Ruch Palikota nie wyklucza poparcia - pod pewnymi warunkami - dla rządowego projektu dotyczącego podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat - powiedział w Sejmie, po konsultacjach z klubami ws. reformy emerytalnej premier Donald Tusk. - Bardzo wyraźnie usłyszałem od przewodniczącego i jego posłanek i posłów, że nie wykluczają wsparcia - stwierdził Tusk. Podsumowując spotkanie z SLD i Ruchem Palikota powiedział, że to była "bardzo otwarta rozmowa".
Z SLD Tusk spotkał się o godz. 13.00, a z RP dwie godziny później. Jak informowaliśmy, podczas spotkanie SLD zaproponował premierowi podpisanie wniosku o referendum. Ten jednak odmówił. Premier miał też powiedzieć, że nie akceptuje referendum i nie pozwoli, żeby przeszło przez Sejm.
Wsparcie
Tusk podkreślił, że propozycje współpracy, którą usłyszał ze strony Ruchu Palikota odbiera jako "konstruktywną i obiecującą". - To oznacza, że debata w parlamencie i poza będzie miała sens - powiedział premier. Odnosząc się do spotkania z SLD stwierdził: - Mogę powiedzieć, że podobnie jak po spotkaniu z PSL akceptacja dla takich działań jak zmiany emerytur mundurowych, to zgoda jest dość powszechna i nikt tego nie kwestionuje. Prawdziwa dyskusja dotyczy 67 lat. SLD przedstawił swój punkt widzenia, głównie chodzi o uwzględnienie stażu składkowego - podkreślił Tusk.
I dodał: - Tłumaczyłem dlaczego z naszego punktu widzenia tego typu propozycja byłaby niesprawiedliwa wobec tych, którzy nie z własnej winy nie mogli przepracować 40 lat. Rozmowa bardzo rzetelna i jestem zbudowany poziomem argumentacji - stwierdził premier.
Nie chce uwodzić
Tusk podkreślił też, że nie przyszedł na spotkanie z klubami po to, żeby "kogoś uwodzić". - Nie mam w tym żadnego interesu politycznego. Chcemy to przeprowadzić ze świadomością, że to nie jest pomysł na łatwą politykę. Ja nie ubiegam się o kolejną kadencje i poważnie potraktowano moje zapewnienie o bezinteresowności - powiedział szef rządu.
Odniósł się też do propozycji przeprowadzenia referendum ws. wieku emerytalnego. Podpisy pod takim pomysłem zbierała "Solidarność", która w czwartek złożyła w Sejmie swój wniosek w sprawie referendum emerytalnego oraz SLD (ma już ponad 100 tys. podpisów). - Referendum to nie jest konsultacja, tylko decyzja. Właściwie postawione pytanie w referendum to: Czy chcesz, żeby w Polsce wiek emerytalny był tak niski jak w tej chwili, niższy niż w całej UE, ale w zamian za to emerytury będą o połowę niższe? Doceniam wysiłek "Solidarności", ale odpowiedzialność każe mi powiedzieć, że referendum z takimi pytaniami to nie jest rzecz odpowiedzialna - ocenił Tusk.
"Własne racje"
Spotkanie z SLD trwało ok. dwóch godzin. Według szefa Sojuszu Leszka Millera obie strony wymieniły się argumentami, ale - jak mówił - "jeszcze daleka droga, do tego, by uznały własne racje". Miller na konferencji prasowej powiedział, że Tusk przedstawił politykom Sojuszu znany punkt widzenia, który sprowadza się do tego, że system emerytalny powinien być oparty na jednym kryterium - wieku biologicznym. - My przedstawiliśmy nasz punkt widzenia, według którego system emerytalny powinien być oparty na dwóch kryteriach: raz na wieku biologicznym, raz na faktycznie przepracowanym okresie pracy, tzw. okresach składkowych - podkreślił szef Sojuszu.
