Europejskie Centrum Solidarności zorganizowało w niedzielę wieczór wspomnień zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W spotkaniu udział wzięli jego bliscy, przyjaciele i współpracownicy.
Jednym z pierwszych mówców był Aleksander Hall, który przypomniał polityczną drogę Pawła Adamowicza. - Momentem najbardziej formującym [Pawła Adamowicza - przyp. red.] była historia rozgrywająca się na jego oczach. (...) W coraz większym stopniu ten człowiek w historii uczestniczył, a strajk majowy 1988 roku był tego wielkim potwierdzeniem - powiedział Hall.
- On wiedział, kto stworzył Solidarność. Był wierny swoim mistrzom, bronił prawdy historycznej, bronił godności i zasług osób, które Polskę budowały i list, który napisał do samorządowców dowodzi najlepiej, jak kochał III Rzeczpospolitą i jak dalej uważał, że jej fundamentów trzeba bronić - dodał.
- Piękny człowiek, wielki człowiek. Jestem święcie przekonany o tym, że jego dziedzictwo nie pójdzie na marne - zakończył historyk, były parlamentarzysta i opozycjonista w czasach PRL.
"Prezydent jako polityk i intelektualista"
Historyk i były doradca prezydenta Adamowicza, Wojciech Duda zwrócił uwagę w swoim przemówieniu, że duży wpływ na kształtowanie się Pawła Adamowicza mieli rodzice, "którzy odbudowywali Gdańsk". Wspominał Światowy Zjazd Gdańszczan, "który pokazał prezydenta jako polityka i intelektualistę".
- Słyszę często ze strony rządzących obecnie Polską, że "my" może istnieć tylko, gdy są jacyś "oni". No cóż, w takich chwilach odpowiadam im, że ci, których uznajecie dziś za obcych lub których chcecie za takich uznać, byli kiedyś częścią historycznej wspólnoty, którą tworzyła Rzeczpospolita Obojga Narodów, a której perłą w koronie był nasz Gdańsk. Wasz problem polega na tym, że rozumiecie patriotyzm jedynie jako wspólnotę krwi, religii i polityki, a niewiele ma to wspólnego z naszą gdańską praktyką. Nasza gdańskość jest bowiem wspólnotą otwartą, a w tej wspólnocie inaczej się definiuje obcość - przypomniał Duda słowa Pawła Adamowicza "o rządzącym PiS" z 2018 roku.
Historyk zauważył, że zdaniem Adamowicza "gdański patriotyzm nie tylko nic nie traci ze swojego polskiego narodowego charakteru, ale przeciwnie, wzbogaca naszą polskość i dopełnia się w europejskości" i wyraził zdanie, że "to najbardziej uniwersalne przesłanie testamentu drogiego Pawła".
Wojciech Duda przypomina słowa Pawła Adamowicza
"Zdał test wiarygodności, empatii i podmiotowości"
Socjolog, antropolog i historyk profesor Cezary Obracht-Prondzyński przypomniał okres współpracy z prezydentem Pawłem Adamowiczem w trakcie kryzysu migracyjnego. - Niestety nasi liderzy nie wyczuli chwili i nie dali szansy nam, jako Polakom, stać się lepszymi, niż byliśmy i poczuć się lepiej niż o sobie myśleliśmy - zaczął.
- A Paweł poszedł pod prąd. Pamiętam, jak z Patrycją Medowską i Grzegorzem Szczuką byliśmy w małym gronie, które gdzieś dziewczyny z Centrum Wspierania Imigrantów wymyśliły, tworzącym mały projekt. Mieliśmy się spotykać i rozmawiać na temat imigrantów - wspominał profesor Obracht-Prondzyński. - Nikt się nawet nie spodziewał, kiedy projekt przerodził się w politykę publiczną miasta, choć wszyscy mówili "nie rób tego" - dodał.
- A Paweł powiedział wtedy "ja to zrobię". Nie tylko stworzył przestrzeń, nie tylko chronił, ale zaangażował się i stał się twarzą tego projektu i to na całym Pomorzu, i całej Polsce - wspomniał. Jego zdaniem zachowanie prezydenta Adamowicza było "niezwykle ryzykowne".
- Ale wygrał, bo pozwolił się nam stać lepszymi i poczuć lepiej, niż czuliśmy się i myśleliśmy o sobie wcześniej. Zdał test wiarygodności, empatii i podmiotowości - ocenił profesor Obracht-Prondzyński.
