Dla mnie najbardziej interesujące jest to, czego nie usłyszeliśmy - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Bohdan Szklarski. Amamerykanista i politolog komentował w programie wydarzenia wokół inauguracji Donalda Trumpa. Jak zauważył, "nie usłyszeliśmy ostrych deklaracji antychińskich" z ust Trumpa.
Amerykanista, politolog profesor Bohdan Szklarski (Ośrodek Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, Collegium Civitas) mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, co dla niego było najbardziej interesujące w wydarzeniach ostatniej doby w Stanach Zjednoczonych, gdzie doszło do zaprzysiężenia Donalda Trumpa i podpisania przez niego szeregu dekretów.
- Dla mnie najbardziej interesujące jest to, czego nie usłyszeliśmy - powiedział. Jak podkreślał, "nie usłyszeliśmy ostrych deklaracji antychińskich". - Gdybym był chińskim naukowcem, to bym powiedział: "hmm nic o nas, nieco ostro o nas, ciekawie" - mówił Szklarski.
Trump "wysłał do prezydenta Chin sygnał"
Amerykanista przypomniał, że Trump miał kilka wystąpień podczas poniedziałkowych uroczystości, w których "mówił do różnych odbiorców". Jego zdaniem w mowie inauguracyjnej Trump być może "był stonowany". - Ale już tam, gdzie mówił tylko do swoich, nie powtórzył tych jaskrawie antychińskich argumentów - wskazywał.
- Wysłał do prezydenta Chin taki sygnał, że: jak nie będziesz mnie denerwować, to widzisz, popatrz, mogę być łagodniejszy. Oczywiście z Trumpem to nigdy nie wiadomo, co będzie i jak będzie, ale myślę, że to było dość zaskakujące - ocenił.
"Wszyscy zaczęli myśleć o strategiach zarządzania Trumpem"
Szklarski mówił też o rozwoju rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. W związku z tym pytany był, jak wyobraża sobie spotkanie amerykańskiego lidera z Władimirem Putinem.
- Wowa, słuchaj. Ta wojna tobie nie służy, (...) skończmy tę wojnę - powiedział politolog, wyjaśniając, że "tak sobie to wyobraża".
Dodał, że "Trump wyśle przedtem kilka sygnałów, że jest gotowy wzmocnić prezydenta Zełenskiego, żeby Putin miał się czego bać". - Bo wydaje mi się, że Trump ma takie wyobrażenie polityki międzynarodowej, że siła jest bardzo ważna - powiedział.
Zauważył też, że kiedy zaczęto przewidywać, że Trump prawdopodobne znajdzie się w Białym Domu, to "wszyscy zaczęli myśleć o strategiach zarządzania Trumpem". - Były dwie strategie. Jedna mówi: być lojalnym, pokazywać, całować go, obściskiwać - kontynuował.
- Druga strategia jest taka: włożyć mu w głowę coś, co spowoduje, że Ameryka nie zasiądzie na fotelu izolacjonistycznym (...). Czyli włożyć mu w głowę, że kluczem do roli Ameryki w świecie jest siła. Pokazywanie siły, pokazywanie możliwości. A to trzeba pokazywać przez działanie, a nie poprzez siedzenie w gabinecie i tylko rzucanie haseł, że tutaj cła nałożę, tutaj wyślę wojsko, a tu was kupię - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: ROMAN PILIPEY/EPA/PAP