- Prezydent podejmie decyzję w stosownej chwili, ma na to konstytucyjny termin 21 dni. Nie wykluczam, że nie wykorzysta go w pełni - powiedział w "Kawie na ławę" szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski, pytany o to, kiedy Andrzej Duda podpisze tzw. ustawę medialną.
W czwartek Senat zaakceptował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która przewiduje wygaśnięcie mandatów dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych TVP oraz Polskiego Radia.
Kiedy podpis prezydenta?
Szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski w programie "Kawa na ławę" w TVN24 został zapytany o to, czy Andrzej Duda podjął już decyzję dotyczącą podpisania ustawy.
- Za każdym razem, kiedy wpływają ustawy do Kancelarii powtarzam: prezydent podejmie decyzję w stosownej chwili, ma na to konstytucyjny termin 21 dni. Nie wykluczam, że nie wykorzysta go w pełni - poinformował.
Na pytanie, czy podpis może zostać złożony już w poniedziałek, Magierowski przyznał, że nie wyklucza takiego scenariusza.
Neumann: to nie jest ustawa medialna
Tryb pracy nad projektem wywołał liczne protesty opozycji.
- To nie jest ustawa medialna, tylko ustawa o wyrzuceniu paru gości z zarządów i przyjęciu nowych - ocenił w programie "Kawa na ławę" w TVN24 Sławomir Neumann, przewodniczący klubu PO.
- Myślę, że nikt nie negowałby nawet tego, że prędzej czy później zmiany personalne w telewizji nastąpią następują. Natomiast sposób, w jaki PiS tych zmian dokonuje, nie mieści się w kategoriach normalności - ocenił.
- Dziwię się, że w Sylwestra nie ściągnięto pana prezydenta z nart, żeby ustawę podpisał - ironizował. Jak dodał, szybkie tempo prac nad ustawą pokazuje "chęć rzucenia się na stołki".
Kukiz: zmiany są potrzebne
Paweł Kukiz (Kukiz'15) przyznał, że nazywanie zaakceptowanego przez Senat projektu ustawą "to jest troszkę nadużycie". Jak dodał, chodzi "o jak najszybsze odsunięcie od możliwości kreowania rzeczywistości" obecnych szefów mediów publicznych.
Kukiz wyraził nadzieję, że w przyszłości rozpoczną się prace nad "ustawą z prawdziwego zdarzenia", która zajmie się m.in. decentralizacją mediów.
Kosiniak-Kamysz: smakowita kość, którą można się udławić
Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) stwierdził, że "tempo przyjmowania ustawy było iście rekordowe". - PiS na pewno wyciąga wnioski z lat 2005-2007 (...) Chęć zagarnięcia mediów publicznych przez - nie ustawę - a ustawkę medialną jest bardzo wyraźna - ocenił.
- Jedno jest pocieszające: jeśli to ma być dla PiS lekarstwo, zwrócę uwagę, że jeżeli się weźmie za dużo, to można się otruć. Bardzo często się tak zdarzało, że ta smakowita kość, jaką się wydają media publiczne, szybko staje w gardle i można się nią udławić - stwierdził.
Lubnauer: to ustawa kadrowa
Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) podkreślała, że projekt "trudno nazwać ustawą medialną".
- Dużo lepszą nazwą byłaby ustawa kadrowa. Jeżeli PiS tak krytykuje sposób przeprowadzania konkursów, to, jak odbywało się to w poprzedniej kadencji (...), nie ma żadnych przeszkód, by dokonało rzeczywiście dobrej zmiany dla Polski i zaczęło to robić tak, jak wyobrażają sobie, że powinno to przebiegać - mówiła.
Jak zauważyła, projekt PiS nie zmierza do zmiany sposobu finansowania mediów publicznych czy poprawy ich jakości. - Najważniejsze były zmiany kadrowe, czyli żeby przejąć władzę w mediach publicznych (...) Zwróćmy jeszcze uwagę na tryb procedowania. To wszystko powoduje, że trudno jest wierzyć w dobre intencje - oceniła.
Brudziński: chcemy uzdrowić sytuację
Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński (PiS) stwierdził, że w ciągu ostatnich ośmiu lat media publiczne "były stroną sporu politycznego". Za absurdalne uznał zarzuty wobec PiS, które - jak przekonywał - pragnie jedynie tę sytuację "uzdrowić". Przypomniał, że o takich zmianach była mowa już w trakcie kampanii wyborczej.
- Tak, chcemy zmieść ze stołków tych, którzy odpowiadali przez osiem lat za kompromitację mediów publicznych. Dzisiaj tak naprawdę tą ustawą i kolejną, nad którą będziemy chcieli pracować, być może uda się nam przywrócić elementarną wiarygodność mediów publicznych. PiS nie zależy na tym, by media były tubą PiS. Wystarczy, jeśli będą obiektywne - zapewniał.
Magierowski o słowach Oettingera
Marek Magierowski został poproszony o skomentowanie słów komisarza UE Guenthera Oettingera, który opowiedział się za objęciem Polski nadzorem KE. Powodem miałyby być wprowadzane przez PiS zmiany w mediach.
- Mam nadzieję, że zarówno Komisja Europejska, jak i niektórzy europarlamentarzyści, którzy równie ochoczo krytykują dzisiaj rząd, za to co robi choćby w przypadku ustawy medialnej, żeby pochylili się i przyjrzeli się temu, co działo się w ostatnich latach w Polsce. Czy rzeczywiście jest mowa o tym, co podnosił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, że istnieje groźba, że naruszona zostanie zasada pluralizmu mediów publicznych. Przepraszam, ale w ostatnich 8 latach nie mieliśmy pluralizmu za grosz w mediach publicznych i wtedy żaden komisarz europejski, żaden europarlamentarzysta nie ubolewał - ocenił szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
Spór o Trybunał Konstytucyjny
Politycy rozmawiali również na temat nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która weszła w życie pod koniec grudnia.