"Zdał test wiarygodności, empatii i podmiotowości"
"Umiał sobie wychować następców"
Z kolei prezydent Sopotu Jacek Karnowski podkreślił, że w obliczu ataków obaj z Adamowiczem zawsze mogli liczyć na siebie nawzajem, a także "na Olka [Halla - przyp. red.], na młodych konserwatystów, na naszych przyjaciół".
Prezydent Sopotu przekonywał ponadto, że zmarły miał "jedną wyższość zdecydowaną nad innymi prezydentami miast". - Umiał sobie wychować następców - powiedział. Doprecyzował, że ma na myśli między innymi pierwszą zastępczynię Adamowicza, obecnie pełniącą obowiązki prezydenta Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz.
- To jest coś naprawdę niesamowitego, że on potrafił ich sobie wychować i będą potrafili kontynuować jego dzieło obojętnie, czy to się komuś będzie podobało, czy nie, czy ich ktoś poprze, czy nie (...). Jak ktoś nie poprze, to straci, tak jak [ten, kto - przyp. red.] nie poparł jego w wyborach - mówił Karnowski.
"Umiał sobie wychować następców"
"Był, jest i pozostanie autorytetem"
Aleksandra Dulkiewicz pełniąca obowiązki prezydenta Gdańska mówiła, że w gdańskim urzędzie miejskim Paweł Adamowicz prowadził tak zwaną aplikację samorządową, bo uważał, że jego pracownicy, którzy mają służyć mieszkańcom jego miasta, powinni brać udział w warsztatach, na których poznają przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, elementy protokołu dyplomatycznego, wiedzę, jak rozmawiać z ludźmi i realizować równe traktowanie.
- Szef inwestował w każdego, uważał podsuwanie lektur, podsumowanie dobrych pomysłów za swoją nie wiem, czy misję, ale taki po prostu był - podkreśliła.
Dulkiewicz wspominała, że na początku roku, gdy Adamowicz wrócił z urlopu, zdecydował, że właśnie ona ma go zastąpić na śniadaniu prezydentów największych miast, organizowanym przez tygodnik "Polityka". Mówiła, że zaufał jej, zachęcał ją do tego, by zabrała głos jako pierwsza i by powiedziała o tym, co ich zdaniem nie tylko dla Gdańska, ale i dla polskiej samorządności było najważniejsze - czyli frekwencji w wyborach 2019 roku.
- Więc się zgłosiłam, choć byłam na spotkaniu jedynym zastępcą. (...) I dosyć buntowniczo powiedziałam, że wszystko, o czym mówicie, jest super ważne, ale jeśli ta władza będzie nadal rządzić, to my nic nie zrobimy jako samorząd, bo nas zniszczą - wspominała. Podkreśliła, że mówiła też o ważnych dla Polski rocznicach, między innymi o 4 czerwca, i że faktycznie wszystkie zgłoszone przez nią tematy "ustawiły dyskusję".
Dulkiewicz wspominała, że potem Adamowicz dopytywał, jak jej poszło. - To jest taka opowieść, która pokazuje ten jego mentoring, który prowadził, choć jednocześnie obdarzał zaufaniem, rzucał na głęboką wodę - powiedziała.
- Autorytet? Tak, muszę tak powiedzieć, choć nigdy nie myślałam o nim w ten sposób: Paweł Adamowicz był, jest i pozostanie dla mnie autorytetem - podkreśliła.
"Był moim największym przyjacielem"
Żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicz, nawiązując do hasła przewodniego spotkania, podkreśliła, że Paweł Adamowicz był jej "wspaniałym, największym przyjacielem".
- Był oczywiście moim mężem, ale różnie bywa w małżeństwach, a nas oprócz tego łączyła prawdziwa przyjaźń; zawsze mogłam na niego liczyć, on także w tych bardzo trudnych dniach mógł liczyć na mnie - mówiła Magdalena Adamowicz.
Jak zaznaczyła, zmarły był "przyjacielem wymagającym i krytycznym". - To nie było tak, że on zawsze wszystko chwalił i słodził; on potrafił upomnieć, kiedy trzeba, on potrafił ściągnąć na ziemię, ale ja nie byłam mu dłużna i też byłam tą osobą, która go na ziemię często ściągała - wspominała wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska.
Zwracając się do zgromadzonych na spotkaniu w ECS, Adamowicz dodała, że choć tej przyjaźni męża będzie jej brakowało, to widząc ich, wie, że "Paweł ma przyjaciół, że miał przyjaciół" i że ta przyjaźń do niego pozostanie w ich sercach. Na jej wystąpienie zebrani zareagowali owacjami na stojąco.
"Był moim największym przyjacielem"
Autor: asty//now / Źródło: tvn24