Ponad połowa uchodźców z Syrii, którzy w tym roku trafili do Polski, już wyjechała na zachód Europy - informuje "Rzeczpospolita". - Polska jest dla migrantów jedynie krajem tranzytowym, Syryjczycy nie są tu wyjątkiem – mówi dr Paweł Dąbrowski, przewodniczący Rady ds. Uchodźców przy premierze.
Od stycznia do 10 września br. wnioski o nadanie statusu uchodźcy w Polsce złożyło 245 obywateli Syrii, z czego 160 osób to ludzie sprowadzeni pod koniec czerwca przez Fundację Estera.
Jak wynika z najświeższych danych, do których dotarła "Rzeczpospolita", ponad połowa Syryjczyków sprowadzonych przez Fundację – 86 osób – zaraz po otrzymaniu statusu uchodźcy wyjechała z Polski na Zachód.
Wiele wskazuje na to, że podobnie może postąpić większość uchodźców, którzy mają do nas trafić. Zostanie kilka–kilkanaście procent, reszta wyjedzie na Zachód. Decyduje twarda ekonomia: chłonny rynek pracy, mieszkania socjalne i diaspora, których w Polsce nie ma – twierdzą eksperci.
Polska jest krajem tranzytowym
- Polska jest dla migrantów jedynie krajem tranzytowym, Syryjczycy nie są tu wyjątkiem – mówi dr Paweł Dąbrowski, przewodniczący Rady ds. Uchodźców przy premierze. Dodaje, że Polskę opuszczają też Czeczeni, którzy otrzymali nad Wisłą status uchodźcy. - To zjawisko trwałe, które obserwujemy od lat. Generalnie cechą migracji do Polski jest jej tranzytowość – zwraca uwagę Dąbrowski. - Uchodźca staje się legalnym beneficjentem swobody przepływu osób w krajach UE, nikt i nic na siłę nie może go zatrzymać w danym kraju - dodaje szef Rady ds. Uchodźców przy Premierze.
Kamil Kamiński z organizacji pozarządowej Przestrzeń Wspólna zajmującej się pomocą dla uchodźców przyznaje, że jeśli w Polsce nie zmienią się warunki dla azylantów, to większość Syryjczyków sprowadzonych z obozów nie zostanie w Polsce. - Oni nie zostają nie dlatego, że są leniwi i chcą bogatego, zachodniego "socjalu", ale wyemigrują, by polepszyć swój byt materialny. Dokładnie tak jak tysiące Polaków, którzy wyjechali do Anglii czy Niemiec - podkreśla Kamiński.
Autor: PM//rzw / Źródło: Rzeczpospolita