- Myślałem po prostu, że jestem trzeźwy, nie czułem objawów, żebym był pijany. Wiem teraz, że to największy błąd w życiu - mówił podczas procesu, łamiącym się głosem, Mateusz S. - Widziałam fruwających ludzi - opowiadała jedna ze swiadków na rozprawie. Mężczyzna w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim, będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków, wjechał w grupę osób. Zginęło pięcioro dorosłych i dziecko. Mateuszowi S. grozi do 15 lat więzienia.
Proces toczy się przed szczecińskim sądem. Mateusz S. jest oskarżony o umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Według aktu oskarżenia miał 2,15 promila alkoholu we krwi, był pod wpływem amfetaminy i marihuany. Prowadził samochód bez okularów leczniczych, do czego był zobowiązany orzeczeniem lekarskim. S. przekroczył dozwoloną prędkość o co najmniej 30 kilometrów na godzinę. Został też oskarżony o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym przed spowodowaniem wypadku. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia. Przyznaje się do winy. Podkreśla jednak, że nie chciał umyślnie spowodować wypadku
We wtorek przed sądem mówił: - Jak szedłem do domu, jak wsiadałem do samochodu, to naprawdę nie czułem objawów tego, że jestem pijany. Wydawało mi się, że jestem trzeźwy. Wiem teraz, że to największy błąd w moim życiu.
We wtorek zeznawała także dziewczyna Mateusza S., która jechała z nim samochodem w momencie wypadku. Podczas rozprawy utrzymywała, że nie wiedziała, iż mężczyzna jest pijany. Mówiła, że Mateusz S. w czasie jazdy samochodem był bardzo zdenerwowany, a w pewnym momencie skręcił i wjechał w grupę idących ludzi.
Kobieta, jeden ze świadków wypadku, relacjonowała w sądzie: - Samochód się obrócił na środku jezdni, jak wjechał z zakrętu. Później tylko widziałam, jak spód samochodu… Widziałam fruwających ludzi… Tylko krzyczałam: "Boże, on ich pozabija".
Jak powiedziała, nie widziała, by samochód hamował lub przyspieszał. - Mam wrażenie, że jak mi wyjechał zza pleców, jechał cały czas z tą samą prędkością - zeznała.
Jeśli sąd zdąży przesłuchać wszystkich kilkunastu świadków i nie pojawią się nowe wnioski dowodowe, to Mateusz S. jeszcze w tym tygodniu może usłyszeć wyrok. Terminy rozpraw wyznaczono na trzy kolejne dni - poza pierwszą we wtorek, mają się odbyć jeszcze w środę i czwartek.
Był już karany
Do wypadku doszło w Nowy Rok. Samochód, którym kierował Mateusz S., wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala; chłopiec, który w wypadku stracił rodziców, był w stanie ciężkim i wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego. Uroczystości pogrzebowe ofiar wypadku zgromadziły w Kamieniu Pomorskim tłumy mieszkańców. W wypadku zginął m.in. policjant, jego żona i syn. W śledztwie S. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Jak informowała wcześniej prokuratura, S. twierdził, że 1 stycznia do trzeciej nad ranem pił alkohol, a 30 grudnia palił marihuanę. Wyraził skruchę i twierdził, że był to nieszczęśliwy wypadek. S. w 2006 r. zatrzymano na rok prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był też karany za przestępstwo przeciwko mieniu - miał ukraść w 2012 r. niedużą sumę pieniędzy.
Autor: nsz//kdj,rzw / Źródło: PAP