Na czas wizyty amerykańskiego prezydenta w stolicy wprowadzone zostały nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. W sumie Baracka Obamy strzeże około trzech tysięcy policjantów, funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu i Secret Service. Część ważnych ulic, którymi przemieszczać się będzie prezydencka limuzyna jest zamykana dla ruchu ulicznego i to na kilka godzin.
To, że dane miasto chronią najlepsi ochroniarze na świecie, można poznać po kilku cechach: mówią do krawata, noszą ciemne okulary nawet wtedy, kiedy nie świeci słońce, a dzięki lusterkom na kółkach mogą szukać bomb bez schylania się pod samochód. Poza tym, wszystko co robi Secret Service jest sekretne.
Nikomu nie ufają
Precyzyjna operacja ochrony prezydenta USA podczas pobytu w Polsce była planowana od kilku miesięcy i będzie kosztować kilka milionów dolarów. Pytanie, na co można wydać aż tyle pieniędzy?
Po pierwsze Amerykanie nieszczególnie ufają obcym siłom specjalnym. Są przekonani, że sami widzą i wiedzą znacznie więcej. – Bez przerwy szkoleni, świetnie strzelający. Muszą być na tyle przytomni i bystrzy, aby dostrzec ewentualne zagrożenie w tłumie - mówi gen. Gromosław Czempiński, były szef UOP.
Wszystko musi być najlepsze i największe. Limuzyna Obamy, która wszędzie z nim lata jest wyposażona w kamery noktowizyjne, osobny obieg tlenu i gaz łzawiący.
Cały sprzęt przywożą w miejsce planowanej wizyty kilkanaście dni wcześniej. W Polsce od ponad tygodnia są już trzy amerykańskie samoloty Cl-17 Globemaster. Każdy z potężnych transportowców mógł przywieź nawet 140 ton sprzętu. To oznacza, że obecnie w Polsce pracuje już kilkuset amerykańskich agentów.
Ciągle zielone
Warszawa musiała wstrzymać oddech sześć godzin po przed tym lądowaniem. Zablokowano ulice. Większość kluczowych budynków odgrodzono stalowymi barierkami.
Dokładnie sprawdzano wszystkich, którzy zbliżali się do strefy zero. Dokładnie sprawdzono całą trasę przejazdu prezydenta. Przeszukano kanalizację, na dachach ustawiono snajperów. Z ulic musiały zniknąć wszystkie samochody. – Ok. 130 samochodów zostało usuniętych z warszawskich ulic – mówi Monika Niźniak, rzeczniczka straży miejskiej.
Ale puste, wyczyszczone z samochodów ulice to dopiero początek. Bardzo niedyplomatycznie wyglądałoby, gdyby prezydencki konwój witały czerwone światła na sygnalizatorach. - Regulujemy światła na przyjazd pana prezydenta, żeby mógł płynnie przejechać – wyjaśnia Jarosław Mroczek, który reguluje sygnalizację świetlną w Warszawie.
Droga ochrona
Kilkuset agentów Secret Service zawsze jest tam gdzie ich szef. – Prezydent USA uchodzi za najlepiej chronioną osobę na świecie. Jest chroniony 24 godziny na dobę, na ziemi, w powietrzu i na morzu – wyjaśnia prof. Longin Pastusiak, autor książki o zamachach na prezydentów USA.
Ochrona na tak dużą skalę także kosztuje. Rocznie na utrzymanie Secret Service amerykańscy podatnicy wydają miliard czterysta milionów dolarów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fof. PAP