Tajne akta nie w archiwum a w lesie pod Szczecinem. Takiego znaleziska dokonał przypadkowy człowiek, spacerujący po lesie. Policja nie ma pojęcia, kto próbował spalić dokumenty w lesie.
Z dokumentów można było uzyskać m.in. dane osobowe obywateli Wietnamu, materiały dotyczące kradzieży samochodów czy korespondencję między Komendą Główną a Wojewódzką. Na wielu pieczęci i klauzule "tajne".
- Przy ognisku leżały, jeszcze się tliły, więc nogą zdeptałem - mówi mężczyzna, który znalazł dokumenty.
Przy ognisku leżały, jeszcze się tliły, więc nogą zdeptałem.
Niebezpieczne dane
Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych poinformował, że informacje zawarte w tych pismach mogą wykorzystać grupy przestępcze: złodzieje, porywacze. - Kradzież tożsamości może też prowadzić do strat innych niż finansowe, które mogą być równie dotkliwe - informuje.
Policja w Szczecinie nie wie, skąd dokumenty znalazły się w lesie. - Nie mieliśmy zgłoszenia o jakimkolwiek włamaniu - mówi mł. asp. Przemysław Kimon z Wojewódzkiej Komendy Policji w Szczecinie.
Gdy reporter TVN24 pokazał mu dokumenty z lasu, policjant zapewnił, że funkcjonariusze będą "sprawdzać skąd te dokumenty dokładnie są i w jaki sposób znalazły się w tym miejscu".
- Sprawdzimy, dlaczego coś takiego miało miejsce. Jest to niedopuszczalne - powiedział.
Po interwencji TVN24 prokuratura okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24