Prawie jedna czwarta dzieci przy wariancie Delta ma objawy. Zespół ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk apeluje o szczepienie nastolatków przed powrotem do szkół, inaczej może nam grozić ponowny lockdown. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pan Jarosław, nauczyciel z Łodzi, do szczepienia nie musiał syna namawiać. Wszyscy koledzy 14-latka już się zaszczepili. Nastolatek wyjaśnia, że robi to, "żeby być bezpiecznym, żeby się nie zarazić". Z tego powodu szczepi się też 13-letni Gerard z Białegostoku. Robią to też po to, żeby nie przywieźć z wakacji mutacji wirusa. - Żeby nasze dzieci tym bardziej były bezpieczne po wakacjach przed rozpoczęciem roku szkolnego – tłumaczy mama Gerarda.
I to właśnie o zaszczepienie dzieci i młodzieży przed powrotem do szkół apeluje zespół ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy ostrzegają, że w przeciwnym razie wariant Delta może doprowadzić do ponownego lockdownu. - Zaszczepienie nastolatków jest gwarancją bezpiecznego powrotu do szkoły. Nie tylko chodzi o kwestię zachorowań w klasie, ale o funkcjonowanie takiej klasy – mówi pediatra i specjalista chorób zakaźnych dr hab. Ewelina Gowin.
CZYTAJ WIĘCEJ: CZYM JEST WARIANT DELTA?
Wariant Delta "szybciej może się przenosić z osoby na osobę"
Jedna zakażona osoba oznacza kwarantannę całej klasy, a przy wariancie Delta o zakażenie znacznie łatwiej. Właśnie przez wzrost zakażeń w Portugalii do szkół nie poszło w poniedziałek kilkadziesiąt tysięcy dzieci. - Wariant Delta jest bardziej transmisyjny kilka razy i w tym sensie jest bardziej niebezpieczny, bo szybciej może się przenosić z osoby na osobę – wyjaśnia epidemiolog prof. Janusz Kocik.
Nastolatków szczepią między innymi Włochy, Francja, Szwajcaria, Izrael, Kanada i Stany Zjednoczone. W Polsce dwiema dawkami zaszczepionych zostało 45 tysięcy dzieci. Pierwszą dawką ponad 430 tysięcy i to stanowi 2,5 procenta wszystkich zaszczepionych jedną dawką osób. W Stanach Zjednoczonych zaszczepionych jest prawie 5 procent.
- Nie chciałbym być w skórze rodziców, którzy nie zdecydowali się na zaszczepienie dziecka, a ich rodzice mają poważny przebieg albo umierają na koronawirusa. Jeśli można tego uniknąć, to każdy powinien to zrobić – mówi specjalista w zakresie epidemiologii prof. Marcin Czech.
Dopuszczony do szczepień nastolatków powyżej 12 roku życia preparat Pfizera przeszedł pełne badania kliniczne. Prof. Janusz Kocik uważa, że szczepionka ta jest "bardzo bezpieczna". - Nie boję się powikłań zarówno tych ostrych jak i odległych – dodaje.
"Również dzieci chorowały śmiertelnie na COVID-19"
Do tego trwają też badania nad szczepieniem jeszcze młodszych dzieci. - Liczę, że najwcześniej we wrześniu, czyli po wakacjach taka możliwość być może się pojawi – zapowiada minister zdrowia Adam Niedzielski.
W szczepieniu dzieci i nastolatków nie chodzi wyłącznie o osiągniecie odporności populacyjnej. - Również dzieci chorowały śmiertelnie na COVID-19, a zwłaszcza w przebiegu PIMS, czyli zespołu uszkodzenia wielonarządowego po przebytym zakażeniu – ostrzega specjalistka chorób zakaźnych prof. Anna Boroń-Kaczmarska.
PIMS nie dotyczy tylko tych dzieci, które były hospitalizowane. Chociaż takie pomimo ogromnego spadku zakażeń wciąż są. - W tej chwili na oddziale cały czas mamy kilkoro dzieci, które mają ten wieloukładowy zespół zapalny i jest to rzeczywiście bardzo niebezpieczna jednostka chorobowa i niestety ona dotyka głównie układu krążenia, mięśnia sercowego, naczyń wieńcowych – mówi dr hab. Ewelina Gowin.
Choć do tej pory dzieci przechodziły COVID-19 raczej bezobjawowo, w przypadku wariantu Delta najnowsze dane wskazują, że objawy ma prawie jedna czwarta zakażonych. Koronawirus atakuje głównie osoby niezaszczepione.
Źródło: TVN24