to jest komputer dosyć dobrej firmy, ale z 2012 roku, czyli też nie jest to nowy sprzęt – mówi.
"Edukacja zdalna odbywa się w zasadzie na koszt nauczycieli"
Oboje sprzęt kupowali z własnych pieniędzy, w dodatku kupili go za wcześnie, by otrzymać chociaż częściowy zwrot pieniędzy w ramach rządowego program wsparcia dla nauczycieli. By ubiegać się o przyznanie jednorazowego świadczenia w wysokości do 500 złotych należało złożyć wniosek i przedstawić dowód zakupu sprzętu. - Wielu nauczycieli zbroiło się, dokupowało dodatkowy sprzęt wiosną, kiedy szkoły zamknięto po raz pierwszy. Tymczasem na dofinansowanie mogą liczyć w przypadku zakupów wykonanych po 1 września – mówi autorka artykułu o wydatkach nauczycieli poniesionych w związku ze zdalnym nauczaniem, dziennikarka tvn24.pl Justyna Suchecka.
Z ankiety online, którą w grudniu przeprowadził Związek Nauczycielstwa Polskiego wynika, że niemal 87 procent nauczycieli prowadzi zdalne lekcje na własnym sprzęcie. 57 procent z nich musiało dokupić jakieś urządzenie. Co trzeci nauczyciel wydał na to więcej niż dwa tysiące złotych. W badaniu wzięło udział 18 tysięcy osób. - Edukacja zdalna odbywa się w zasadzie na koszt nauczycieli, czyli praca zdalna odbywa się na koszt pracownika – mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.
- Nauczyciele są bardzo specyficzną grupą w czasie pracy zdalnej, bo jak mało kto dokładają do tej pracy. Większość ludzi, która wykonywała taką pracę biurową, umysłową dostawała sprzęt służbowy, zabierała go do domu i tak mogła pracować. Nauczyciele takiego komfortu w wielu miejscach nie mieli – zwraca uwagę Suchecka.
ZNP alarmuje, że z rządowego programu wyłączona została też cała grupa nauczycieli. - Dofinansowania w wysokości 500 złotych nie dostały nauczycielki wychowania przedszkolnego, które wiosną, kiedy przedszkola również były zamknięte, kupowały sprzęt, by móc pracować zdalnie – podkreśla rzeczniczka prasowa ZNP Magdalena Kaszulanis. Nauczyciele pieniądze mają dostać najpóźniej do 31 grudnia. Pani Beacie Zajączkowskiej-Kaim udało się dostać 500 złotych zwrotu za zakup słuchawek z mikrofonem, a to kropla w morzu potrzeb.
Anna Wilczyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24