- Poprzez wyjątek eugeniczny państwo mówi niepełnosprawnym: wy jesteście gorsi - mówiła w Sejmie Kaja Godek, prezentując obywatelski projekt zaostrzający ustawę aborcyjną. - Nie zmuszajcie ludzi w dramatycznej sytuacji, żeby zachowywali się zgodnie z waszymi oczekiwaniami - apelowała Joanna Kluzik-Rostkowska (PO). Posłowie PO, SLD i RP postulowali odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, ponieważ ograniczyłby wolność wyboru. PiS, PSL i SP chcą dalszych prac w komisji, by znieść dyskryminację chorych dzieci.
W czwartek po południu Sejm rozpoczął debatę nad obywatelskim projektem, który wprowadza zakaz tzw. aborcji eugenicznej - w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby. O tym, czy projekt trafi do dalszych prac w komisji, posłowie zadecydują w głosowaniu w piątek.
Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży wprowadza zakaz tzw. aborcji eugenicznej, czyli w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu. Projekt powstał z inicjatywy Fundacji Pro - prawo do życia. Zebrano pod nim ponad 400 tys. podpisów.
"Aborcja nie zapobiega niepełnosprawności"
Prezentując obywatelski projekt zaostrzający ustawę Kaja Godek, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji", mówiła, że ma ona położyć kres mordowaniu nienarodzonych dzieci, u których badania prenatalne wskazują na podwyższone ryzyko wystąpienia niepełnosprawności.
- W 2011 r. w państwowych szpitalach lekarze zabili 620 dzieci, które były podejrzane o choroby lub wady genetyczne - powiedziała Godek. Przypominała, że konstytucja mówi o sprawiedliwości społecznej oraz równości wobec prawa. - Aborcja nie zapobiega niepełnosprawności, to jest zabicie dziecka, które już żyje - dodała. To bardzo bolesne, że partia która ma w nazwie obywatelska, chce projekt obywatelski wyrzucić do kosza w pierwszym czytaniu - podkreśliła.
- Poprzez wyjątek eugeniczny państwo mówi niepełnosprawnym: wy jesteście gorsi, wy nie zasługujecie na ochronę. To wielka nierówność wobec prawa i wielka dyskryminacja - przekonywała. - Apeluję, by nie bać się zagłosować za życiem - zwróciła się do posłów.
"Osoba z niepełnosprawnością ma taką samą godność"
Joanna Kluzik-Rostkowska zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu. Powiedziała, że w opinii klubu PO osiągnięty 20 lat temu kompromis w sprawie aborcji jest dobry i powinien nadal obowiązywać. Obecnie aborcję można przeprowadzić w przypadkach uszkodzenia lub choroby płodu, a także wtedy, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub jest następstwem czynu zabronionego. - Mój apel jest taki: uszanujmy ten dramat, pozwólmy ludziom w tej sytuacji podjąć decyzję. Dlaczego uważacie, że wiecie lepiej - pytała. - Nie zmuszajcie ludzi w dramatycznej sytuacji, żeby zachowywali się zgodnie z waszymi oczekiwaniami. Oni sami wiedzą lepiej, ile mogą znieść - apelowała później.
- Osoba z niepełnosprawnością ma taką samą godność i takie same prawa w Rzeczpospolitej Polskiej jak osoba pełnosprawna - mówił z kolei Jan Dziedziczak z PiS. - To, że ktoś być może będzie niepełnosprawny nie powinno przesądzać o tym, że ta osoba zostanie zabita - podkreślał.
SLD i Ruch Palikota przeciwko projektowi
SLD zapowiedział głosowanie za odrzuceniem projektu. Jak mówił Marek Balt, jest on wyrazem fałszywej troski wnioskodawców o obywateli. - Nie pomagacie ludziom, którzy mają chore, niepełnosprawne dzieci, a słowa, które wypowiadacie nic nie kosztują - mówił Balt.
