Tragiczny bilans utonięć w upalny weekend. Od piątku w polskich wodach utonęło 41 osób, a w samą niedzielę 26. Od początku maja, z tego powodu życie straciły 124 osoby.
Wśród ofiar są 12- i 13- latka, które zaginęły w piątek w Kobylnicy (woj. mazowieckie). Ciało 13-latki wypłynęło w niedzielę wieczorem. Zwłoki drugiej młodej kobiety zostały znalezione w poniedziałek nad ranem. To prawdopodobnie druga z dziewczynek.
- To był bardzo tragiczny, chyba najtragiczniejszy od wielu lat weekend nad polską wodą. Łącznie utonęło 41 osób od piątku. W samą tylko niedzielę utonęło 26 osób - przekazał we "Wstajesz i wiesz" Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
Od początku maja do 5 lipca, w całym kraju utonęły 124 osoby.
Kąpiel na "dzikich plażach" zagrożeniem
Wysokie temperatury spowodowały, że w ten weekend nad morzem, jeziorami i rzekami gromadziły się tłumy. Jak powiedziała Iwona Kuc z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji, wiele osób szukało ustronnych miejsc, z dala od innych ludzi.
- Niestety właśnie kąpiel w niestrzeżonych, trudno dostępnych miejscach jest jedną z głównych przyczyn utonięć. Wiele osób, wypoczywając nad wodą, wybiera niestrzeżone nadbrzeża jezior, rzek, dawne wyrobiska, odcinki rzeki, które mogą być niebezpieczne np. ze względu na wiry - zaznaczyła Kuc. Zaapelowała równocześnie, że zawsze w takich sytuacjach trzeba kierować się rozsądkiem i zastanowić się, czy na pewno warto ryzykować.
Nie pływać po alkoholu
Policja ostrzega, że najczęstszą przyczyną utonięć jest alkohol i brawura.
- Dlatego jeśli piliśmy, nie wchodźmy do wody. Jeśli jesteśmy większą grupą i widzimy, że nasz znajomy pił i zamierza pływać, powstrzymajmy go - zaznaczyła Kuc. Jak dodała, alkohol sprzyja też brawurze. Pod jego wpływem chętniej pokazujemy swoje umiejętności pływackie i często przeceniamy możliwości.
Z kolei najczęściej do utonięć dochodzi na zalanych przez wodę żwirowniach, gliniankach czy w rzekach. Wiele osób szuka takich miejsc do wypoczynku głównie po to, by nie było tłoku i by móc mieć skrawek nadbrzeża tylko dla siebie.
Policjanci apelują też do tych, którzy potrafią świetnie pływać i są trzeźwi, by również nie przeceniali swych umiejętności. - Decydując się na przepłynięcie dłuższego dystansu, poprośmy kogoś, by płynął obok nas np. łódką, kajakiem czy na pontonie; tak by w razie konieczności nam pomóc. Jeśli w wodzie złapie nas skurcz mięśni, nie wpadajmy w panikę. Starajmy się wezwać pomoc, a jeśli w pobliżu nie ma nikogo, połóżmy się na plecach, spokojnie oddychajmy. Starajmy się dopłynąć do brzegu – powiedziała Kuc.
Liczy się każda sekunda
Zaapelowała też, by w sytuacji, kiedy bliska nam osoba lub nasz znajomy "zniknął" w czasie kąpieli, wzywać jak najszybciej pomoc. - Tutaj się liczy każda sekunda. Szybka pomoc ratowników może komuś uratować życie - podkreśliła.
Kolejnym problemem, na który zwracają uwagę policjanci, jest wskakiwanie do wody po opalaniu się. - W takiej sytuacji może dojść do szoku termicznego. Temperatura wody jest znacznie niższa niż temperatura powietrze. Dlatego do wody powinniśmy wchodzić stopniowo - wskazała.
Autor: kło/ja / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24