To jest trzęsienie ziemi, sytuacja bez precedensu - mówił na antenie TVN24 był minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, komentując ustalenia "Rzeczpospolitej" o złożeniu dymisji przez generałów Rajmunda Andrzejczaka oraz Tomasza Piotrowskiego. - Powiedziałbym, wydarzenie bez precedensu - stwierdził były wiceszef MON Janusz Zemke. Zdaniem generała brygady Jarosława Kraszewskiego prezydent Andrzej Duda znalazł się "w bardzo kłopotliwej sytuacji". - Jestem zdziwiony tym, że to dopiero teraz - powiedział komandor Maksymilian Dura. Sprawę komentują też eksperci od wojskowości.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund Andrzejczak i dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał broni Tomasz Piotrowski podali się do dymisji - ustaliła "Rzeczpospolita".
Siemoniak: ta informacja wykracza poza granice Polski
Sprawę skomentował w TVN24 były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. - To dramatyczny dzień dla Wojska Polskiego, słusznie "Rzeczpospolita" pisze, że to jest trzęsienie ziemi, sytuacja bez precedensu - mówił. - Ja w tej sytuacji widzę nie tylko te ostatnie miesiące afery z rosyjską rakietą, tę całą przepychankę, ale to jest podsumowanie ośmiu lat rządzenia Wojskiem Polskim przez PiS - dodał.
- To dramatyczny, desperacki gest, to pierwszy żołnierz któremu całe Wojsko Polskie podlega (gen. Andrzejczak - red.) i dowódca operacyjny (gen. Piotrowski - red.), który odpowiada za polskie bezpieczeństwo, za ochronę polskich granic - kontynuował.
- Myślę, że ta informacja wykracza też poza granicę Polski, bo sojusznicy w NATO z pewnością odnotowywują już tę informację. Generał Andrzejczak jest członkiem komitetu wojskowego NATO, szanowanym generałem i cały świat już wie, że w Polsce mamy do czynienia z dramatycznym kryzysem na linii rządzący-wojsko - powiedział Tomasz Siemoniak.
Zemke: wydarzenie bez precedensu
Głos w tym temacie na antenie TVN24 zabrał także Janusz Zemke, były sekretarz stanu w MON. - Powiedziałbym, wydarzenie bez precedensu. Po pierwsze pamiętajmy, że u polskich granic toczy się wojna. Polska musi podjąć wiele działań jeśli chodzi o bezpieczeństwo własne, więc to jest taki także bardzo szczególny moment dla nas, ale także jesteśmy na finiszu kampanii, politycznej - mówił.
- Ta decyzja ma nie tylko czysto wojskowy wymiar, ale miałaby niezwykle silny polityczny sygnał, bo oznaczałoby to, że obecni najważniejsi dowódcy w Wojsku Polskim nie chcą po prostu pracować, nie chcą służyć w strukturze obecnych władz naszego państwa. Z jakichś względów mówią już "nie", z jakichś względów mają już tego wszystkiego dosyć - dodał.
Kraszewski: prezydent znalazł się w bardzo kłopotliwej sytuacji
- Nie wiem, czy to jest swego rodzaju demonstracja, czy inny rodzaj przedstawienia swojej dezaprobaty, niezadowolenia z tego, co co się dzieje na linii Dowództwo Operacyjne, Sztab Generalny-Ministerstwo Obrony Narodowej - powiedział generał brygady doktor Jarosław Kraszewski, były szef departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego..
- Moim zdaniem jest to manifestacja. Być może się mylę, no czekam też na oświadczenia tych dwóch generałów, których doskonale znam i trochę mnie dziwi, że to rozegrali w taki sposób, naprawdę ja bym się oddał do dyspozycji prezydenta, niech to prezydent zadecyduje - stwierdził Kraszewski.
Zdaniem Kraszewskiego prezydent Andrzej Duda znalazł się teraz w "bardzo kłopotliwej sytuacji", gdyż "musi podjąć bardzo szybkie decyzje, bo nie możemy pozostać bez dwóch najważniejszych generałów".
Dura: jestem zdziwiony tym, że dopiero teraz
Komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24 stwierdził, że decyzje generałów przyjął "z zaskoczeniem, dlaczego tak późno". - Ci generałowie powinni rzucić papierami już wtedy, kiedy rzucono oskarżenie na najwyższe dowództwo i kiedy zaczęło się zamieszanie kompetencyjne w wojsku, także jestem zdziwiony tym, że to dopiero teraz - powiedział.
Czytaj również: Skąd rezygnacje generałów? "To wynik bardzo ostrego konfliktu"
- Każdy ma swoją wytrzymałość. Gdyby to ode mnie zależało, gdybym ja był na stanowisku pana generała Andrzejczaka, to niewątpliwie rzuciłbym papierami już kilka miesięcy wcześniej - dodał. - Żeby naprawić sytuację w wojsku obecnie potrzeba dynamitu - ocenił Dura.
Gość TVN24 został zapytany o potencjalne powody decyzji generałów. - Nastąpiło (...) zamieszanie kompetencyjne, jeżeli chodzi o dowodzenie, to jest jeden z najważniejszych powodów. Dlatego, że rzeczywiście w wojsku jest jednoosobowe dowodzenie armii, to znaczy, że dowodzi szef Sztabu Generalnego, Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest od dowodzenia, ale od nadzoru politycznego nad armią - odpowiedział.
Gocuł: problem zaczął się kilka lat temu
Do sprawy odniósł się także generał Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. - Przyjąłem te rezygnacje bez zaskoczenia, aczkolwiek z ogromną trwogą. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy na granicy wschodniej zarówno z Białorusią jest otwarty konflikt, ale również trwa otwarta wojna i to już od dwóch lat na Ukrainie - powiedział.
Generał został zapytany o przyczyny rezygnacji. - Sprowadzanie decyzji generałów do faktu, że gdzieś spadła rakieta jest nieporozumienie w moim przekonaniu. Sprawa jest dużo dalej głębsza i nie zaczęła się wiosną tego roku, ale zaczęła się już kilka lat wcześniej, kiedy wyznaczono dowódców najwyższych szczebli, w tym szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i pomalutku, krok po kroku, każdego dnia minister obrony narodowej, zarówno poprzednik ministra Błaszczaka, za mojej kadencji jeszcze, odrywał krok po kroku, jak plasterki szynki, kompetencje szefa Sztabu Generalnego - odpowiedział.
Matysiak: to wołanie o odpolitycznienie armii
- Ja uważam, że wybranie tego momentu, który oczywiście nie jest przypadkowy, jest takim zmaksymalizowaniem przez nich tego wołania o, ja uważam, odpolitycznienie armii, które powinno nastąpić i powinno mieć miejsce im szybciej, tym lepiej - stwierdził pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Matysiak stwierdził, że proces upolitycznienia "zaczął się osiem lat temu z chwilą objęcia stanowiska ministra obrony narodowej przez pana posła (Antoniego - red.) Macierewicza, którego kontynuacją polityki jest obecne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej".
- Widzimy od dłuższego czasu, jak fatalne są relacje pomiędzy szefem Sztabu Generalnego, dowódcą operacyjnym, a Ministerstwem Obrony Narodowej, gdzie marginalizowana jest rola Sztabu Generalnego, który właściwie odpowiada jako dowódca ogólnowojskowy za całe siły zbrojne, gdzie szef Sztabu Generalnego praktycznie ma wyłączoną część żołnierzy spod swojego kierowania. Są to żołnierze WOT-u (Wojsk Obrony Terytorialnej - red.), wojsk specjalnych - dodał.
Różański: minister Błaszczak stoi za dymisją obu tych dowódców
Decyzje generałów skomentował także generał Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, kandydat do Senatu, ekspert Fundacji Stratpoints. - Bezsprzecznie powodem tej rezygnacji jest relacja między ministrem obrony narodowej panem Błaszczakiem, a najważniejszymi dowódcami. Myślę, że kropla, która przelała czarę goryczy, to właśnie jest to, co dzisiaj obserwujemy, czyli upolitycznienie wojska - mówił.
- Wykorzystanie wojska do kampanii wyborczej, co jest niespotykane, nie tylko w Europie, ale i w świecie. Pan minister Błaszczak stoi za dymisją obu tych dowódców - kontynuował. - Ja nie sądzę, że tutaj obserwujemy jakąś grę dowódców, szefa Sztabu Generalnego i dowódcy operacyjnego - ocenił.
- Dowódcy zostali postawieni w sytuacji takiej, że nie chcieli firmować tego, co niestety minister Błaszczak próbował wymusić na wojsku i jak wojsko wykorzystywał - dodał generał.
Bieniek: być może ta frustracja narastała wśród tych dwóch generałów od wielu miesięcy
- To naprawdę musiały być jakieś poważne powody, które narastały. Te przesłanki spowodowały, że ci dwaj generałowie złożyli na ręce prezydenta dymisję. Okres jest trudny, ponieważ mamy wojnę za naszą granicą, mamy napięcie na Bliskim Wschodzie. Z punktu widzenia politycznego, kampania wyborcza - mówił dla TVN24 generał Mieczysław Bieniek.
- Być może ta frustracja narastała wśród tych dwóch generałów od wielu tygodni i miesięcy. Sprawa dyrektywy strategiczno-obronnej, sprawa używania wojska do kampanii politycznej, nie tylko Sił Zbrojnych. Obciążenie sił zbrojnych różnego rodzaju zadaniami - kontynuował.
- Siły Zbrojne dzisiaj są zaangażowane w ochronę granicy, w zabezpieczenie logistyczne, wsparcie dla Ukrainy, w ćwiczenia z sojusznikami i w organizowanie nowych jednostek. I dodatkowo te sobotnie, niedzielne pikniki, to było dodatkowe obciążenie. Być może też z tego wynikała również ta frustracja - dodał.
Źródło: TVN24