- Strzelił sobie w stopę, bo dzisiaj nie mówimy już o taśmach PO, o taśmach Giertycha - powiedział w "Faktach po Faktach" Janusz Piechociński, odnosząc się do wypowiedzi Waldemara Pawlaka, który przypomniał mu, że ten obiecał poddać się ocenie partii. Czy tak się stanie? Szef PSL w TVN24 nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
W piątek Sejm odrzucił wnioski PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu oraz o odwołanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Wcześniej jednak wybuchła polityczna burza, po tym, jak były szef PSL zgłosił wniosek o odłożenie głosowania ws. ministra do 22 lipca. Propozycja Pawlaka miała związek z czwartkowymi wydarzeniami, kiedy to CBA przeszukało biura szefa klubu parlamentarnego ludowców Jana Burego w Rzeszowie; informacja o tym dotarła w czasie, gdy Sienkiewicz spotykał się z klubem PSL.
Piechociński o swojej ocenie: w statucie nie ma takiego zapisu
Piechociński nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy 26 lipca - tak jak obiecał - podda się ocenie członków Rady Naczelnej PSL, co może skutkować jego odwołaniem z funkcji szefa.
- Jest OZE (odnawialne źródła energii) w Sejmie. W półtora roku zrobiłem nowe zupełnie, bardzo nowoczesne, niepopełniające niemieckich czy czeskich błędów. Jest wydłużenie specjalnych stref ekonomicznych i rekordowe półrocze. Jest w końcu ta dynamika 7-procentowa wzrostu eksportu, której nie było od dawna i w tym roku na pewno będziemy mieli nadwyżkę w handlu. Po owocach, a nie po słowach go poznacie - odparł ludowiec. Dopytywany, czy dotrzyma jednak obietnicy, w końcu odpowiedział: Ja zawsze dotrzymuję obietnic. Zauważył przy tym jednak, że w statucie PSL nie ma zapisu, że szef partii ocenie musi się poddawać. Odnosząc się zaś do faktu, że Pawlak publicznie przypomniał o tej złożonej przez Pawlaka obietnicy Piechociński stwierdził, że "tutaj Waldek popełnił falstart". - Strzelił sobie w stopę, bo dzisiaj nie mówimy już o taśmach PO, o taśmach Giertycha - zauważył.
O przeszukaniu szefa PSL poinformował premier
Pytany z kolei, czy uważa, że Waldemar Pawlak podczas piątkowego głosowania nad wotum nieufności dla szefa MSW był nielojalny, szef ludowców stwierdził: To są stany emocjonalne, nadzwyczajne. Po pierwsze Waldemar ma zaszłości w relacjach nie tylko ze służbami i zostało gdzieś to w jego pamięci. Po drugie rzadko się zdarza, że w przeddzień głosowania do domu ojca przewodniczącego jednego z klubów koalicyjnych wchodzą stosowne państwowe służby. Przy okazji Piechociński powiedział, że premier Donald Tusk zadzwonił do niego, gdy do pokoju Jana Burego w hotelu sejmowym wchodziła prokuratura. Wtedy zapytał się szefa rządu, czy nie będzie to złamanie miru parlamentu i immunitetu poselskiego.
Piechociński podkreślił jednak, że chodziło o postępowanie nie przeciwko, a w sprawie, w związku z czym śledczy mieli prawo na przeszukanie. Polityk dodał, że zgodził się na nie także sam Bury.
"Teraz nie jest czas na kampanię"
Piechociński odnosząc się do politycznego powrotu Pawlaka powiedział, że trudno ubiegać się o szefostwo z jednym głosem poparcia, jaki miał w piątek.
- Teraz nie jest czas na kampanię wewnętrzną w PSL. Teraz jest czas na budowanie autorytetu - podsumował.
Autor: nsz/tr/zp / Źródło: tvn24