Ponad sto osób utonęło w czerwcu. Ostatnie w niedzielę

Ostrzeżenia na nic się zdają. W czerwcu utonęło już ponad 100 osób [materiał "Faktów po Południu"]
27-latek utonął w Jeziorze Żywieckim
Źródło: tvn24

113 osób utonęło w Polsce w czerwcu. Ten tragiczny bilans rósł także ostatniego dnia miesiąca. W niedzielę 27-letni mieszkaniec Imielina wszedł do Jeziora Żywieckiego i już z niego nie wyszedł. Jeden mężczyzna utonął w Bydgoszczy, po skoku do Brdy, a kolejny - na kąpielisku w Morawicy niedaleko Kielc.

Przebieg tragicznego zdarzenia, do którego doszło w Jeziorze Żywieckim, relacjonowała aspirant sztabowa Mirosława Piątek z Komendy Powiatowej Policji w Żywcu (województwo śląskie).

"Czterech mężczyzn pływało wpław"

- Do zdarzenia doszło w niedzielę około godziny 17 w Zarzeczu na Jeziorze Żywieckim. Ze wstępnych ustaleń wynika, że czterech mężczyzn pływało wpław i w pewnym momencie jeden z nich zniknął pod powierzchnią wody - przekazała w niedzielę funkcjonariuszka.

Osoby, które były świadkami tego zdarzenia, zaalarmowały służby i rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Po około pół godzinie mężczyzna został znaleziony. Na brzegu natychmiast rozpoczęto akcję reanimacyjną. Pomimo wysiłków ratowników mężczyzna zmarł.

Asp. szt. Mirosława Piątek o tragedii na Jeziorze Żywieckim

Asp. szt. Mirosława Piątek o tragedii na Jeziorze Żywieckim

Zgubny skok

Do tragedii dochodziło także w innych częściach kraju. Mężczyzna w wieku około 35 lat utonął w niedzielę w Bydgoszczy po skoku do Brdy z przebiegającej nad nią instalacji ciepłowniczej - poinformował dyżurny bydgoskiej Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.

Według świadków mężczyzna wcześniej kilka razy skakał do rzeki, a kolejny skok okazał się ostatnim w jego życiu. Po trwających półtorej godziny poszukiwaniach strażacy ze specjalistycznej grupy wodno-nurkowej wydobyli mężczyznę z rzeki. Reanimacja nie przyniosła rezultatu, lekarz stwierdził zgon.

Śmiertelny skok do Brdy

Śmiertelny skok do Brdy

Śmierć na kąpielisku

Na kąpielisku w Morawicy niedaleko Kielc utonął 68-letni mężczyzna. Jego ciało po blisko dwugodzinnej akcji ratunkowej wyłowili płetwonurkowie ze straży pożarnej.

- Z ustaleń wynika, że dwaj mężczyźni, 45- i 68-latek, postanowili spędzić czas nad zalewem w Morawicy. Po wejściu do wody w pewnym momencie młodszy z nich zorientował się, że stracił z widoku starszego kolegę - przekazał Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.Na miejsce zostały wezwane służby, przyjechała również specjalistyczna grupa płetwonurków z jednostek Państwowej Straży Pożarnej z Sandomierza i Starachowic. Po ponad 1,5-godzinnej akcji ratunkowej odnaleziono ciało mężczyzny.

Okoliczności wszystkich wspomnianych zdarzeń wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratora.

Rzecznik prasowy WOPR o utonięciach i niestrzeżonych kąpieliskach

Rzecznik prasowy WOPR o utonięciach i niestrzeżonych kąpieliskach

Utonięcie na niestrzeżonej plaży

Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło także w województwie warmińsko-mazurskim. W Iławie na niestrzeżonym kąpielisku utonął 17-letni chłopak, w Ostródzie przypadkowy mężczyzna zauważył w rzece Drwęcy ciało dorosłego człowieka.

Oficer prasowa iławskiej policji Edyta Szydłowska poinformowała, że 17-latek odpoczywał z ojcem w ogródku działkowym położonym nad Jeziorem Jeziorak.- W pewnym momencie zdecydował, że pójdzie się wykąpać na niestrzeżonej małej plaży, która jest w pobliżu tych ogrodów działkowych. Gdy długo nie wracał, ojciec przyszedł na tę plażę, znalazł ubrania, a nie było syna, więc zaalarmował służby - relacjonowała Szydłowska.

Nurek straży pożarnej znalazł chłopaka po niespełna godzinie od chwili zdarzenia. Na brzegu reanimowano 17-latka przez 40 minut, ale po tym czasie lekarz stwierdził zgon.

- Prokurator odstąpił od czynności w tej sprawie, nie będzie więc sekcji zwłok chłopaka - dodała Szydłowska.

"Ludzie toną po cichu"

- Jak jest ładna pogoda, ludzie bardzo chętnie korzystają z atrakcji nad wodą, chcemy się schłodzić. Nasz kontakt z wodą jest rzadki, nie wiemy gdzie wchodzimy, nie znamy danego akwenu. Bardzo często wchodzimy w miejsca niebezpieczne, gdzie jest zakaz kąpieli albo tam, gdzie nie ma ratownika - tłumaczył w rozmowie z TVN24 Adam Choromański z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Podkreślił, że "ludzie toną po cichu". - Człowiek, który tonie, potrzebuje wziąć oddech, (...) to wygląda, jakby ktoś pływał. Zwracajmy uwagę przede wszystkim na usta, czy osoba spokojnie może oddychać - zaznaczył. - Mamy wątpliwość? Podejdźmy, spytajmy, czy wszystko jest w porządku - dodał.

Adam Choromański z WOPR o bezpiecznym zachowaniu nad wodą

Adam Choromański z WOPR o bezpiecznym zachowaniu nad wodą

Groźne także upały

Kąpielom towarzyszą najczęściej wysokie temperatury na zewnątrz. W poniedziałek rano Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenie drugiego stopnia przed upałem dla południowo-wschodniej Polski. Alertem zostały objęte województwa: dolnośląskie, łódzkie, południowa i centralna część województwa mazowieckiego, a także lubelskie, świętokrzyskie, śląskie, opolskie, dolnośląskie, małopolskie oraz podkarpackie.

Temperatura na obszarze objętym alertem może wynieść od 29 do 34 stopni.

RCB przypomina o zasadach bezpieczeństwa nad wodą
RCB przypomina o zasadach bezpieczeństwa nad wodą
Źródło: rcb.gov.pl

Autor: dasz,akw//now / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: