- Gdyby Wałęsa był agentem, Solidarność by nie wygrała - ocenił w programie "Fakty po Faktach" prof. Andrzej Friszke. - Gdyby się okazało, że Wałęsa podpisał deklarację współpracy, a nawet donosił, a później się wycofał i stanął na czele strajku, wielkiej Solidarności, to dowód na to, że miał w sobie siłę - podkreślił Władysław Frasyniuk. IPN zajął znajdujące się w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty mające dotyczyć Wałęsy. Ma się wśród nich znajdować notatka dotycząca spotkania z TW "Bolkiem" w 1974 r.
- Na razie nie wiemy, co wyniesiono. Są to na pewno materiały wytworzone przez SB i mniemam, że ważne, skoro były przechowywane przez tyle lat. Zobaczymy, co z tym dalej będzie. Mam nadzieję, że zostaną ujawnione w niezbyt długim czasie i będziemy mogli rozmawiać merytorycznie - powiedział prof. Andrzej Friszke z Rady IPN.
"Notatka była zaskoczeniem"
Profesor przyznał, że notatka na temat "Bolka" była dla niego zaskoczeniem. - Wiedziałem, że te rozmowy się odbywały i że w 1974 odbyła się ostatnia lub jedna z ostatnich rozmów. Wyobrażałem sobie, że oryginały były zniszczone. W tym sensie zaskoczenie, że nie były jednak zniszczone - stwierdził. - Pseudonim "Bolek" został nadany Wałęsie przez SB, kiedy się z nim spotykała, ale także Wałęsa jako przywódca, jako figurant, osoba rozpracowywana też miał pseudonim operacyjny "Bolek" - dodał. - Póki będzie żył Lech Wałęsa, przywódca wielkiej Solidarności i rozpoznawany na świecie bohater, który zmienił rzeczywistość tej części Europy, będzie się zmagał z zarzutami, że był agentem Bolkiem - stwierdził Władysław Frasyniuk, opozycjonista w czasach PRL. Frasyniuk powiedział, że nie pamięta żadnego materiału ani sygnału, który by świadczył, że Lech Wałęsa w latach osiemdziesiątych miał kontakty z SB. - Wydaje mi się, że historia Polski wyglądałaby inaczej, gdyby Wałęsa był agentem SB - dodał.
"Solidarność by nie wygrała"
- W 1978 roku funkcjonariusze bezpieki zgłosili się do Wałęsy i próbowali wznowić z nim kontakty. Kategorycznie odmówił. Jest notatka w IPN - przypomniał prof. Andrzej Friszke.
Jego zdaniem gdyby Wałęsa był agentem, to Solidarność by nie wygrała. - Jest parę takich momentów. Gdyby Wałęsa zachowywał się inaczej w sierpniu 1980 roku, to władza po prostu by rozegrała ten strajk. My wiemy, że władza nie miała żadnych przecieków z posiedzeń kierownictwa strajku - podkreślił.
- W marcu 1981 roku wszystko co wiemy wskazuje na to, że Rosjanie przygotowywali interwencję w Polsce. Pucz, zdławienie krwawe Solidarności. Wałęsa, ryzykując całym swoim autorytetem, idąc przeciwko większości, doprowadził do niezadowalającego wszystkich porozumienia, które pozwalało wyminąć to uderzenie - zaznaczył Friszke. Dodał też, że podczas internowania Wałęsy w stanie wojennym służby bezpieczeństwa liczyły na to, że "pęknie". - Wałęsa nie pękł i ten scenariusz się rozsypał - powiedział.
"Chronił swoje zdrowie i rodzinę"
Władysław Frasyniuk stwierdził, że nie zmieni zdania o Wałęsie, nawet jeśli okaże się, że donosił. - Żyjemy jednak w kraju, który obnosi się publicznie, że jest katolickim, chrześcijańskim i potrafi wybaczać. Gdyby się okazało, że Wałęsa podpisał deklarację współpracy, a nawet donosił, a później się wycofał i stanął na czele strajku, wielkiej Solidarności, to dowód na to, że miał w sobie siłę, żeby z tych ciemnych mocy przeszedł na tą jasną stronę. Należałoby mu pogratulować tej niezwykłej determinacji i odwagi, że podniósł się - przekonywał. - Nie wierzę w jakąkolwiek współpracę albo donosicielstwo Lecha Wałęsy. Jestem przekonany, że dochodziło do kontaktów z SB i że w ten sposób Wałęsa chronił swoje zdrowie, życie i swoją rodzinę - powiedział Frasyniuk. - Młody premier Morawiecki nie ma prawa do tego, żeby oceniać kogoś takiego jak Lech Wałęsa, bo nigdy nie przeszedł tego, co przeszli robotnicy w latach siedemdziesiątych czy nawet osiemdziesiątych - tak skomentował opinię ministra Mateusza Morawieckiego, że Wałęsa miał "agenturalną przeszłość". - Głosy, które się podnoszą w sprawie „Bolka”, to głosy, które mają kompleks. Kompleks tego, że są gorsze od tego elektryka, są większe, przystojniejsze, lepiej wykształcone, a nie załapały się na status wybitnego Polaka - ocenił Frasyniuk.
Przypomniał też wtorkowe posiedzenie Narodowej Rady Rozwoju u prezydenta Andrzeja Dudy, na której mówiono o tym, jak przypominać polską historię i wybitnych Polaków. - Nie usłyszałem nazwiska Lecha Wałęsy w tej debacie, a to jest nadal najbardziej rozpoznawalna postać na świecie - podkreślił Frasyniuk. - Nadal Lech Wałęsa polskiemu rządowi otwiera wiele ważnych drzwi na świecie. Wielu cierpiących na brak wolności ludzi marzy o Wałęsie i okrągłym stole - dodał.
Dokumenty u Kiszczaka
Wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku zaoferowała Instytutowi Pamięci Narodowej sprzedaż dokumentów, które powinny być w archiwum Instytutu, prokurator IPN zabezpieczył je - poinformował we wtorek IPN. Wśród dokumentów ma być notatka dotycząca spotkania z tajnym współpracownikiem "Bolkiem" w 1974 r.
Prezes IPN Łukasz Kamiński potwierdził, że wśród materiałów zabezpieczonych w domu Kiszczaków jest szereg dokumentów, których wstępna analiza wskazuje, że podlegają przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.
TW "Bolek"
Lech Wałęsa wielokrotnie oskarżany był o to, że jest "Bolkiem". Konsekwentnie temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24