Turyści spacerujący tatrzańskimi szlakami zwrócili uwagę na samotną małą dziewczynkę. Zaalarmowani ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zaopiekowali się siedmioletnim dzieckiem. Zwrócili uwagę, że rodzice nie przekazali nikomu informacji o zaginionej córce, tylko próbowali namierzyć ją na własną rękę.
Tomasz Wojciechowski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, mówi, że turyści początkowo przekazywali informację o tym, że spacerująca samotnie dziewczynka ma około pięciu lat. Ratownicy, którzy niedługo potem pojawili się samochodem na szlaku pomiędzy Przysłopem Miętusim i Doliną Kościeliską, ustalili, że dziecko ma siedem lat.
Ratownicy TOPR zwrócili uwagę na to, że rodzice dziecka nie zgłosili faktu jej zaginięcia.
- Dziewczynka wsiadła z ratownikami do samochodu i z jego wnętrza wypatrzyła rodziców. Historia skończyła się dobrze - przekazuje Wojciechowski.
Szukaj, ale informuj
Maciej Stasiński, reporter TVN24, który zajął się sprawą, podkreśla, że w takich przypadkach należy przekazywać niezbędne informacje służbom.
- Takie historie się zdarzają, zatem na przyszłość warto przypomnieć apel ratowników: w przypadku zagubienia dziecka na szlaku szukajmy na własną rękę, ale zawsze przekażmy też informacje o zaginięciu do TOPR - podkreśla reporter.
W czasie okresu świąteczno-noworocznego TOPR musiał interweniować kilkadziesiąt razy. Na szczęście - jak przekazują ratownicy - nie doszło do żadnej tragedii.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź