Nowy ambasador USA w Polsce skrytykował unijny pakiet. Odpowiedział ambasador Niemiec

Thomas Rose
Nowy ambasador USA w Polsce Tom Rose wita Polaków. "Razem jesteśmy silniejsi"
Źródło: Ambasada USA w Polsce
Tom Rose, nowy ambasador USA w Polsce, krytycznie ocenił unijny pakiet Omnibus dotyczący zrównoważonego rozwoju. Stwierdził, że "trudno wyobrazić sobie pojedynczy akt prawny, który byłby bardziej precyzyjnie wymierzony w zabijanie miejsc pracy, tłumienie innowacji i wywoływanie fali ucieczki amerykańskich firm z Europy". Napisał też w tym kontekście o "szansie dla Polski". Odpowiedział mu ambasador Niemiec w Polsce Miguel Berger.

W lutym Komisja Europejska zaproponowała pakiet uproszczeń unijnych przepisów, tzw. Omnibus I. Ma on na celu zmniejszenie obciążeń regulacyjnych i administracyjnych dla przedsiębiorstw w Unii Europejskiej w obszarze tzw. zrównoważonego rozwoju (ESG). W praktyce raportowanie ESG oznacza, że firmy dokumentują i ujawniają, jak działają na rzecz środowiska i społeczeństwa.

W czwartek Parlament Europejski poparł zmniejszenie obowiązków sprawozdawczych i wymogów dla przedsiębiorstw. Europosłowie uznali, że sprawozdania dotyczące oddziaływania społecznego i środowiskowego powinny sporządzać wyłącznie przedsiębiorstwa zatrudniające średnio ponad 1750 pracowników i osiągające roczny obrót netto powyżej 450 mln euro. Wprowadzono też szereg wyjątków dla firm.

Parlament Europejski chce, by standardy sprawozdawczości zostały jeszcze bardziej uproszczone i ograniczone, wymagając od firm mniej szczegółowych informacji. Mniejsze przedsiębiorstwa byłyby chronione przed wymogami sprawozdawczymi swoich dużych partnerów biznesowych. Negocjacje z rządami państw Unii Europejskiej, które przyjęły już swoje stanowisko w tej sprawie, rozpoczną się 18 listopada, a ich celem jest sfinalizowanie przepisów do końca 2025 roku.

Nowy ambasador USA w Polsce o "zabijaniu miejsc pracy"

W czwartek po południu temat Omnibusa poruszył Tom Rose, który od niedawna jest ambasadorem USA w Polsce.

"Trudno wyobrazić sobie pojedynczy akt prawny, który byłby bardziej precyzyjnie wymierzony w zabijanie miejsc pracy, tłumienie innowacji i wywoływanie fali ucieczki amerykańskich firm z Europy niż unijny pakiet Omnibus dotyczący uproszczeń w obszarze zrównoważonego rozwoju" - napisał na X.

Dodał, że "jeśli ta destrukcyjna dla wzrostu i inwestycji ustawa wejdzie w życie, szkody wyrządzone amerykańskim inwestycjom w Europie będą ogromne.". "Nałoży ona bezprecedensowe obciążenia raportowe, narazi firmy na bardzo dotkliwe konsekwencje prawne i umożliwi Brukseli jeszcze większe mikrozarządzanie łańcuchami dostaw, zestawieniami bilansowymi i decyzjami inwestycyjnymi" - stwierdził.

Tom Rose
Tom Rose
Źródło: Michael Brochstein / Zuma Press / Forum

"Nie miejcie Państwo co do tego wątpliwości: Prezydent Trump uważnie obserwuje sytuację" - czytamy dalej we wpisie.

"Za zamkniętymi drzwiami liderzy biznesu, innowatorzy, a nawet ministrowie z różnych części kontytentu szepczą o tym samym zagrożeniu: proponowana dyrektywa unijna Omnibus ds. zrównoważonego rozwoju zadałaby druzgocący cios wzrostowi gospodarczemu, zniszczyłaby inwestycje kapitałowe i wypchnęłaby amerykańskie firmy - najważniejszych partnerów inwestycyjnych Europy - poza ten rynek" - twierdzi amerykański ambasador.