Miller powiedział też, że "z uznaniem" wita inicjatywę Tuska, który chce się spotykać z klubami nie tylko koalicyjnymi, ale też opozycyjnymi. - Natomiast nikt nie powinien mieć złudzeń, że po takim jednym spotkaniu uczestnicy tych rozmów zmienią swoje poglądy, doznają jakiejś niezwykłej iluminacji i będą starały się przyjąć racje swojego partnera - zaznaczył. W ocenie lidera Sojuszu Tusk nie jest zwolennikiem referendum emerytalnego. - Jeśli pan premier mówi, że nie jest za tym, żeby referendum miało miejsce, to ja wierzę premierowi, że tak właśnie jest. Pan premier nie jest zwolennikiem referendum, zarówno tego, organizowanego przez Solidarność, jak i przez nas - powiedział Miller.
Przyjął zaproszenie
W czwartek Tusk rozmawiał także z klubem Ruchu Palikota. W przyszłą środę szef rządu spotka się z Solidarną Polską. Z kolei PiS zaprosił premiera na przyszły wtorek na godz. 8.30. Tusk powiedział, że zaproszenie przyjmuje. - Od PiS dostałem zaproszenie trochę trudniejsze w realizacji, bo wskazano mi miejsce, dzień i godzinę co do minuty, ale sprawa jest tak ważna i dotyczy nie polityków, tylko ludzi, więc będę gotowy do spotkania - powiedział Tusk.
Janusz Palikot tak podsumował spotkanie z premierem: - Nie odrzuciliśmy formuły poparcia wydłużenia wieku emerytalnego, ale postawiliśmy twarde warunki społeczne. Szanse na poparcie przez Ruch pomysłów rządu ocenił jako "50 na 50". - Nie ma żadnego porozumienia, choć rozmowa (z premierem) była bardzo rzeczowa i konstruktywna - powiedział lider Ruchu dziennikarzom w Sejmie. Według Palikota premier pozytywnie wyraził się o kilku postulatach Ruchu, jednak nie na tyle, "by powiedzieć, że on to akceptuje".
Palikot zapowiedział, że odbędzie się spotkanie klubu Ruchu z szefem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które "zostało zaplanowane z rekomendacji pana premiera". - Ale też kolejne spotkanie z klubem samego premiera po przeanalizowaniu tych pytań, które dziś były postawione już z gotową ustawą - dodał. - I wreszcie dojdzie też do rozmów politycznych pomiędzy mną a premierem - zaznaczył. Powiedział te, ustalił z Tuskiem, że do spotkania dojdzie w ciągu 30 dni "ze wskazaniem jeszcze na przełomie lutego i marca". Według Palikota dopiero wówczas, jeśli "wyklarują się do końca po jednej i drugiej stronie opinie, będzie można mówić o takim ewentualnym porozumieniu".
Konsultacje społeczne
We wtorek Tusk ogłosił przekazanie do konsultacji społecznych projektu reform w systemie emerytalnym. Główną zmianą jest podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia dla kobiet i mężczyzn. Projekt zakłada przede wszystkim, że od 2013 r. wiek przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn co cztery miesiące podwyższany byłby o kolejny miesiąc, co oznaczałoby, że z każdym rokiem będziemy pracować dłużej o trzy miesiące. W ten sposób docelowy poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty miałby zostać w roku 2020, a kobiet - w 2040. Również tego dnia Tusk rozmawiał z koalicyjnym PSL.
Proponowane zmiany nie podobają się politykom SLD - chcą, by to Polacy w referendum zdecydowali, czy chcą podniesienia i zrównania wieku emerytalnego. Mieliby odpowiedzieć na dwa pytania: czy są za podwyższeniem wieku emerytalnego do 67. roku życia oraz czy są za propozycją przejścia na emeryturę kobiet po 35 latach pracy, a mężczyzn po 40 latach. Sojusz proponuje, by to staż pracy, a nie wiek decydował o przejściu na emeryturę.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24