Według Armanda Ryfińskiego z Ruchu Palikota "zaostrzanie ustawy antyaborcyjnej to barbarzyństwo". - Nikt nie ma prawa w tym kraju skazywać kogoś na ocean cierpienia. (...) Największa podłość, jaką można zrobić, to sprowadzić kobietę do roli inkubatora, instrumentu, który musi rodzic. W Polsce każda kobieta może rodzić, nikt nikomu tego nie zabrania - dodał.
Wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka (niezrzeszona) krytykowała projekt mówiąc, że pozbawiłby on kobiety w ciąży resztek praw. - Zniewolenie kobiet w ciąży nie ma nic wspólnego z sumieniem - to fanatyzm, zaślepienie i okrucieństwo - dodała. Także Halina Szymiec-Raczyńska w imieniu koła poselskiego Inicjatywa Dialogu oceniła projekt jako zły. - Dzieci urodzone w wyniku świadomych decyzji doświadczają miłości, jakiej nie zaznają dzieci urodzone pod przymusem - przekonywała.
PiS, PSL i SP chcą dalszych prac nad projektem
Projekt popiera PiS. - Niepełnosprawny ma taką samą godność od początku jak osoba pełnosprawna" - mówił Jan Dziedziczak. Dodał, że "to, iż ktoś być może będzie niepełnosprawny nie powinno przesądzać o tym, że ta osoba zostanie zabita". - Znajdźcie w sobie trochę szacunku dla inicjatywy obywatelskiej i nie odrzucajcie projektu ustawy w pierwszym czytaniu - apelował Tomasz Latos (PiS). Także Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL) w imieniu swojego klubu przekonywał do pochylenia się nad projektem podczas dalszych prac w komisji. Podkreślał, że "dzieciom chorym przysługuje ta sama ochrona prawna jak dzieciom zdrowym". Mówił, że "nasze poczucie humanizmu wymaga od nas tego, aby pochylić się nad problemem, aby pochylić się nad projektem w komisji". - Jest sens odesłania ustawy do komisji i pochylenia się nad tym, tak jak nad prawdziwym człowiekiem, bo to dotyczy istoty życia ludzkiego, nie rzeczy - mówił Stefaniuk.
Tadeusz Woźniak z Solidarnej Polski poinformował, że klub popiera dalsze prace nad projektem. Projekt poparł także John Godson (niezrzeszony). - Wielkość demokracji jest mierzona tym, jak chronimy najsłabszych. Dzieci upośledzone i nieuleczalnie chore potrzebują ochrony, a nie eliminacji - przekonywał były poseł PO.
Były już dwa projekty
Rok temu posłowie rozpatrywali dwa projekty dotyczące prawa do aborcji: Solidarnej Polski wprowadzający zakaz "aborcji eugenicznej", czyli przerywania ciąży w przypadkach upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby, a także Ruchu Palikota, który liberalizował prawo do przerwania ciąży. Projekt RP został odrzucony w pierwszym czytaniu, jednak projekt SP - wbrew oczekiwaniom - skierowano do dalszych prac w sejmowej komisji. Stało się to możliwe dzięki poparciu m.in. 40 posłów Platformy z konserwatywnego skrzydła partii - byli wśród nich ówcześni jeszcze politycy PO: Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek, a także głosom 19 parlamentarzystów PSL. Dodatkowo 28 posłów PO wstrzymało się od głosu. Doprowadziło to do kryzysu w klubie Platformy. Zaś niezadowolenie ze sposobu, w jaki głosowali konserwatyści wyrażał premier Donald Tusk, przestrzegając przed jakimikolwiek zmianami w prawie dotyczącym aborcji i nazywając głosowanie za projektem SP "błędem". Ostatecznie, pod wpływem premiera, część posłów zmieniła zdanie i udało się odrzucić projekt. Jednak i tak 14 posłów PO i 20 posłów PSL było temu przeciwnych.
Autor: nsz,kg/rs / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | PAP/Paweł Supernak