Zdaniem Sławomira Neumanna (PO) nie powinno się przyjmować ustawy, która paraliżuje TK, ponieważ jest on jedynym organem, mogącym orzekać o zgodności ustaw z konstytucją.
Przypomniał, że PO zaskarżyła do Trybunału nowelizację ustawy o TK autorstwa PiS w celu zbadania jej zgodności z konstytucją.
- Trybunał powinien się zająć skargą jak najszybciej - powiedział poseł PO. - Mam nadzieję, że TK zajmie się również uchwałami w sprawie trybu wyboru sędziów - dodał.
Neumann powiedział, że zgadza się z prezesem TK prof. Andrzejem Rzeplińskim, który uważa, że nie musi się stosować do uchwały PiS.
- Wierzę, że Polaków Trybunał coraz mniej interesuje - ocenił z kolei Joachim Brudziński z PiS - Prezes Rzepliński i inni sędziowie TK, którzy są przyspawani do swoich stołków, mają swój własny związek zawodowy w postaci Komitetu Obrony Demokracji, który walczy, żeby Rzepliński mógł pobierać 20 tysięcy złotych miesięcznie i po 9 latach kadencji przejść na emeryturę - dodał.
- Walczycie wspólnie, żeby Rzepliński mógł się w telewizji kreować na bohatera - zwrócił się do posłów PO i Nowoczesnej. Ocenił również, że konstytucja w Polsce ma się znakomicie.
Według przewodniczącego PSL Władysława Kosiniak-Kamysza PiS nie miało możliwości zbudowania większości konstytucyjnej, dlatego zmieniło ustawę o charakterze konstytucyjnym.
- TK powinien jak najszybciej zbadać zgodność ustawy o Trybunale z konstytucją w jedynym możliwym do przyjęcia składzie, a więc 10-osobowym - powiedział.
- Konieczność orzekania w składzie 13 sędziów, konieczność orzekania zgodnie z kolejnością zgłoszeń, a nie wagi, brak vacatio legis to dowody na to, że PiS nie chciało, żeby ustawa została sprawdzona przez Trybunał - powiedziała Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej o ustawie o TK.
- Mamy opinię Prokuratora Generalnego, Sądu Najwyższego, Naczelnej Rady Adwokackiej, gremiów naukowych związanych z najważniejszymi uniwersytetami, że ustawa jest niekonstytucyjna. Prof. Rzepliński chce rozpatrywać skargi na podstawie konstytucji, a więc w składzie 10 osób - dodała. Posłanka zauważyła, że ustawa 500+ jest poddawana szerokim konsultacjom społecznym, natomiast ustawa zmieniająca de facto ustrój nie.
Magierowski: łamanie zasad demokratycznych
Szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta powiedział, że w jego odczuciu prof. Rzepliński ma przekonanie, że władza sądownicza stoi ponad władzą ustawodawczą i wykonawczą. - Kiedy dochodzi do konfliktu o Trybunał, a jego sędziowie nie uznają obowiązującego prawa, to jest to łamanie zasad demokratycznych - powiedział.
- Prezes TK rozpoczął karierę polityczną i jego wypowiedzi trzeba postrzegać przez ten pryzmat - dodał Magierowski.
W opinii Pawła Kukiza dyskusja o Trybunale świadczy o tym, że jest on organem upolitycznionym i upartyjnionym i działa na rzecz konkretnej opcji politycznej, a nie na rzecz interesu publicznego.
- Poprzyjcie nasz projekt zmiany konstytucji - zaapelował lider Kukiz '15 do przedstawicieli innych partii. - Niech sędziów będzie 18, 5 wybranych przez PiS i 3 wybranych przez PO, a po zakończeniu kadencji będzie opcja zerowa i wybór sędziów od początku - mówił.
Afera taśmowa i nagrania
Na koniec politycy rozmawiali na temat nowych doniesień w związku ze sprawą działalności powołanej przez Komendę Główną Policji specgrupy ds. rozpracowywania osób podsłuchujących polityków w restauracji Sowa i Przyjaciele. W ramach jej działań przez rok inwigilowanych miało być 80 osób, w tym dziennikarze i prawnicy. Miały to być osoby, które kontaktowały się z Markiem Falentą, biznesmenem stojącym za aferą taśmową. Jak poinformowało Radio Zet, podsłuchy zakładane były nielegalnie, a nagrania następnie kasowano.
Pytany o nowe informacje dotyczące afery taśmowej Sławomir Neumann powiedział, że "chce zobaczyć akt oskarżenia, który się obroni w sądzie". Zdaniem Katarzyny Lubnauer "takie doniesienia legitymizują PiS". Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że sprawę trzeba jak najszybciej wyjaśnić, żeby rozwiać wątpliwości, a jeśli "coś było nie tak", zawiadomić odpowiednie organy i przeprowadzić szybkie śledztwo.
- Gdzie wtedy byli komisarze unijni? Czy wtedy demokracja nie była zagrożona? - pytał Joachim Brudziński.
- Aferę podsłuchową trzeba wyjaśnić. Cała sprawa była powiązana z Biurem Spraw Wewnętrznych - stwierdził Paweł Kukiz.
Autor: kg,mw/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24