Mieli już nie latać razem, ale nic z tego - premier i marszałek Sejmu polecieli wczoraj jednym śmigłowcem do Łodzi. Mimo, że wykluczają tym samym wprowadzone po katastrofie smoleńskiej zalecenia BBN, rzecznik rządu nie widzi w tym nic złego. - Gdyby coś złego się stało, Sejm wybrałby nowego marszałka, a koalicja nowego premiera - mówi Paweł Graś.
Przygotowane przez BBN na zlecenie Bronisława Komorowskiego zasady transportu VIP-ów miały być jednym z najważniejszych wniosków wyciągniętych po katastrofie smoleńskiej. Jeden z ich zapisów mówi o tym, że razem nie mogą latać dwie spośród czterech najważniejszych osób w państwie - prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera.
Bo procedury jeszcze nie weszły w życie?
Wczoraj ta zasada została złamana. Jednym śmigłowcem do Łodzi polecieli Donald Tusk i Grzegorz Schetyna.
Rzecznik rządu Paweł Graś nie widzi problemu i wprost mówi, że na razie rządzący nie mają zamiaru stosować się do zaleceń BBN-u. - Te zalecenia należy przekształcić na ramy prawne, a dopóki tak się nie stanie, warto jeszcze o nich podyskutować - tłumaczy Graś.
Także minister w Kancelarii Prezydenta Sławomir Nowak podkreśla, że zalecenie BBN są na razie tylko zaleceniami i należy poczekać, aż zostaną przyjęte przez rządzących. - Zalecenia, by stały się norma obowiązująca muszą zostać uchwalone przez wszystkie zainteresowane strony. Być może nawet w formie ustawy. Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym - przyznaje.
Zmiana stanowiska
Takie podejście może dziwić, bo jeszcze w czerwcu Graś przekonywał, że rząd wyciągnął wnioski z katastrofy smoleńskiej, a na szczyt Unii Europejskiej do Brukseli osobnym samolotem leciał premier, osobnym wicepremier, a trzecim ministrowie.
Stanowisko rządu i kancelarii prezydenta spotyka się z ostrą krytyką opozycji. - Politycy PO nie przestrzegają zasad, które sami stanowią. Gdyby nie daj boże w sobotę wydarzyła się tragedia i spadł helikopter z premierem i marszałkiem sejmu na pokładzie znowu mielibyśmy utyskiwanie i pretensje. Ale do kogo? Do samych siebie możemy mieć pretensje, że nie przestrzegamy reguł prawa, które sami stanowimy - mówi Marek Wikiński z SLD.
- Jeśli zasad się nie przestrzega, to znaczy, że chodzi tylko o propagandę - dodaje szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Krytykują także eksperci. - My nie wyciągamy wniosków z katastrof, takich jak powinniśmy wyciągać - mówi KapitanRobert Zawada, były pilot wojskowy i ekspert ds. lotnictwa.
Źródło: Fakty TVN