Kariera Sławomira Nowaka, szefa gabinetu politycznego premiera, skończyła się na wyraźne żądanie wicepremiera Grzegorza Schetyny. Nowak zapłacił dymisją za nielojalność wobec wicepremiera, dokonując przecieku do mediów informacji o pozbawieniu go stanowiska - pisze dziennik "Polska".
To zabawne co piszą gazety. Nie zostałem za nic ukarany. Sławomir Nowak
Z rządem pożegnali się też najbliżsi współpracownicy premiera. Jak podaje dziennik "Polska", dwie dymisje były ze sobą szczególnie sprzężone: Nowaka i Schetyny.
Droga do "Faktów"
Schetyna wściekł się na dobre i zaczęły się dramatyczne rozmowy. osoba z otoczenia Tuska
Wszystko zaczęło się od wtorkowej informacji "Faktów" TVN: Schetyna zostanie zdymisjonowany. Wicepremier był właśnie w drodze do TVN24, gdzie czekał na niego Kamil Durczok z pytaniem: Czy pan straci stanowisko? Schetyna odpowiedź już znał, bo rozmawiał wcześniej na ten temat z premierem. Miał wstępnie zgodzić się na odejście do klubu, a premier miał to uzasadnić ciężką sytuacją, w jakiej znalazła się partia. Do tematu mieli jeszcze wrócić po powrocie Schetyny z TVN.
Jednak gdy jechał do studia "Faktów", wicepremier został poinformowany sms-em, że jego dymisja została już ogłoszona (podała ją w materiale Katarzyna Kolenda-Zaleska, powołując się na źródła w kancelarii premiera). Schetyna nie miał wątpliwości, że za przeciekiem stoi Nowak.
- Wściekł się na dobre i zaczęły się dramatyczne rozmowy - relacjonuje w gazecie osoba z otoczenia Tuska. Teraz zgoda na dymisję miała zostać przypieczętowana pod jednym warunkiem - odejdzie także Nowak. Za nielojalność.
Inne powody dymisji
Katarzyna Kolenda-Zaleska, która jako pierwsza podała w "Faktach" TVN informacje o dymisji Grzegorza Schetyny, zaznacza, że informację o niej otrzymała z trzech niezależnych źródeł.
- Oczywiście nie będę mówić od kogo, bo wiadomo, że nie można palić swoich źródeł. Ale zapewniam, że nie było to tylko i wyłącznie jedno źródło - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl.
Zdaniem dziennikarki bardzo możliwe jest, że Grzegorz Schetyna wymógł na premierze dymisję Sławomira Nowaka.
Może Grzegorz Schetyna obawiał się, że Sławomir Nowak, będący cały czas przy Tusku, będzie miał na niego większy wpływ. W związku z tym wolał zneutralizować to zagrożenie i moim zdaniem to jest klucz do tego. Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN24
- To jest to, o czym pisał Kapuściński w "Cesarzu": ważne jest to, kto jest najbliżej lidera. Może Grzegorz Schetyna obawiał się, że Sławomir Nowak, będący cały czas przy Tusku, będzie miał na niego większy wpływ. W związku z tym wolał zneutralizować to zagrożenie i moim zdaniem to jest klucz do tej sprawy - dodaje.
Głowa Nowaka
Sławomir Nowak od dawna był powodem napięć między Tuskiem a Schetyną. To on przed wyborami w 2005 zabronił Schetynie pojawić się na spotkaniu z Tuskiem, na którym byli też dziennikarze. Chodziło o to, by nie zaszkodzić kampanii wyborczej, prasa opisywała bowiem wtedy niejasności biznesowe Schetyny we Wrocławiu.
Premier zgodził się na warunek Schetyny.
W 1998 roku zostałem prezydentem Warszawy. Donald miał wtedy mnóstwo czasu, był wicemarszałkiem Senatu. Czas miał również Grzegorz, wówczas szeregowy poseł UW. Zaczęli się odwiedzać, wspólnie wyprawiać na miasto. To początki tak zwanego dworu. Paweł Piskorski
Koniec przyjaźni
Grzegorz Schetyna i Donald Tusk współpracowali ze sobą od dawna. Byli kolegami z "partyjnej ławki" na początku Kongresu Liberalno-Demokratycznego, następnie Unii Wolności.
Początek ich bliskiej, politycznej zażyłości odtwarza Paweł Piskorski. - W 1998 roku zostałem prezydentem Warszawy. Donald miał wtedy mnóstwo czasu, był wicemarszałkiem Senatu. Czas miał również Grzegorz, wówczas szeregowy poseł UW. Zaczęli się odwiedzać, wspólnie wyprawiać na miasto. To początki tak zwanego dworu, bo wokół nich pojawili się tacy ludzie jak Mirosław Drzewiecki, potem Paweł Graś czy Rafał Grupiński.
Wspólnie stworzyli Platformę. - Grzegorz naprawdę traktował Tuska jak przyjaciela, o którego trzeba zabiegać - mówi jeden z polityków Platformy. Przyjaźni tej nigdy nie zerwali. Schetyna miał nawet zastąpić Tuska na fotelu premiera tuż przed kampanią prezydencką.
Jednak dawna przyjaźń - najpewniej - kończy się wraz z dymisją. Rozpoczął się "prawdziwy dramat, który na dobre mógł poróżnić dwóch przyjaciół" - pisze "Polska". A Donald Tusk stracił nie tylko polityka, który trzymał partię w garści i miał własne zdanie, ale najpewniej także najbliższego przyjaciela.
Źródło: tvn24.pl, "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24