Problemy "w wielu" polskich związkach sportowych, brak długich programów szkoleniowych dla olimpijczyków, brak ciągłości i poczucie sportowców, że trzeba się "cały czas sprawdzać" - m.in. takie zarzuty formułowali goście "Faktów po Faktach" w TVN24. Wszystko to, jako komentarz do problemów złotego olimpijskiego medalisty Adriana Zielińskiego.
Wobec Zielińskiego aktualnego mistrza olimpijskiego Polski Związek Podnoszenia Ciężarów prowadzi postępowanie dyscyplinarne. Sztangista naraził się związkowi tym, że poza oficjalnym programem szkoleniowym wyjechał do Osetii Południowej, gdzie trenował indywidualnie, w towarzystwie pochodzącego stamtąd kolegi z kadry - Arsena Kasabijewa.
Konflikty w związkach
Odnosząc się do tej sprawy Mirosław Żukowski z "Rzeczpospolitej" mówił: - W wielu polskich związkach sportowych sytuacja jest nie dobra, choćby w bokserskim, wioślarskim, kajakarskim - wyliczał. - To są przykłady związków, w których się bardzo źle dzieje i sportowcy się na to skarżą - dodał dziennikarz.
Jego zdaniem, po igrzyskach konieczne jest rozliczenie, jak wyglądały przygotowania do nich. - Nie będziemy mogli ucieć od rozliczenia czegoś, co się nazywa Klub Londyn. To jest coś, co powstało w Pekinie z wielką wrzawą, że się wzorujemy na Anglikach, że będzie to stosowane przy okazji każdych igrzysk, ale nie wszyscy sportowcy są z tego zadowoleni - powiedział Mirosław Żukrowski.
Za krótkie programy
Z kolei zdaniem byłego mistrza olimpijskiego Roberta Korzeniowskiego, programy przygotowacze sportowców do olimpiady są za krótkie. - To są programy dwuletnie, kiedy Anglicy mają programy ośmioletnie - mówił w TVN24 były chodziarz.
Dodał, że nie wie, jak będą wyglądały przygotowania do igrzysk olimpijskich w Brazylii w 2016 roku, ale - jego zdaniem - zawodnicy, gdy wrócą z igrzyska w Londynie powinni to już wiedzieć.
Zamiast przygotowań ciągłe sprawdzanie
Marcin Urbaś były polski olimpijczyk, lekkoatleta mówił z kolei, że po igrzyskach olimpijskich w Syndey (w 2000 roku - red.), po powrocie do kraju nie miał poczucia ciągłości treningów. - Nie odczułem, że jestem dalej w kadrze olimpijskiej i przygotowuję się do igrzysk w Atenach (w 2004 r. - red.) - mówił były sprinter w TVN24.
Dodał, że miał takie odczucia, iż nie przygotowuje się w cyklu czteroletnim tylko rocznym. - Co roku musiałem potwierdzać swoją formę, żeby się w tej kadrze (olimpijskiej - red.) utrzymać. To powoduje, że zawodnik nie myśli o przygotowaniu, tylko myśli, że musi się cały czas sprawdzać - dodał Urbaś.
Autor: km//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24