Polska zagłosowała "za", gdyż absolutna większość polskich postulatów została spełniona - stwierdził we wtorek po spotkaniu w Brukseli wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. Podkreślił, że w środę premier Ewa Kopacz ma negocjować na Radzie Europejskiej konkretny plan, który postawi tamę niekontrolowanej imigracji do Europy.
Trzaskowski zaznaczył, że Polska od samego początku podkreślała, że sam podział uchodźców pomiędzy kraje UE nie wystarczy i potrzeba "całościowego planu radzenia sobie z tym problemem", m.in. zabezpieczenia granic i jasnego rozróżnienia pomiędzy uchodźcami a imigrantami ekonomicznymi.
- UE nie stać na przyjmowanie wszystkich, będziemy pomagać tylko tym, którzy uciekają przed zagrożeniem życia - dodał.
Trzaskowski powiedział, że zgodnie z ustaleniami najpierw rozmieszczonych ma zostać 66 tysięcy osób ze 120 tysięcy ich ogólnej liczby, z których ok. 5 tysięcy miałoby trafić do Polski. - Ta liczba jeszcze będzie pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie, takie jak: Szwajcaria, Norwegia, czy Irlandia - wyjaśnił. - Poza tymi dwoma tysiącami, na które zgodziliśmy się wcześniej, ta liczba to będzie ok. 4,5 tys.
W sumie więc do Polski miałoby być przyjętych 6,5 tysiąca osób. Jak dodał, pierwsi uchodźcy trafią do Polski w 2016 roku.
Wiceminister podkreślił, że dopiero za rok podjęta zostanie decyzja o rozdzieleniu pozostałych 56 tys. uchodźców.
Dodał, że w środę premier Ewa Kopacz ma negocjować na Radzie Europejskiej konkretny plan, który postawi tamę niekontrolowanej imigracji do Europy.
Wiceszef MSZ: Nie było szans zablokować projektu. Postanowiliśmy negocjować
Trzaskowski zaznaczył, że nie było możliwości zablokowania tego projektu, bo nie było wystarczającej liczby państw na "nie". - Dlatego podjęliśmy decyzję, żeby się zaangażować w negocjacje i wynegocjować te wszystkie kwestie, na których nam zależało - wyjaśnił. - Czysty sprzeciw doprowadziłby do tego, że nie mielibyśmy wpływu na te decyzje, a i tak musielibyśmy przyjąć uchodźców, jak to będzie w przypadku Słowacji czy Czech.
Dodał także, że "Polska będzie miała prawo odmówić przyjęcia ludzi, co do których będzie nawet cień wątpliwości, że mogliby stanowić zagrożenie co do bezpieczeństwa państwa". - Co więcej, ci ludzie będą musieli się zgodzić, by rezydować w Polsce, będą musieli przestrzegać polskiego prawa - powiedział.
Jak zaznaczył, Polska będzie mogła dokonać wyboru i pomagać tym ludziom, którzy są najbardziej potrzebujący, głównie kobietom i dzieciom.
Wiceszef MSW: w projekcie są nasze propozycje
Zaraz po spotkaniu szefów MSW w Brukseli z dziennikarzami rozmawiał wiceszef MSW Piotr Stachańczyk. Poinformował, że Polska poparła plan relokacji 120 tys. uchodźców. - Uważamy, że dokument spełnia wszystko to, o czym pani premier wielokrotnie mówiła: bardzo mocno podkreśla konieczność kontroli granic, zapewnia rozdział osób przyjeżdżających na nielegalnych imigrantów i uchodźców - ocenił.
Podkreślił także, że projekt gwarantuje, że uchodźcy przeznaczeni do relokacji będą zidentyfikowani przez pierwszy kraj UE, do którego przybyli. Na tym etapie mają zostać odrzuceni imigranci ekonomiczni.
Stachańczyk: służby dostaną akta każdego uchodźcy
Stachańczyk dodał, że wprowadzono także szereg zabezpieczeń, pozwalający odstąpić od mechanizmu podziału uchodźców w przypadku np. napływu uchodźców z Ukrainy. Podkreślił, że każdy kraj - w razie problemów - będzie mógł wydłużyć okres przyjmowania uchodźców o rok i zmniejszyć ich liczbę.
- Jest pełna gwarancja, że każda z tych osób będzie badana pod względem bezpieczeństwa przez nas i to nie po przyjeździe do Polski, ale przed - wyjaśnił. Dodał, że otrzymamy pełną dokumentację takiej osoby: akta, odciski palców. Potem - jak wyjaśnił - służby będą na własną rękę sprawdzać takiego uchodźcę.
Stachańczyk podkreślił, że każdy kraj członkowski będzie mógł wskazać te grupy, które - jego zdaniem - będą się najlepiej integrować ze społeczeństwem i przyjąć właśnie je.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24