Dwie ofiary śmiertelne, czworo osieroconych dzieci, spalony budynek i praca od dnia tragedii w ciągłym stresie i strachu. To bilans podpalenia Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie pod Skierniewicami. Od ataku szaleńca na siedzibę GOPS-u minął tydzień, ale ile czasu będzie musiało upłynąć, żeby otrząsnąć się po tym dramacie? Tego nie sposób przewidzieć. W najgorszej sytuacji są oczywiście rodziny ofiar, ale skutki ataku odczuwa kilkadziesiąt osób.