Premier Donald Tusk dementuje entuzjastyczny komunikat Greenpeace o tym, że obiecał im ministerstwo ds. energii w kontekście zmiany klimatu. - To drobne nadużycie, bo ja niczego nie obiecuję. Greenpeace nie dyktuje warunków polskiemu rządowi - powiedział na wieczornej konferencji w Mielcu.
W sobotę aktywiści z Greenpeace zakłócili konferencję premiera, żądając rezygnacji z planów budowy elektrowni atomowej. Premier zaprosił ekologów do Tuskobusu, gdzie, jak poinformował rzecznik prasowy Greenpeace Polska Jacek Winiarski, obiecał im, że jeśli zostanie na stanowisku premiera, to stworzy nowe ministerstwo odpowiedzialne za energię w kontekście wyzwań związanych ze zmianami klimatu.
"Planujemy zmiany, ale..."
Tusk pytany o to na wieczornym briefingu w Mielcu powiedział: "to o tyle drobne nadużycie, bo ja niczego nie obiecuję". - Zapytany o to, jak ja oceniam przyszłość energetyki poinformowałem, że planujemy takie zmiany w działach administracji żeby w jednym ręku były kwestie klimatyczne, środowiskowe, czy część środowiskowych i energii, bo nowoczesne wyzwania energetyczne wymagają skumulowania - powiedział premier.
Jak dodał, "wiemy o tym, od wielu lat w Europie toczy się bój, który jest na skrzyżowaniu kwestii środowiskowych, infrastrukturalnych, klimatycznych i energetycznych i dlatego będziemy przebudowywać działy administracji tak, żeby mieć nowoczesny resort, który będziemy umiał działać interdyscyplinarnie w tych zakresach". - Zapytany o to - odpowiedziałem, ale przy całym szacunku dla wysiłku Greenpeace, Greenpeace nie dyktuje warunków polskiemu rządowi - dodał premier.
"Znam Palikota jak dobry szeląg"
Podczas wizyty w Mielcu premier pytany był również czy wobec dobrych notowań w sondażu Ruchu Poparcia Palikota, zaczął traktować tego polityka jako przyszłego partnera do poważnych rozmów. - Znam Palikota nie powiem, że jak zły szeląg, jak dobry szeląg, i dlatego niezależnie jakie będzie miał sondaże, moja opinia o nim jako o człowieku się nie zmieni - odparł szef rządu.
Tusk dodał, że "życzyłby Polsce ludzi u steru władzy nacechowanych taką radykalną odpowiedzialnością i radykalną kompetencją". - To muszą być ludzie, którzy wiedzą o co chodzi i którzy bardzo poważnie i odpowiedzialnie traktują swoje obowiązki - podkreślił premier.
Źródło: PAP