- Nie ma mnie z czego rozliczać. Jestem idealistą. Nie zrobiłem niczego, czego bym się wstydził - tak były prezydent Lech Wałęsa komentuje medialne informacje nt. tajnego aneksu do raportu z likwidacji WSI, według których ma zostać wezwany przed Trybunał Stanu.
Informacja o tym, że w aneksie do raportu z likwidacji WSI znajduje się stwierdzenie, że trzej byli ministrowie obrony narodowej: Janusz Onyszkiewicz, Bronisław Komorowski i Jerzy Szmajdziński oraz prezydent Lech Wałęsa powinni stanąć przed Trybunałem Stanu wywołała polityczną burzę.
Jeśli budowałem, to (strukturę do kontroli UOP i WSI –red.) przez Kaczyńskich, przez prezydenta Kaczyńskiego, który był u mnie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a drugi (Jarosław - red.) był szefem kancelarii Lech Wałęsa
Według "Dziennika", który twierdzi że dotarł do dokumentu, jest w nim zapis o tym, że były prezydent miał budować nieformalną i pozakonstytucyjną strukturę kontrolującą UOP i WSI.
Autor aneksu Antoni Macierewicz zaprzeczył doniesieniom "Dziennika" nazywając je stekiem bzdur i popłuczyn, ale artykuł i tak wywołał lawinę komentarzy.
"Jeśli budowałem, to rękami Kaczyńskich"
- Jeśli budowałem, to (strukturę do kontroli UOP i WSI –red.) przez Kaczyńskich, przez prezydenta Kaczyńskiego, który był u mnie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a drugi (Jarosław - red.) był szefem kancelarii. Więc jeśli coś się działo, jakiekolwiek spiski, to tylko oni mogli robić, bo mają w genach coś podobnego, co dzisiaj widać - powiedział Wałęsa.
Były prezydent podkreślił, że nawet jeśli cokolwiek było to, on o tym nie wiedział i nic nie zlecał. - Może i dobrze, że takie niepoważne rzeczy porusza Macierewicz, bo może dojdziemy tą drogą do Kaczyńskich - stwierdził. I dodał: - Jestem za odtajnieniem tej dokumentacji (aneksu do raportu z likwidacji WSI -red.), bo wtedy byśmy zobaczyli, kto co zrobił, kto co znaczył, kto kombinował, łamał prawo. Ale na pewno nie Lech Wałęsa - zadeklarował były prezydent.
Szmajdziński: to polityczna hucpa
- Prezydent Lech Kaczyński ma poważny problem, co zrobić z aneksem do raportu z weryfikacji WSI, czy weźmie udział w tej polityczne grze i zemście, którą przygotował Antoni Macierewicz, czy uzna, że to co zostało przygotowane jest nic nie warte, bo jest nic nie warte – ocenił z kolei były minister obrony Jerzy Szmajdziński (SLD).
Podkreślając jednocześnie, że trudno komentować coś, co jest polityczną hecą, polityczną hucpą. - Raport przyniósł ogromne szkody polskim służbom specjalnym, polskiemu wywiadowi i kontrwywiadowi, gdyż zdradzono nasze aktywa – dodał Szmajdziński.
Graś: aneks powinien być tajny
Zdaniem byłego szefa sejmowej speckomisji Pawła Grasia (PO), aneks do raportu z weryfikacji WSI nie powinien zostać ujawniony. Jeśli bowiem opisuje przestępstwa, to osoby, które go sporządzały, powinny zgłosić je do prokuratury.
Przypomniał, że z tajnym raportem zapoznał się poprzedni premier Jarosław Kaczyński i ówcześni wicepremierzy.
- Ten raport trafił przed objęciem rządów przez premiera Donalda Tuska do Kancelarii Premiera, więc jeśli ci, którzy się z nim zapoznawali i ci, którzy go sporządzali i natrafili na łamanie prawa, powinni zawiadomić prokuraturę – powiedział polityk PO.
Jego zdaniem publikacja pierwszej części raportu wyrządziła polskiej polityce wiele szkód. – Publikacja drugiej części mogłaby być dużo bardziej szkodliwa niż pierwszej. Miały być afery, miały być przekręty, zbrodnie WSI, a jak dotąd prokuratura żadnych zbrodni się nie dopatrzyła. Jedyny efekt publikacji raportu, to zniszczone służby specjalne i nadwerężone zaufanie sojuszników do Polski - uważa Graś.
- Pan Macierewicz miota oskarżenia na lewo i prawo, i liczę, że kiedyś trafi do sądu i odpowie za te, moim zdaniem, bezpodstawne oskarżenia - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP