Ciała dwóch taterników odkryto pod wschodnią ścianą Wielkiej Turni w masywie Czerwonych Wierchów w Tatrach. Ratownicy TOPR przetransportowali je za pomocą śmigłowca do zakopiańskiego szpitala.
Około 2.40 w nocy z wtorku na środę gospodyni domu, w którym taternicy wynajmowali pokój, zawiadomiła ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, że mężczyźni nie wrócili na noc z gór. We wtorek rano, przed wyjściem, poinformowali właścicielkę domu o kierunku swojej wyprawy.
Trudna akcja
Akcja ratunkowa rozpoczęła się już w nocy, kiedy w rejon Wielkiej Turni wyszły dwa patrole TOPR. Ze względu na ciężką pogodę poszukiwania były bardzo utrudnione. Około 11.30 rano do akcji wkroczył śmigłowiec, którego załoga odnalazła pod wschodnią ścianą Wielkiej Turni dwa połączone liną zabezpieczającą ciała.
W wyższych partiach Tatr warunki do uprawiania turystyki są bardzo trudne. Pod cienką warstwą świeżego śniegu zalega twardy i zmrożony śnieg, w wielu miejscach mocno oblodzony. W górach obowiązuje drugi, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego.
Jak informuje Mieczysław Ziach z TOPR, śniegu nie jest dużo, ale po stronie zawietrznej odkładają się tak zwane poduszki śnieżne. Taternicy, których ciała odnaleziono w środę, zdaniem Ziacha mogli wejść właśnie na taki zawieszony w powietrzu płat śniegu i razem z nim spaść do podstawy skały.
Tuż przed sylwestrem lawina pod Rysami porwał pięć osób, trzy z nich zginęły.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mieczysław Ziach, dyżurny ratownik TOPR