Kiedyś zawzięcie krytykował PSL za nepotyzm, teraz sam przekonuje, że do rządzenia potrzebna jest drużyna zaufanych ludzi. Taką sieć wiceminister Patryk Jaki ma na Opolszczyźnie, gdzie związane z nim osoby pracują w spółkach miejskich i skarbu państwa oraz ważnych instytucjach. Materiał "Czarno na białym".
- Jeżeli ja biorę odpowiedzialność przed ludźmi, ludzie dają mi legitymację do tego, żeby zmieniać rzeczywistość, to muszę mieć do tego drużynę - tłumaczy w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Patryk Jaki. - Skąd ja mam wziąć tych ludzi? Mam zapytać Platformę Obywatelską, Nowoczesną? Mam stanąć na rynku? - mówi.
Opolska drużyna to ludzie, którzy od lat współpracują z wiceministrem w samorządzie czy partiach. Teraz trafili do spółek skarbu państwa, spółek miejskich i instytucji. Rządzą m.in. lokalnym oddziałem TVP (Mateusz Magdziarz), kuratorium oświaty (Michał Siek), urzędem pracy (Tomasz Kwiatek). Kierują budową Muzeum Żołnierzy Wyklętych (Arkadiusz Karbowiak), agencjami rolniczymi (Mirosław Borzym, Jan Stępkowski czy spółkami związanymi z chemicznym gigantem, Grupą Azoty (Paweł Stępkowski, Sławomir Brzeziński).
- Patryk Jaki trzęsie Opolszczyzną - ocenia Wojciech Cieśla, autor artykułu o wpływach wiceministra. - Wszystkie miejsca, do których trafiają jego ludzie, to są miejsca absolutnie kluczowe dla politycznego krwiobiegu Opola i Opolszczyzny - dodaje.
"Tak się dzieje na całym świecie"
Jaki wyjaśnia, że ma "kilkunastu najbliższych współpracowników". Nie chce zdradzać nazwisk, ale przyznaje, że o ich zaletach pisał, rekomendując ich ministrowi Dawidowi Jackiewiczowi na stanowiska w państwowych spółkach.
- Tak się dzieje na całym świecie, każda partia tak robi, tu nie ma nic nadzwyczajnego - komentuje.
Jeszcze trzy lata temu ostro krytykował jednak PSL za nepotyzm. - Żerują na spółkach skarbu państwa - mówił.
W swoim przypadku powodów do niepokoju nie widzi. Zapytany o sprawę ojca, Ireneusza Jakiego, podkreśla: - Mój ojciec w firmie, w której dzisiaj pracuje, pracował, kiedy miałem 16 lat, kiedy nie zajmowałem się polityką.
Chodzi o opolskie wodociągi (WiK). Ireneusz Jaki stracił pracę w 2006 r. Wrócił do niej po wyborach parlamentarnych. W kwietniu został prezesem spółki.
Świetnie radzi sobie także Marcin Rol, dawny asystent posła Patryka Jakiego. 26-letni Rol od ośmiu miesięcy jest wiceprezydentem Opola. Oprócz tego został zatrudniony w radzie nadzorczej zajmującej się handlem państwowej spółki "Obroki".
- Akurat ja w rodzinie miałem bardzo duże przygody z handlem i od dzieciaka pomagałem w prowadzeniu rodzinnej działalności gospodarczej - tłumaczy w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" sam Rol. Z wykształcenia, podobnie jak wiceminister Jaki, jest politologiem. - Jeżeli pyta pan o to, czy mam kompetencje, żeby zasiadać w radzie nadzorczej tej spółki, to odpowiadam: tak, mam. Ponieważ ten zakres obowiązków, który posiadam w Urzędzie Miasta Opola jest kilkukrotnie, jeżeli nie kilkadziesiąt razy większy - zapewnia.
"Wielkie Opole"
Patryk Jaki jest zwolennikiem "wielkiego Opola", czyli przyłączenia do stolicy województwa dwunastu podopolskich sołectw, m.in. z gminy Dobrzeń Wielki. Mieszkańcy protestują przeciwko takiemu rozwiązaniu. "Docenili" przy tym rolę, jaką wiceminister odegrał w przekonywaniu do idei powiększenia Opola rządu w Warszawie. Nieprzychylne Jakiemu plakaty czy hasła pojawiają się na manifestacjach. - Faktycznie popierał projekt dużego Opola i cieszymy się, że mieliśmy takie wsparcie w Warszawie - przyznaje Marcin Rol.
Mieszkańcy gminy Dobrzeń Wielki są rozżaleni, że nikt nie wziął pod uwagę ich zdania. To spór z państwową spółką w tle. Chodzi o Elektrownię Opole, która znajduje się na terenie gminy i co roku zostawia w lokalnej kasie około 25 milionów złotych. Po planowanej rozbudowie mogłaby zostawiać nawet dwa razy tyle. Po połączeniu gminy z miastem pieniądze trafią jednak do budżetu opolskiego. W Dobrzeniu są przekonani, że bez tych pieniędzy małe miejscowości "umrą".
Jasno zdanie mieszkańców pokazały konsultacje, w których głos zabrało 62 proc. mieszkańców Dobrzenia. Niemal 100 procent z nich opowiedziało się przeciwko połączeniu z Opolem. Zdaniem wiceministra jest to jednak spisek mniejszości niemieckiej.
- Dopóki ja będę miał na to wpływ, mniejszość niemiecka nie będzie ustalała granic Rzeczypospolitej Polskiej, zresztą już kiedyś chciała ustalać granice polskie i to dość skutecznie i do tego okresu nigdy nie wrócimy - mówił w wywiadzie dla lokalnego oddziału TVP.
Mniejszość niemiecka w Dobrzeniu to 2,5 tys. z 14 tys. osób. Przeciwko łączeniu z Opolem opowiedziało się natomiast 9 tys. mieszkańców.
- To nas boli, dlatego składamy zbiorowy pozew przeciwko panu wiceministrowi Jakiemu do sądu w Opolu - mówi Rafał Kempa, mieszkaniec Dobrzenia Wielkiego z komitetu "Tak Dla Samorządności".
- Problem polega na tym, że polityk to nie jest zupa pomidorowa - mówi Jaki. - Jego zadaniem nie jest wszystkim smakować, czy się podobać, tylko jego zadaniem jest realizować dobre projekty dla regionu czy dobre projekty dla Polski - zaznacza.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24