Zbiór pobożnych życzeń, bez konkretów i szczegółowego programu działań - tak Prawo i Sprawiedliwość ocenia przedstawiony przez premiera w piątek Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów na lata 2010-2011. - Donald Tusk jest jak silnik diesla w traktorze, to znaczy zawsze zapali, ale za szybko nie pojedzie - ironizował Paweł Poncyljusz (PiS).
Plan przedstawiony przez Tuska w piątek na Politechnice Warszawskiej przewiduje m.in.: ograniczenie wzrostu wydatków publicznych do 1 proc. w ujęciu realnym, obniżanie zadłużenia i deficytu, przyspieszenie prywatyzacji i upowszechnienie systemu emerytalnego.
Posłowie PiS ostro skrytykowali finansowe zamiary rządu na najbliższe dwa lata. Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) stwierdziła, że słuchając - jak premier przedstawia plan - "miała wrażenie, że ktoś chce jej wcisnąć kit". - Rząd zaprzepaścił dwa lata - oceniła.
Nowomowa i naiwność premiera
Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej, autorzy planu użyli niezrozumiałej nowomowy. Jako przykład podała fragment tekstu: "Powinno to zapewnić nieskrępowane działanie automatycznych stabilizatorów koniunktury, nakierowanych na zmniejszenie wahań cyklicznych w gospodarce oraz sprzyjać utrzymaniu długu publicznego na bezpiecznym poziomie". Paweł Poncyljusz nowomowę Tuska porównał do słownictwa używanego na Zjeździe Zjednoczeniowym PZPR w 1948 roku.
Donald Tusk jest jak silnik diesla w traktorze, to znaczy zawsze zapali, ale za szybko nie pojedzie. My oceniamy ten plan, jako zbieranina luźnych kartek z ministerialnych biurek, które na razie nie znalazły odzwierciedlenia w konkretnych działaniach rządu. Paweł Poncyljusz
Według Kluzik-Rostkowskiej, Tusk - przedstawiając w piątek plan naprawy finansów publicznych - występował jako szef Platformy Obywatelskiej, a nie jako szef rządu. Jak zauważyła, politycy koalicyjnego PSL nie wiedzieli, co jest w planie Tuska.
- To, co zostało w piątek zaprezentowane, świadczy albo o wielkiej naiwności Tuska - który myśli, że Polacy mu uwierzą - albo o wielkim cynizmie premiera, który zakłada, że cokolwiek powie, byle ładnie to wyglądało, to na pewno się sprzeda i Polacy w to uwierzą. Ja już premierowi nie wierzę - podkreśliła posłanka PiS.
Tusk "uczesał myśli"
Pocyljusz ocenił, że przedstawiony plan nie jest programem konkretnych działań rządu, ale "bilansem otwarcia rządu, który dopiero 100 dni temu objął władzę".
- To bardziej uczesanie pewnych myśli i pokazanie (przez Tuska), że coś chcemy zrobić, ale na razie nie wiemy, jak to w praktyce ma wyglądać - uważa poseł PiS.
PO: plan to na razie propozycje
W odpowiedzi - rzecznik rządu Paweł Graś powtórzył, że PO zależy, by zastopować zadłużanie się państwa, a pewne regulacje służące gospodarce wprowadzić raz na zawsze.
Graś podkreślił, że plan należy traktować jako propozycje. Jednak - jak dodał - premierowi i Platformie zależy, by regulacje - jak na przykład walka z nadmiernym zadłużaniem się - były wprowadzane raz na zawsze.
Źródło: PAP