Z punktu widzenia NATO i UE odchodzenie od klasycznej wersji demokracji jest obok tego, co zapisaliśmy w aktach założycielskich - powiedział były premier Donald Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej komentował w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" także sytuację w Unii po decyzji Brytyjczyków o opuszczeniu Wspólnoty.
Tusk był pytany m.in. o to, do jakiej Polski przyjeżdżają w związku ze szczytem NATO w Warszawie polityczni liderzy z Europy i zza oceanu.
- Ciągłe zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego (...) to dla bardzo wielu polityków na świecie, nie dla wszystkich, pewien znak odchodzenia od tej klasycznej wersji liberalnej demokracji w Polsce - przekonywał były premier.
- Z punktu widzenia NATO i Unii Europejskiej (...) to odchodzenie od klasycznej wersji demokracji jest trochę, jeśli nie wbrew, to przynajmniej obok tego, co zapisaliśmy w aktach założycielskich - dodał.
Szef RE przypomniał, że wielu polityków, instytucji międzynarodowych i komentatorów "wielokrotnie wysłało sygnał" do Warszawy, że takie organizacje jak Sojusz Północnoatlantycki czy Unia Europejska to przede wszystkim "sojusze wartości" takich jak poszanowanie dla rządów prawa czy trójpodziału władzy. Zdaniem Tuska to dziś główne źródło bezpieczeństwa naszego kraju.
- Pytanie, jaki wniosek wyciągną z tego polskie władze. Ale na to już nie mam wpływu - mówił Tusk.
"Nie można Polski narażać na szwank"
Jednocześnie przestrzegał, że w Polsce rozpoczął się pewien proces oddalania się od centrum UE na jej peryferie. Zdaniem Tuska nie ma jednak "wyraźnej granicy" czy "konkretnej daty", kiedy to się stanie.
- Nagle, któregoś dnia, obudzimy się ze świadomością, że jesteśmy o wiele dalej o tej wymarzonej kiedyś Europy, tego wymarzonego kiedyś Zachodu, niż byśmy chcieli - mówił były premier.
- Ten, kto chce chronić polską niepodległość, wolność, suwerenność, nie może i nie ma prawa narażać Polski na szwank i przejście znowu do tej drugiej ligi czy przesunięcie na polityczne peryferie Europy. Uważam, że te zagrożenia znowu się pojawiły - powiedział Tusk. Dodał, że Polacy pozostaną autentycznymi, pełnymi członkami europejskiej wspólnoty tylko wtedy, "jeśli będą tego bardzo chcieli".
- Jeśli tego nie będziemy chcieli, nikt nas nie ukarze. Po prostu przestaniemy nimi być - mówił były premier.
Tusk był też pytany o to, czy Barack Obama podczas swojej wizyty w Warszawie będzie próbował wywrzeć wpływ na polskie władze w związku z trwającym kryzysem konstytucyjnym. - Nie sądzę, żeby rolą państwa nawet tak dużego jak Stany Zjednoczone było napominanie czy wymuszanie jakichś decyzji dotyczących spraw wewnętrznych danego kraju - mówił szef RE.
- Nikt tu pewnie nie będzie nikogo napominał ani pohukiwał, bo to nie o to chodzi - dodał.
"Brexit nie jest zapowiedzią kolejnych exitów"
Były premier ocenił decyzję Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej jako "przykrą rzecz" i "poważny błąd" obywateli tego kraju. Jednak jego zdaniem minione referendum nie wywoła na kontynencie efektu domina. - Nie możemy traktować Brexitu jako zapowiedzi kolejnych exitów. To był, poważny, ale incydent - przekonywał Tusk. Dodał, że unijne instytucje czekają teraz na ruch rządu w Londynie, który wciąż oficjalnie nie uruchomił procedur mających na celu opuszczenie UE. - Europa jest gotowa choćby dzisiaj do rozpoczęcia tych negocjacji rozwodowych - zapewniał szef Rady Europejskiej.
Tusk odniósł się przy tym do propozycji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by po Brexicie rozpocząć w Unii poważną dyskusję o zupełnie nowym traktacie UE. - Nie ma żadnej gwarancji, że Polska na tym skorzysta. Moje doświadczenie podpowiada mi, że jest wręcz przeciwnie - stwierdził Tusk.
Jego zdaniem w nowym traktacie prędzej znajdą się rozwiązania, które tylko zaszkodzą pozycji Polski. - Unia, jaką mamy dzisiaj, niedoskonała, dla Polski jest być może optymalnym rozwiązaniem - przekonywał były premier.
"Mamy wszyscy poczucie wychodzenia na prostą"
Jednocześnie Tusk odpierał zarzut części polskich polityków o to, że Brexit to efekt nieudolnie prowadzonych przez niego negocjacji z Wielką Brytanią.
- To, co dzisiaj mówią liderzy PiS-u w Polsce, że należało dać więcej Brytyjczykom, by namówić ich do pozostania w Unii Europejskiej, jest powiedzeniem wprost, że należało odebrać prawa Polakom, którzy przebywają w Wielkiej Brytanii - przekonywał Tusk.
- To było jedyne de facto życzenie strony brytyjskiej i ono dotyczyło swobodnego przepływu osób i socjalnych i finansowych gwarancji dla migrantów europejskich pracujących w Wielkiej Brytanii - dodał.
Polityk był też pytany, czy szczyt NATO w Warszawie ma być okazją do zaprezentowania solidarności Zachodu także wobec Rosji. - Mamy wszyscy poczucie wychodzenia na prostą z niektórymi sprawami, np. migracją. (...) Dziś po wielu miesiącach politycznej szarpaniny udało się ustalić, że wspólnym interesem często skłóconych państw UE jest odtworzenie skutecznie kontrolowanej granicy zewnętrznej UE. To częściowo udało się zrobić, jeśli chodzi o kierunek bałkański - powiedział.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24