Obawiamy się, że w kolejnych latach nastąpi fala zgłoszeń pacjentów z daleko zaawansowanymi nowotworami - mówił w TVN24 profesor Cezary Szczylik z Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku. Mówił o walce z rakiem w trakcie pandemii COVID-19.
Dziś Światowy Dzień Walki z Rakiem. Na antenie TVN24 o walce z tą chorobą w czasie pandemii COVID-19 opowiadał profesor Cezary Szczylik z Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku.
"Obawiamy się, że w kolejnych latach nastąpi fala zgłoszeń pacjentów"
Jak mówił, pandemia "dramatycznie pogorszyła" warunki walki z rakiem w Polsce. - Niestety nie możemy powiedzieć niczego dobrego. Myślę, że wyłączanie dziesiątków oddziałów, przeznaczanie całych szpitali jako placówki jednoimienne, wyłączanie w ten sposób aktywnych do niedawna ośrodków, w których można było prowadzić aktywną diagnostykę, leczenie operacyjne spowodowało, że wytworzyły się zatory chorych oczekujących na zabiegi diagnostyczne, na tomografię, na rezonans, na biopsję, oczekiwanie na wyniki badań patomorfologicznych.
Dodał, że "w dramatyczny sposób spadła liczba wykonywanych badań, które pozwalają wykryć wcześnie nowotwór". - Obawiamy się, że w kolejnych latach nastąpi fala zgłoszeń pacjentów z daleko zaawansowanymi nowotworami. Te idee, które przyświecały zmianie systemu po to, żeby wcześniej wykrywać nowotwory, niestety legły w gruzach. Będziemy to odbudowywali latami - mówił profesor.
- Dla pacjentów jest to realne zagrożenie, że nowotwór nie zostanie wykryty we wczesnej fazie zaawansowania, a więc w takiej, która umożliwia radykalne leczenie. Radykalne, czyli całkowite wyleczenie z nowotworu - wyjaśniał Szczylik.
"Nikt im poza nami, poza opieką medyczną, personelem medycznym, nie pomoże"
Dodał, że jednostki onkologiczne w Polsce mają więcej pracy i są "przeciążone". - To dla nas nie jest zjawisko nowe. Polskie ośrodki onkologiczne, lekarze onkolodzy w Polsce, są przeciążeni pracą nie od dzisiaj, nie od pandemii. Przyznam szczerze, że te różnice dla nas są stosunkowo nieduże. To, co nas rzeczywiście martwi, to niska zgłaszalność chorych z niskim zaawansowaniem nowotworu - zaznaczył.
Stwierdził, że lockdown sparaliżował pacjentów, którzy obawiali się chodzić do lekarza wiosną. - Dzisiaj już mamy takich pacjentów, którzy nie zgłosili się wówczas, a dziś przychodzą do nas z zaawansowaną chorobą nowotworową, której wyleczenie jest niemożliwe - podkreślił gość TVN24.
Zwrócił się również do pacjentów, którzy wciąż obawiają się wizyty z powodu pandemii. - Mogę spokojnie zaapelować o to, żeby się zgłaszać do poradni onkologicznych, można się zgłaszać do lekarzy rodzinnych, dlatego że nikt im poza nami, poza opieką medyczną, personelem medycznym, nie pomoże. Oczywiście będą napotykali kłopoty i proszę to przyjąć z jakimś zrozumieniem, dlatego że wiele szpitali zostało przemianowanych na szpitale jednoimienne, wiele z tych szpitali nie pracuje tak, jak do niedawna pracowało - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24