- Możemy zdziałać tylko tyle, ile uzgodnimy z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Jakiekolwiek myślenie, że zrobimy coś więcej, jest naiwne - mówił w "Kropce nad i" Janusz Palikot. Szef Twojego Ruchu dodał, że konflikt na Ukrainie pomógł politycznie Donaldowi Tuskowi, ponieważ odwrócił uwagę od wewnętrznych problemów w kraju.
Palikot komentował m.in. zapowiadaną na środę wizytę Angeli Merkel w Polsce. Kanclerz Niemiec ma się spotkać z premierem Donaldem Tuskiem, by porozmawiać o zagrożeniach politycznych płynących z uzależnienia od rosyjskiego gazu i rosyjskich pieniędzy.
Zdaniem Palikota, Niemcy zachowują "pewnego rodzaju powściągliwość" ws. sankcji wobec Rosji. - Rekomendowałbym, żeby premier powalczył o to, byśmy kupowali gaz od Rosji wspólnie z Niemcami - mówił Palikot. Jego zdaniem, nie jesteśmy w stanie całkowicie uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji, dlatego Zachód powinien prowadzić wspólną politykę energetyczną. - Putin będzie inaczej reagował, jak zobaczy, że rozmawia nie z Polską czy Niemcami, ale z całą Europą - stwierdził lider Twojego Ruchu.
"Póki co, nie ma faktycznej wojny"
Palikot ocenił także, że Jarosław Kaczyński wykorzystuje trudną sytuację Polski i konflikt na Krymie "do załatwiania swoich partyjnych interesów." - Jak mówił, Smoleńsk nie ma nic wspólnego z tym, co teraz się dzieje. - Nie ma żadnych podstaw żeby sądzić, że katastrofa smoleńska była wynikiem jakiejś intrygi Putina, niezależnie od tego jak bardzo negatywnie oceniamy dzisiaj jego zachowanie - podkreślił.
Zdaniem Palikota, nadmierne promowanie tego, że sytuacja jest trudna, "będzie miało fatalne skutki dla Polski." - Putin zachowuje się agresywnie, ale póki co nie ma faktycznej wojny - zaznaczył.
"Trafiło się ślepej kurze ziarno"
Zdaniem Palikota, Donald Tusk zyskuje politycznie dzięki konfliktowi na Ukrainie.
- Trafiło się ślepej kurze ziarno. To samo miał Jarosław Kaczyński z katastrofą smoleńską. Przed katastrofą była to partia w głębokim kryzysie, bez żadnej szansy na równorzędną walkę. Katastrofa dała tę energię społeczno-polityczną. Tak samo jest dzisiaj z Ukrainą, Tusk był w kompletnym kryzysie - mówił.
Zaznaczył jednak, że problemy, z którymi dotychczas zmagał się rząd Tuska, wrócą.
"Nadmiernie prężymy muskuły"
Palikot dodał, że Polska powinna mieć twarde stanowisko ws. działań Rosji, ale przede wszystkim powinna szukać kompromisu. Jak mówił, odnosi wrażenie, że "nadmiernie prężymy muskuły". - Nie powinniśmy się napinać i pchać do konfrontacji, tyko musimy szukać rozwiązania politycznego - stwierdził. - My możemy zdziałać tylko tyle, ile uzgodnimy z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Jakiekolwiek myślenia, że zrobimy coś więcej, jest myśleniem naiwnym, romantycznym. Polska jest tak słaba w porównaniu z Rosją - jeżeli chodzi o militarną stronę - że nie może sobie pozwolić na nic więcej - stwierdził. Dodał, że "nam jest potrzebna armia europejska." - Bo żadna armia, ani polska, ani niemiecka - może turecka przez jakiś czas - jest w stanie nawiązać walkę z Rosją - ocenił Palikot. Jak mówił, Putin wydaje rocznie 70 mld euro na armię, tymczasem Polska chce wydać ponad 130 mld w ciągu 10 lat. - My jesteśmy Kopciuszkiem, zejdźmy na ziemię - mówił.
Jego zdaniem, wysłanie przez Stany Zjednoczone myśliwców F-16 do Polski, to jedynie gest polityczny, a nie poważne działania. - Niech Amerykanie zniosą w końcu wizy, a nie przysyłają nam kolejne samoloty - mówił.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24