Przyszła minister edukacji broni pomysłu wysyłania do szkół sześciolatków. - Moje dziecko poszło w wieku sześciu lat do szkoły - podkreślała Joanna Kluzik-Rostkowska w "Kropce nad i" w TVN24. Przyznała jednak, że ok. 10 proc. szkół nadal nie jest gotowych na przyjęcie tak małych dzieci. Podkreśliła też, że nie wyobraża sobie religii na maturze.
Kluzik-Rostkowska powiedziała, że polityką edukacyjną zajmuje się już od ponad roku. Podkreśliła, że przygotowywała specjalny program dotyczący edukacji nastawiony na dostosowanie młodych do rynku pracy. Pomysł przedstawiła premierowi. Propozycje wejścia do rządu dostała kilka dni temu.
Przyszła minister edukacji odpierała zarzuty, że jej poglądy nt. pójścia do szkół sześciolatków zmieniały się zależnie od partii politycznej, do której należała.
- W 2008 roku (posłanka wtedy należała do PiS i krytykowała pomysł - red.) szkoły nie były przygotowane. Dzisiaj część szkół też nie jest przygotowana - przyznała. Liczbę takich placówek szacuje na 10-12 proc.
Podkreśliła przy tym, że odpowiedzialność za przygotowanie placówek leży m.in. na nauczycielach. - Jestem przekonana, że dobry nauczyciel zainteresuje i sześcio- i siedmioletnie dziecko - stwierdziła.
"W pewnym momencie musiałam podjąć tę decyzję"
Przekonywała też, że "nie ma żadnych wątpliwości, że dzisiaj bodźce, które dzieci mają do dyspozycji są znacznie intensywniejsze niż 30-40 lat temu". - Moje dziecko jest tego przykładem - poszło w wieku sześciu lat do szkoły. W pewnym momencie musiałam podjąć tę decyzję - argumentowała.
"Nie" dla religii na maturze
Polityk zapewniała też, że wprowadzi zmiany, dzięki którym rodzice nie będą musieli co roku kupować nowych książek dla swoich dzieci, które uczą się w tych samych szkołach.
Oświadczyła też, że wyklucza, by religia mogła być przedmiotem maturalnym. - Nie wolno mieszać wiary z wiedzą, religia jest sferą ducha i wiary. Nie wyobrażam sobie, żeby była przedmiotem maturalnym - stwierdziła. Na pytanie, co zrobi, jeśli Kościół będzie upierał się przy tym pomyśle, odparła: - No to się będziemy spierać.
"Tak" dla edukacji seksualnej
Powiedziała również, że "dobra edukacja seksualna w szkołach jest metodą, by uniknąć niechcianych ciąż".
- Dzisiaj młody człowiek zwykle czerpie wiedzę na temat edukacji seksualnej z internetu w formie bardzo zwulgaryzowanej, więc byłoby dobrze, żeby ta zwulgaryzowana forma była uzupełniona o coś, co jest miękkie, ładne, przyjemne i jest kompletem informacji - mówiła.
Autor: nsz//bgr / Źródło: tvn24