Były marszałek Sejmu, senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski mówił w "Faktach po Faktach" o oczekiwanej decyzji prezydenta w sprawie powierzenia wybranemu przez niego politykowi misji utworzenia rządu. - Chwila prawdy będzie na pierwszym posiedzeniu Sejmu - ocenił.
W ubiegłym tygodniu odbyły się spotkania prezydenta z przedstawicielami komitetów, które będą miały swoją reprezentację w przyszłym Sejmie. W późniejszym oświadczeniu Andrzej Duda powiadomił, że są dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i kandydata na premiera - kandydatem Zjednoczonej Prawicy na premiera jest Mateusz Morawiecki, a kandydatem Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy - Donald Tusk. Aktualna opozycja twierdzi, że PiS nie prowadzi z nikim rozmów, przez co nie zdobędzie większości w parlamencie.
Czytaj także: "Jeśli prezydent upiera się, by skompromitować premiera, to niech mu powierzy misję formowania rządu"
Misja powierzenia rządu dla Morawieckiego? Borowski: w sprawie chodzi o trzy rzeczy
Gościem Grzegorza Kajdanowicza w poniedziałkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 był Marek Borowski - były marszałek Sejmu i senator Koalicji Obywatelskiej, który pytany był o to, kiedy jego zdaniem powstanie nowy rząd. - To jest gorące pytanie. Pan prezydent aktualnie wie, że jest najważniejszym człowiekiem w Polsce i zdecydowanie daje znać o tym. On tu rozmawia, on pyta, jego pracownicy się wypowiadają - odparł senator.
Borowski ocenił, że "chwila prawdy będzie na pierwszym posiedzeniu Sejmu, ponieważ tam będzie wybrany marszałek". - I większość, która go wybierze, od razu pokaże już ewidentnie, gdzie jest większość. Jeżeli w takiej sytuacji Andrzej Duda, mimo wszystko, zdecyduje się na powierzenie misji Morawieckiemu, to jest to kompromitacja pełna - zaznaczył.
Senator pytany był dalej, czy uważa, że premier będzie teraz rozmawiał o utworzeniu koalicji z politykami opozycji, których wielokrotnie atakował. - Jeśli chodzi o Mateusza Morawieckiego, to w czasie jego urzędowania, jako członka Rady Ministrów, premiera, nie ominęły go żadne kompromitacje, żaden wstyd, ale on sobie z tego nic nie robi - odparł.
- Wydaje mi się, że w tej sprawie chodzi o trzy rzeczy. Jedna rzecz to czas na zacieranie śladów przez rzez polityków PiS-owskich, także w spółkach, w różnych miejscach. Druga to mianowanie nowego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, bo kadencja akurat mija, tylko trzeba dotrwać do tego momentu i powierzenie misji Morawieckiemu pozwoli dotrwać - wymieniał.
Kolejna sprawa - jak mówił Borowski - to możliwość wygłoszenia expose. - Trzeba pamiętać, że Morawiecki na pierwszym posiedzeniu Sejmu ma złożyć dymisję. On może wygłosić przemówienie, nikt mu tego nie zabroni, ale to będzie raczej o tym, co było. Po czym składa dymisję i odchodzi. Natomiast, jeżeli powierzono by mu misję tworzenia rządu, to wtedy, nawet jak mu się nie uda (utworzyć większość - red.), on zamyka oczy, ale wygłasza expose. I w tym expose do całego elektoratu PiS-owskiego będzie mówił, będzie rozwijał różnego rodzaju projekty, których oczywiście nowa koalicja nie zrealizuje, bo są albo zbyt kosztowne, albo nierealne, albo bez sensu i tak dalej - mówił.
Co z propozycjami wyborczymi opozycji?
W rozmowie Borowski był pytany, czy jest szansa, by spełnić obietnice wyborcze aktualnej opozycji. - Na pewno nie wszystkie i wszystkich partii naraz - odparł. - Wiadomo, że są cztery partie, które miały swoje propozycje, ale będą uzgodnienia i z całą pewnością na przykład podwyżki dla nauczycieli, dla sfery budżetowej mogą być realizowane. Jest przestrzeń jeszcze dla paru tego typu decyzji - odparł.
Pytany o propozycje podwyższenia kwoty wolnej od podatku, Borowski odpowiedział, że będzie to kosztowało "około 40 miliardów". - Ale moim zdaniem to się jeszcze zmieści (w budżecie - red.). Więc nie jest też tak, żeby w tym momencie powiedzieć, że to nie będzie realizowane - mówił.
- W przyszłym roku jest założony deficyt 4,5 procent finansów publicznych. Będziemy mieli na pewno potrzebę rozmów z Komisją Europejską na temat procedury nadmiernego deficytu. To jest taka procedura, że jak się przekroczy 3 procent PKB w deficycie, to trzeba przedstawić plan obniżania. Na naszą korzyść działa, że chyba z połowa krajów unijnych ma przekroczone - tłumaczył. - To jest skutek pandemii między innymi, ale w Polsce to jest jeszcze jedna rzecz i tu mamy argument: my będziemy wydawać na zbrojenia - dodał.
- Perspektywy nie są hurraoptymistyczne, ale nie ma co straszyć - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24