Sieją postrach, niszczą zieleń, blokują ruch - dziki uprzykrzają życie mieszkańcom polskich miast. W Toruniu problem jest tak duży, że prezydent musiał prosić o pomoc policję. Powstał specjalny zespół do spraw dzików. - Wyrzucanie zepsutej żywności w dobie pandemii chyba wzrosło. Należałoby poszukać winy u siebie, czyli u ludzi – uważa rzeczniczka Lasów Państwowych w Toruniu Honorata Galczewska. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Plac zabaw dla dzieci, ale zamiast dzieci bawią się tutaj dziki. Zwierzęta na dobre zadomowiły się na toruńskich osiedlach. Tarasują przejazd, niszczą zieleń. Mieszkańcy boją się wychodzić z domów.
- Musieliśmy poprosić policję, komendanta straży miejskiej o to, żeby cały czas całodobowo monitorowali tereny, gdzie dziki się pojawiają – mówi rzeczniczka prezydenta Torunia Anna Kulbicka-Tondel.
"Zdecydowaliśmy się na odstrzał redukcyjny"
Problem jest tak poważny, że prezydent miasta stworzył specjalny zespół. Urzędnicy razem z ekspertami szukają pomysłu, jak wyprosić zwierzęta z miasta. Pokojowe rozwiązanie, czyli podkarmianie dzików i wyprowadzanie ich do lasu, nie zdało egzaminu. Zwierzęta ciągle wracają. - Zdecydowaliśmy się na odstrzał redukcyjny – informuje Kulbicka-Tondel.
Chodzi o 50 dzików. Myśliwi mają oszczędzić lochy z małymi. - Mamy zinwentaryzowane 162 dziki w Toruniu, w takiej niewielkiej miejscowości. Jeśli nie zrobimy z tym skutecznego porządku, to w przyszłym roku będziemy mieli ich 300, za dwa lata 700, bo tak to wygląda po prostu w naturze – mówi członek Naczelnej Rady Łowieckiej Michał Przepierski.
Przewiezienie dzików w inne miejsce nie wchodzi w grę przez pandemię afrykańskiego pomoru świń. Problem z nieproszonymi gośćmi ma nie tylko Toruń. Dzikie świnie wchodzą również na osiedla Warszawy, Poznania czy Olsztyna. Policja w Gdańsku dostała sygnał, że dzik zaatakował kobietę.
"Mieszkańcy często podkarmiali te zwierzęta"
- Wyrzucanie zepsutej żywności w dobie pandemii chyba wzrosło. Tutaj należałoby poszukać winy u siebie, czyli u ludzi – uważa rzeczniczka Lasów Państwowych w Toruniu Honorata Galczewska.
Okolice śmietników zamieniły się w stołówki. Co więcej, dziki dokarmiają sami mieszkańcy. - Mieszkańcy Torunia często podkarmiali te zwierzęta, przynosząc im jedzenie w miejsca, gdzie się gromadzą – przyznaje Kulbicka-Tondel.
Problem z roku na rok narasta - dzików jest coraz więcej, bo więcej jest pól kukurydzy. To dla nich przysmak. Jednak gdy kukurydza zostaje na polu i gnije, porasta grzybami, które wydzielają trujące substancje. - Mykotoksyny powodują dewiacje w rozwoju dzika – wyjaśnia Michał Przepierski.
Dziki rozmnażają się na potęgę, już nie tylko zimą - młode rodzą się przez cały rok. - Wszechobecna kukurydza spowoduje, że będą rozmnażały się dziki roczne, półtoraroczne, dwuletnie – tłumaczy członek zarządu głównego Polskiego Związku Łowieckiego Grzegorz Karpik.
Źródło: TVN24