Nie wiem, na czym opozycja opiera swoje żądanie dymisji kogokolwiek czy odpowiedzialności politycznej - powiedział w poniedziałek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, odnosząc się do sprawy byłego już szefa policji. Dodał, że inspektor Zbigniew Maj nie ma postawionych zarzutów ani nie został skazany.
Rzecznik rządu poinformował w poniedziałek, że premier Beata Szydło podpisała dymisję komendanta głównego policji Zbigniewa Maja, który zrezygnował w zeszły czwartek. Odwołanie rekomendował szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
W RMF FM minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak przyznał, że w momencie powoływania insp. Maja na szefa policji nie miał wiedzy o jego sprawie. Dodał, że służby państwowe zarekomendowały jego kandydaturę.
Zieliński: nie było najmniejszych zastrzeżeń przy nominacji insp. Maja
W poniedziałek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński był pytany, czy ktokolwiek poniesie odpowiedzialność polityczną w związku ze sprawą insp. Zbigniewa Maja.
- Wiedzę taką, jaką można było w trybie przewidzianym przez prawo uzyskać, uzyskaliśmy. I nie było najmniejszych zastrzeżeń ani wątpliwości, które by uniemożliwiały podjęcie takiej decyzji (o powołaniu insp. Maja na szefa policji - red.) - powiedział Zieliński.
Zwrócił uwagę, że insp. Zbigniew Maj nie ma postawionych żadnych zarzutów przez prokuraturę, ani nie został przez sąd skazany. - W związku z tym, jakie jest pytanie o odpowiedzialność polityczną, jeżeli mówimy o faktach. Fakty nie kierują tej sprawy w taką stronę - dodał Zieliński.
"Opozycja wyolbrzymia sprawę"
Pytany, czy minister Mariusz Błaszczak powinien się obawiać o swoje stanowisko, odpowiedział, że "nie musi". Dodał, że "opozycja próbuje zaistniały fakt wykorzystać do swoich celów, wyolbrzymia całą sprawę". - Nie bardzo wiem, na czym opiera opozycja swoje żądanie dymisji kogokolwiek, czy odpowiedzialności politycznej. Reakcja była prawidłowa po zaistnieniu nowych okoliczności. Komendant w tych okolicznościach złożył rezygnację, minister spraw wewnętrznych natychmiast rekomendował przyjęcie tej rezygnacji, a pani premier podjęła decyzję o odwołaniu - podkreślił wiceszef MSWiA.
W piątek przewodniczący klubu parlamentarnego PO Sławomir Neumann ocenił, że jeśli szef MSWiA nie ma odwagi wziąć odpowiedzialności politycznej za to, że mianował komendanta głównego policji, którego nie sprawdził, powinien podać się do dymisji. Lider Nowoczesnej Ryszard Petru przekonywał, że PiS i Błaszczak powinni przyznać się do winy.
Był komendantem dwa miesiące
Inspektor Zbigniew Maj oświadczył w zeszłym tygodniu, że zrezygnował ze stanowiska m.in. dlatego, że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji (tzw. policja w policji) i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. - Złożyłem rezygnację, żeby nie obciążać całej formacji - mówił Maj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył dziesięć tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach". Jak powiedział, chodzi o sprawę z 2003 roku, która została wyjaśniona w roku 2010. "Teraz cały czas wraca, od kiedy zostałem komendantem głównym policji" - powiedział Maj. Dodał, że o sprawie dowiedział się od dziennikarzy. Maj był komendantem głównym policji przez dwa miesiące. MSWiA poinformowało, że "w ramach istniejących możliwości prawnych procedury sprawdzające kandydata na Komendanta Głównego Policji z całą starannością zostały dopełnione". Obowiązki szefa KGP przejął dotychczasowy pierwszy zastępca młodszy inspektor Andrzej Szymczyk.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24