Thomas Rose:to moment dla Polski na objęcie stanowiska lidera

W ocenie Rose'a to jest "moment dla Polski na objęcie stanowiska lidera". "Podejmując rolę dumnego lidera i prowadząc bezkompromisowy, ogólnoeuropejski sprzeciw wobec tej biurokratycznej potworności, Polska może stanąć ramię w ramię z Prezydentem Trumpem w obronie wzrostu gospodarczego, konkurencyjności i zdrowego rozsądku" - napisał.

"Europa desperacko potrzebuje prawdziwego przywództwa - i to przywództwa, które Polska jest idealnie predysponowana zapewnić. Polska ma dziś wyjątkową szansę, aby wyjść na czoło europejskich liderów, prowadząc zdecydowaną, publiczną kampanię przeciwko tej destrukcyjnej unijnej legislacji" - stwierdził.

"Przyjmując swoją należną rolę lidera wzrostu gospodarczego w Europie, Polska nie tylko ochroni własną gospodarkę, ale także doda odwagi innym państwom europejskim, które za kulisami sprzeciwiają się tej dyrektywie, by poszły w jej ślady. Stanowcze stanowisko Polski może stworzyć kontynentalną koalicję na rzecz gospodarczego zdrowego rozsądku" - uważa Thomas Rose. Dodał, że "wpływ na stosunki amerykańsko-polskie byłby niezaprzeczalny". "Nikt nie będzie bardziej zaangażowany w ich wzmacnianie niż Prezydent Donald Trump. To szansa Polski, aby bronić miejsc pracy, innowacji i wolności gospodarczej - w Europie i w Stanach Zjednoczonych!" - zakończył swój wpis.

Na słowa Rose'a zareagował ambasador Niemiec w Polsce Miguel Berger. "Drogi Tomie, nie wiem, o które przepisy ci chodzi, bo Omnibus ogranicza raportowanie zrównoważonego rozwoju dla firm o 80 procent. Oszczędza to przedsiębiorstwom 4,7 miliarda euro rocznie dzięki redukcji biurokracji" - napisał.

Kim jest Tom Rose

Tom Rose jest prawicowym publicystą, komentatorem radiowym oraz byłym doradcą wiceprezydenta Mike'a Pence'a. W latach 1997-2005 był wydawcą i szefem dziennika "Jerusalem Post", a wcześniej działał we władzach stanu Indiana, skąd pochodzi. W latach 80. był też dziennikarzem japońskiej stacji telewizyjnej i napisał książkę "Big Miracle" (Wielki cud - tłum.) o operacji uwolnienia wielorybów spod arktycznego lodu. Książka doczekała się w 2012 roku hollywoodzkiej ekranizacji.

W czasie lipcowego wysłuchania przed senacką komisją Rose wielokrotnie chwalił Polskę jako wzorowego sojusznika. Zapowiadał, że będzie się starał o poprawę relacji między Polską a Izraelem, a także przekonywał, że Polska jest niesłusznie obwiniana w Izraelu o współudział w Holokauście. Mówił również, że ma doskonałe relacje zarówno z rządem, jak i z będącym w opozycji PiS-em. Zobowiązał się, że nie będzie faworyzował żadnej ze stron polskiej sceny politycznej.

Podczas swojej kariery publicystycznej Rose, który jest Żydem, dał się również poznać jako orędownik Izraela oraz ostry krytyk liberalizmu, powielający wiele z tez stawianych przez Trumpa. Między innymi z tego powodu jego kandydatura nie uzyskała ponadpartyjnego poparcia w Senacie. Jego poprzednicy, Mark Brzezinski i Georgette Mosbacher, zostali zatwierdzeni przez aklamację.

Czytaj także: