Ulicami Lublina przeszedł trzeci Marsz Równości. Policja oceniła, że w tym roku marsz przebiegł bezpieczniej niż w poprzednich latach. Organizatorzy podziękowali funkcjonariuszom za ochronę. Przemarsz uczestników zgromadzenia zaczął się od Alei Racławickich, a skończył na placu przed Galerią Labirynt. - Nie zapominamy o wykluczeniu osób z niepełnosprawnościami, osób imigranckich, osób uchodźczych, kobiet. Idziemy dla wszystkich, którzy się boją - mówiła współorganizatorka tegorocznego marszu Honorata Sadurska.
Hasło trzeciego Marszu Równości, który w sobotę przeszedł ulicami Lublina, brzmiało "Przerażająco queerowo - idziemy dla tych, którzy się boją". Trasę pochodu znacznymi siłami zabezpieczała policja. Funkcjonariusze byli nie tylko na czole i z tyłu grupy, ale także po bokach, w bocznych uliczkach i na kładce nad ulicą, którą przemieszczał się pochód.
- Początek marszu i ogólnie jego przebieg wskazuje na to, że było bezpieczniej niż w latach wcześniejszych. Nie doszło do poważniejszych zdarzeń ani prób przerwania marszu - opisał oficer prasowy KMP w Lublinie komendant Kamil Gołębiowski.
Przekazał, że według szacunków w szczytowym momencie zgromadzenia uczestniczyło w nim około 1000 osób.
Taką samą liczbę uczestników wskazała współorganizatorka tegorocznego Marszu Równości w Lublinie Honorata Sadurska. - Było zdecydowanie spokojniej niż w poprzednich latach. Nie było blokad. Przeszliśmy bez przeszkód. Nie wiadomo nam nic, przynajmniej na razie, o niebezpiecznych incydentach na trasie - powiedziała. Oceniła, że policja dobrze wywiązała się ze swoich zadań.
Trzeci Marsz Równości w Lublinie rozpoczął się o godzinie 13 na Alejach Racławickich (na wysokości placu Teatralnego). Następnie uczestnicy przeszli Alejami Racławickimi, ulicami Lipową, Narutowicza, Głęboką, Sowińskiego, Poniatowskiego i Popiełuszki. Uczestnicy wzięli ze sobą tęczowe flagi. Niektórzy mieli ze sobą tabliczki z hasłami: "Homofobia zabija", "Miłość nie jest grzechem", "Prawa człowieka nie są przywilejem". W pochodzie uczestniczył między innymi ambasador Norwegii w Polsce Anders H. Eide.
Współorganizatorka tegorocznego Marszu Równości w Lublinie wyjaśniła, że celem marszu jest zwrócenie uwagi na postulaty środowiska LGBT+ i nie tylko. - Nie zapominamy o wykluczeniu osób z niepełnosprawnościami, osób imigranckich, osób uchodźczych, kobiet. Idziemy dla wszystkich, którzy się boją - wymieniła Sadurska.
Na trasie przemarszu pojawili się także jego przeciwnicy. Przy Ogrodzie Saskim i przed Galerią Labirynt stały osoby z banerami "Stop dewiacji" przygotowanymi przez Fundację Życie i Rodzina. Organizacji marszu sprzeciwia się także radny dzielnicy Wieniawa Grzegorz Szwed. - Jestem normalnym człowiekiem, patriotą, nie mam nic przeciwko nim, tylko niech nie promują ideologii LGBT na ulicach. I tyle - uznał Szwed.
Marsz zakończył się przed Galerią Labirynt około godziny 15. Po pochodzie zaplanowano tu pokaz filmu "Are you proud?", wernisaż wystawy "Duma" performerki Marty Matczyńskiej i imprezę taneczną. W ubiegłym roku marsz nie odbył się z powodu pandemii COVID-19. Dwa wcześniejsze pochody zostały zakazane przez prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka ze względów bezpieczeństwa, ale odbyły się po tym, jak decyzje prezydenta uchylił sąd. W tym roku zakazu nie było.
Pierwszy Marsz Równości w Lublinie został zorganizowany w październiku 2018 roku i był parokrotnie blokowany przez osoby, które rzucały butelki, kamienie i wyzwiska w stronę uczestników i policjantów. Po zdarzeniu zatrzymano kilkadziesiąt osób. Rok później również doszło do prób blokowania pochodu. W stosunku do kontrmanifestantów policja użyła gazu łzawiącego i armatki wodnej i ponownie zatrzymała kilkadziesiąt osób. Część z nich usłyszała później wyroki m.in. za udział w nielegalnym zbiegowisku i posiadanie przyrządów, które stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia uczestników zgromadzenia
Źródło: PAP